W oczach wroga

Propaganda III Rzeszy po zakończeniu kampanii 1939 r. przedstawiała ją jako „spacerek”. Co innego wynika z relacji niemieckich żołnierzy

Publikacja: 26.08.2012 16:00

W oczach wroga

Foto: Flash Press Media/Getty Images/Universal Histroy Archive

Podobno uznanie w oczach nieprzyjaciela jest najwyższą formą zadośćuczynienia za żołnierski trud. Jeżeli tak, to polscy żołnierze broniący ojczyzny podczas kampanii 1939 r. spisali się znakomicie. Z zachowanych wspomnień Niemców walczących w Polsce wyłania się bowiem zupełnie inny obraz wojny niż z późniejszych enuncjacji machiny propagandowej Josepha Goebbelsa.

Niemieckie mass media po zakończeniu kampanii 1939 r. robiły wszystko, aby ośmieszyć pokonanego przeciwnika i jego siły zbrojne. Twierdziły, że Polacy bronili się tylko 18 dni, że walczyli fatalnie, wykazali się brakiem kompetencji i ducha bojowego. Wojna miała obnażyć prymitywizm polskiej myśli wojskowej, czego wymownym przykładem miały być rzekome szarże naszych ułanów na czołgi.

Tymczasem w relacjach żołnierzy niemieckich, a nawet w pisanych na gorąco artykułach korespondentów wojennych polscy żołnierze są przedstawiani jako bardzo wymagający przeciwnik. Twardy, znakomicie wyszkolony i przede wszystkim niezwykle groźny. Niemieccy żołnierze podkreślali patriotyzm i olbrzymią wolę walki Polaków, która momentami graniczyła wręcz z fanatyzmem.

„Polacy otworzyli ciężki ogień z karabinów maszynowych. Odłamki pocisków fruwają między drzewami, gałęzie sypią nam się na głowy. Żołądek podszedł mi do gardła – wspominał dzień 1 września pułkownik Hans von Luck. – Pociski z ckm-u trafiły znajdującego się w moim pobliżu szeregowego Uhla. Od razu padł trupem. Teraz naprawdę zaczęliśmy się bać. Zdobyliśmy trochę przestrzeni, ale musieliśmy się ukryć przed ogniem. Podziwiamy naszych przeciwników za ich narodową dumę i poświęcenie. Zasłużyli na nasz szacunek".

Dzień później niezwykle dramatyczne przeżycie stało się udziałem młodego oficera Richarda von Weizsäckera, przyszłego prezydenta Niemiec. „Doszło do starcia z polskimi oddziałami na nasypie kolejowym w Kłonowie w Borach Tucholskich – wspominał po latach. – Jako pierwszy wśród oficerów pułku poległ mój ukochany brat Heinrich. Przez całą noc czuwałem przy jego ciele, a nad ranem pochowaliśmy go wraz z innymi poległymi na skraju lasu. Moje życie już nigdy nie było takie jak przed wojną". Polska kula rozpruła Heinrichowi Weizsäckerowi tętnicę szyjną.

W pierwszych dniach kampanii Polacy na swoich nadgranicznych pozycjach stawiali niezwykle zacięty opór. Często walczyli do ostatniego pocisku. „Polski piechur zginął jak prawdziwy żołnierz" – pisali korespondenci wojenni Kurt Frowein i Wilfried von Oven. „Bronił stanowiska do końca. Jego ładownice były puste, gdy trafił go śmiertelny strzał. Obok śniło już swój wieczny sen dziewięciu jego towarzyszy. Żołnierze ci wiedzieli, że ich opór może zatrzymać nieprzyjaciela tylko przez kilka godzin. A może minut. Tych dziesięciu nie myślało jednak o odwrocie. Nie przyszło im do głowy, żeby wsiąść na stojące w pogotowiu rowery. Gdy z niemieckiej strony świsnęła pierwsza kula, odpowiedzieli strzałem na strzał".

Westerplatte i Wizna

Wyjątkowy podziw Niemców wzbudziła heroiczna obrona Westerplatte. Komandor ppor. Fritz Otto Busch obecny był na pancerniku Schleswig-Holstein podczas ataku na polską składnicę. „Cały okręt przypomina górę zionącą ogniem, spowitą w chmury dymu. Na Westerplatte kłębią się chmury dymu, szaleją ognie. Żelazo, stal, drewno i ziemia wirują w powietrzu, wylatują i znów powracają na ziemię. – Czy sądzicie, że tam jeszcze ktoś żyje? – pyta bosmanmat obsługę swojego działka. Marynarze potrząsając milcząco głowami, wycierają pot z mokrych czół:

– Nie, panie bosmanmacie, z pewnością nikt. A jednak, gdy kompania szturmowa przystąpiła do ataku, terkocze szalony ogień polskiej broni maszynowej, chlaszczą strzały karabinowe, pękają granaty ręczne".

7 września po kapitulacji polskiej placówki, której załoga, choć znalazła się w sytuacji beznadziejnej walczyła przez tydzień z przeważającymi siłami przeciwnika, Niemcy głośno wyrażali swoje uznanie i podziw dla majora Sucharskiego, kapitana Dąbrowskiego i ich żołnierzy. Dowódca Schleswig-Holstein oddał im honory wojskowe i oświadczył: „Tapfer geschlagen" (dzielnie walczyliście). Major Sucharski decyzją samego Oberkommando der Wehrmacht otrzymał prawo do zachowania szabli w niewoli.

Niemiecki oficer Willi Aurich, który znalazł się na Westerplatte po kapitulacji, notował w swoim dzienniku: „Jeżeli obecnie ogląda się umocnienia, to musimy się jednak dziwić, jak Polacy mogli się tak długo trzymać. Pomijając trzy bunkry, Westerplatte nie jest zbyt silnie ufortyfikowane. Wszędzie widać leje po bombach i można poznać, jak dokładnie nasze Stukasy przeczesały Westerplatte. Polacy nie mieli jednak wiele broni i można powiedzieć, że trzymali się i bili mężnie".

„Walka była ciężka i zacięta – pisał z kolei Eugen Hadamovsky o słynnej bitwie pod Wizną, w której kapitan Władysław Raginis na czele garstki żołnierzy do 10 września powstrzymywał pancerne wojska Heinza Guderiana – załoga polskich bunkrów broniła się z zaciętą wściekłością. Obrońcy padli dopiero po walce wręcz i znaleźli obok blokhauzów skromny żołnierski grób, znaczony drewnianym krzyżem i polskim hełmem.

Trzeci blokhauz bronił się tak długo i zacięcie, aż granat szybkostrzelnej armaty trafił w strzelnicę i eksplodował wewnątrz ze straszliwą siłą. W blokhauzie zapaliła się słoma, ogień rozszerzył się gwałtownie. Gdy weszliśmy, dzielny obrońca leżał w poprzek drzwi pancernych jak czarna zwęglona bryła".

Leśna bitwa

Niestety rycerską postawę wobec Polaków Niemcy okazywali niezwykle rzadko. Często zdarzało się natomiast, że łamali prawa wojny, rozstrzeliwując jeńców i dokonując masakr ludności cywilnej. Jak udowadnia znakomity niemiecki historyk Jochen Böhler, zbrodnie te były często skutkiem napadów paniki w szeregach Wehrmachtu. Posuwający się w głąb Polski Niemcy cierpieli bowiem na psychozę „polskich partyzantów" oraz bali się, że zwrotne i szybkie polskie wojska okrążą ich i zaatakują znienacka.

Charakterystyczną scenę opisał porucznik Hans Weicker ze 102. Pułku Piechoty. „Wszyscy strzelają jak w amoku, na oślep. Oficerowie usiłują uspokoić żołnierzy, którzy w swej ślepej nerwowości zagrażają sobie wzajemnie. Panuje istny zamęt. Wszyscy wołają do nas. Jakaś stodoła stoi w płomieniach. Major musi podjąć energiczne działania, by powstrzymać grupkę bojaźliwych [żołnierzy] siedzących w kucki przy murze, przed otworzeniem ognia w naszą stronę.

Na dziedzińcu leży umierający podoficer. Jęczy w agonii. Nagle słychać huk. Nie wiadomo, skąd dochodzi. Naraz wywiązuje się dzika strzelanina. Kule i rykoszety sypią się gradem. To straszne. Do kilku domów wrzucono granaty. Jakiś żołnierz z raną postrzałową brzucha leży na skrzyżowaniu dróg. Po piętnastu minutach on też umiera". Opisany przez Weickera napad paniki był typowy dla niemieckiego wojska w Polsce.

Jak pokazuje historia bitwy pod Mużyłowicami, to właśnie tam w nocy z 15 na 16 września rozbity został doszczętnie niemiecki pułk SS Germania. Jednostka ta została w kampanii 1939 r. tak zmasakrowana, że ostatecznie skreślono ją z ewidencji. Tu należy zrobić wyjątek i zacytować tym razem polską relację. Niemieckich opowieści z najbardziej dramatycznego momentu bitwy nie ma bowiem zbyt wiele, gdyż niewielu Niemców go przeżyło.

Wspomnienie pułkownika Bronisława Prugara-Ketlinga znakomicie oddaje jednak sytuację, w której znaleźli się SS-mani oraz ich reakcję. „Polscy strzelcy wtargnęli do [zajętej przez Niemców] wsi, siekąc i kłując bagnetem każdego, kto im się nawinął" – pisał polski oficer. „Odzywające się od czasu do czasu seriami strzałów pistoletów maszynowych urywały się nagle w połowie magazynków. Czuło się, że ręka, która jeszcze przed ułamkiem sekundy naciskała spust, martwieje i bezwładnie opada, paraliżowana uderzeniem kolby lub pchnięciem bagnetu".

I dalej: „Bój toczył się w ciemnościach i złowrogiej ciszy. Nikt o pardon nie prosił. Wrażenie było niesamowite. Toteż groza, która opanowała Niemców, musiała przewyższać wszystkie ich dotychczasowe przeżycia. Z takim zaskoczeniem i takim atakiem nie spotkali się nigdy. Trupy, które później oglądaliśmy, miały wyraz straszny. Trwoga, wśród której ginęli, nie zniknęła z ich twarzy. Czarna wstążeczka z napisem »Germania« zdobiła wrogie mundury".

Warszawa i Polesie

Wrześniowe relacje niemieckich żołnierzy dowodzą również, że Polacy potrafili sobie poradzić nawet z niemiecką bronią ciężką. Rozbijają zatem mity i kłamstwa narosłe później wokół kampanii 1939 r. Posłuchajmy obszernej relacji podoficera Bernarda, który 9 września szturmował warszawską Ochotę: „Próbujemy jechać dalej ulicą. Wtem otwiera się piekło. Przed nami uderzają szybko, jeden po drugim, granaty. Polska placówka jest tu gdzieś na stanowisku. Rozglądam się w koło. Oczy moje rozszerza przerażenie.

Obydwa lekkie czołgi stoją w płomieniach. A więc mamy działa i poza sobą. Może są tu czołgi, a może i działka przeciwpancerne. Nie mam czasu się zastanawiać. Ciężkiemu czołgowi obok mnie daję rozkaz zawrócić i wycofać się prędko. Podczas zawracania ciężki czołg dostaje pocisk 37 mm w silnik. Sprzyjający los sprawia, że świece dymne palące się w czołgach objętych pożarem okrywają nas.

Wracamy na pozycję wyjściową. Tu zastajemy już garść towarzyszy, którzy po rozbiciu ich czołgów granatami lub minami wycofali się na piechotę. Opowiadają o kolegach, którzy spłonęli w czołgach. Powoli zbiera się batalion, gdyż pięć godzin trwało natarcie. Załamało się jednak na mieście bronionym jak twierdza".

Gdy 6 października kapitulowała Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie„, między polskim a niemieckim dowódcą doszło do takiej oto wymiany zdań.

Generał Gustav Anton von Wietersheim: – Biliście się tak, jak tylko Niemcy bić się potrafią.

Generał Franciszek Kleeberg:

– Wykonaliśmy to, co do nas należało. Skończyła się amunicja, skończyliśmy się bić.

Gdy czyta się podobne opisy, a opisane powyżej zwycięskie epizody stanowią przecież tylko wierzchołek góry lodowej, nasuwa się pytanie: skoro mieliśmy takich wspaniałych żołnierzy, dlaczego zostaliśmy tak dotkliwie pobici? Dlaczego wrzesień 1939 r. przyniósł nam taką koszmarną klęskę? Można wskazać na szereg przyczyń. Kiepskie dowodzenie naczelnego wodza marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza i niekompetencja szeregu innych dowódców, brak pomocy naszych zachodnich „sojuszników", sowiecki cios w plecy.

Wszystko to prawda. O przegraniu poszczególnych potyczek i bitew z Niemcami zadecydowało jednak coś zupełnie innego – brak dużej liczby ciężkiego sprzętu. Rażąca dysproporcja w uzbrojeniu obu stron. Niemcy wcale nie byli od nas lepsi. Byli po prostu lepiej uzbrojeni. Przyznał to po zakończeniu sam Adolf Hitler. „Gdyby Polska miała broń przeciwpancerną, zwycięski pochód nie byłby możliwy".

Mimo tych niesprzyjających okoliczności podczas kampanii 1939 r. Wojsko Polskie zadało siłom zbrojnym III Rzeszy poważne straty. Jak podawał prof. Paweł Wieczorkiewicz, Niemcy okupili zwycięstwo nad Rzecząpospolitą 16 434 poległymi, 5058 zaginionymi, 27 640 rannymi. Wehrmacht stracił również 674 czołgi i 319 samochodów pancernych. Polacy stracili 521 samolotów Luftwaffe i zatopili trałowiec Kriegsmarine.

Były to straty bardzo poważne. Nasi wiarołomni alianci z Zachodu oczywiście tego jednak nie wykorzystali...

Podobno uznanie w oczach nieprzyjaciela jest najwyższą formą zadośćuczynienia za żołnierski trud. Jeżeli tak, to polscy żołnierze broniący ojczyzny podczas kampanii 1939 r. spisali się znakomicie. Z zachowanych wspomnień Niemców walczących w Polsce wyłania się bowiem zupełnie inny obraz wojny niż z późniejszych enuncjacji machiny propagandowej Josepha Goebbelsa.

Niemieckie mass media po zakończeniu kampanii 1939 r. robiły wszystko, aby ośmieszyć pokonanego przeciwnika i jego siły zbrojne. Twierdziły, że Polacy bronili się tylko 18 dni, że walczyli fatalnie, wykazali się brakiem kompetencji i ducha bojowego. Wojna miała obnażyć prymitywizm polskiej myśli wojskowej, czego wymownym przykładem miały być rzekome szarże naszych ułanów na czołgi.

Pozostało 94% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy