Droga na rzeź
Pamięć o Shoah jest jednym z filarów tożsamości obywateli państwa żydowskiego obok ideologii ruchu syjonistycznego oraz poczucia przynależności do wspólnoty etnicznej i, rzadziej, religijnej. Pamięć ta ulega jednak ewolucji.
Jak pisze w autobiografii Amos Oz, jeszcze nie tak dawno częścią dyskursu na ten temat było pytanie o to, dlaczego Żydzi pozwolili się prowadzić na rzeź jak owce, zamiast organizować się i odpowiedzieć walką. Albo też dlaczego na wsze czasy szpetna i przygnębiająca przeszłość będącą jedynym wielkim pasmem nieszczęść ma przesłaniać przyszłość „radosną, hebrajską, hasmonejską". Hasmonejską, czyli ze szczęśliwego okresu panowania Machabeuszy.
Mało kto zadaje dzisiaj takie pytania. Odpowiedzią na nie jest pomnik powstania w getcie warszawskim w Yad Vashem. Jego centralną postacią jest Mordechaj Anielewicz, przywódca powstania w otoczeniu walczących Żydów. Nieopodal płaskorzeźba ze sceną obdartych z godności nędzarzy udających się na spotkanie z losem. Jest i miejsce pamięci partyzantki żydowskiej w postaci wielkiego drzewa ze stali.
Od początku istnienia Izraela jego najważniejszym wyzwaniem było kształtowanie przyszłości w nieprzyjaznym środowisku geopolitycznym. Zagłada była doświadczeniem niepojętym, wykraczającym poza jakiekolwiek racjonalne ramy, z którym nie wiedziano jak sobie poradzić. Pierwszym wyzwaniem związanym z Shoah było pytanie, jak traktować powojenne Niemcy i czy przyjąć od nich pieniądze, które przecież nie mogły być uważane za odszkodowanie, odkupienie win przez morderców, czyli nędzną jałmużnę za krew milionów. Stanęło na tym, że Ben Gurion spotkał się z Konradem Adenauerem i państwo żydowskie przyjęło niemieckie marki.
Czy gdyby nie było Shoah, istniałoby dzisiaj państwo żydowskie? Odpowiadając na to pytanie, izraelscy historycy przypominają, że pomyślany jako odpowiedź na europejski antysemityzm ruch syjonistyczny Teodora Herzla był już na tyle silny, że wcześniej czy później, nawet bez Hitlera, państwo żydowskie musiałoby powstać. U podstaw państwa leży więc antysemityzm. Świeża pamięć o Shoah odegrała swą rolę w 1947 r. w czasie pamiętnego głosowania jesienią w ONZ na temat ustanowienia państwa żydowskiego w Palestynie.
– W świadomości większości Izraelczyków Shoah zajmuje centralne miejsce. Ale co będzie już za dziesięć lat, kiedy nie będzie już ani jednego żyjącego świadka Zagłady? – pyta retorycznie izraelski historyk prof. Don Michman.