Ta wielka święta Rosja, której z takim zapałem strzeże przed zakusami Zachodu Władimir Władimirowicz Putin, nie jest ani tak święta, ani tak starożytna, jak się wydaje. Ani jakoś szczególnie integralna, ani niezniszczalna.
Przywykliśmy patrzeć na monstrualne ciało imperium jak na niemal niekończącą się krainę, rozciągniętą między nizinami wschodniej Europy a odległymi wybrzeżami wschodnich mórz: Ochockiego, Czukockiego i Beringa. Tak opisana Rosja to kraj niebywałych przestrzeni i nieskończonych zasobów zajętych pokojowo za carskich czasów. W rosyjskiej narracji historycznej nie istnieje taka kategoria jak kolonializm, choć pozyskiwanie ziem, zwłaszcza wschodnich i południowych terenów państwa, było czystą ekspansją kolonialną. Co ciekawe, chronologicznie ekspansja ta była równoległa, a nawet wydarzyła się nieco później niż hiszpańskie podboje w Ameryce Łacińskiej.
Czytaj więcej
Oto fragmenty VIII wydania wznowionej i uaktualnionej „Syberii” Jacka Pałkiewicza. Weteran Sahary, Borneo i Nowej Gwinei przez pół wieku kierował wieloma wyprawami w poszukiwaniu osobliwości ginących cywilizacji, niezwykłych zjawisk i ludzi osiadłych w odległych regionach. Podczas pięciu dekad reporterskich podróży był na zauralskich rubieżach nieskończoną ilość razy, dzięki czemu poznał najdalsze zakątki Syberii.
Inna specjalność rosyjskiej narracji historycznej to kompletne lekceważenie poprzednich mieszkańców zauralskiego wschodu, sprowadzające ich do prymitywnych plemion zbieraczy i nomadów. Byli w tej legendzie wyznawcami szamanizmu, nie wytworzyli zaawansowanych kultur, nie pozostawili po sobie istotnego cywilizacyjnego śladu. Ano nie, to taka sama nieprawda jak moskiewski tytuł do ziem między Donem i Dnieprem, o które toczy się dziś krwawa wojna, czy reszty dziedzictwa św. Włodzimierza.
Ataki na Chanat Syberyjski
Pierwotna Ruś Kijowska, by rozpocząć tę wędrówkę przez historię, była stosunkowo niewielkim (w porównaniu z dzisiejszą Rosją) organizmem politycznym graniczącym daleko na zachód od brzegów Wołgi z ziemiami Bułgarów Wołżańskich, Pieczyngów i Hazarów. Rozwijała się terytorialnie wolno i z problemami, z których pierwszym było rozbicie terytorialne, a drugim – najazd mongolski. Ten ostatni wbił Ruś w dwustuletnią podległość, osłabiając rozczłonkowaną państwowość tak bardzo, że jej zachodnie ziemie nie mogły się z czasem obronić przez agresywną ekspansją Litwinów. Zaczęto się jakoś zbierać dopiero po bitwie na Kulikowym Polu (1380), ale pełna niezależność od Ordy przyszła dopiero sto lat później. I był to czas, gdy wodze historii Rusi prawosławny Bóg przekazał w ręce książąt moskiewskich. Po Iwanie III Srogim potrzeba było jeszcze jednego władcy o tym imieniu, tyle że z przydomkiem Groźny, by Ruś w wydaniu moskiewskim zaczęła nabierać rozpędu i stawać się współczesną Rosją. Jej realnym twórcą był tenże Iwan IV, który poszerzał swoje państwo, krocząc po trupach pozostałych po Złotej Ordzie chanatów, w tym – co dla wielkości kraju wyjątkowo ważne – tatarskiego Chanatu Syberyjskiego.