Baszszar Al-Asad – zbrodniarz wojenny

21 sierpnia 2013 r. w wyniku ataku na Ghutę i Moadamiję, przeprowadzonego przez reżim Al-Asada z użyciem broni chemicznej, setki Syryjczyków – w tym wiele kobiet i dzieci – zginęły od trującego gazu.

Publikacja: 13.02.2025 21:00

21 października 2013 r. – ówczesny prezydent Syrii Baszszar Al-Asad udziela wywiadu libańskiemu kana

21 października 2013 r. – ówczesny prezydent Syrii Baszszar Al-Asad udziela wywiadu libańskiemu kanałowi al-Mayadeen w Damaszku

Foto: SANA / AFP

Tuż po drugiej w nocy, gdy większość mieszkańców rejonu Ghuta w okolicach Damaszku spała, na gęsto zaludniony obszar spadł grad rakiet wypełnionych śmiercionośnym środkiem paralityczno-drgawkowym. Pierwsze rakiety wylądowały w mieście Zamalka we wschodniej Ghucie. Trzy godziny później, tuż przed świtem, nastąpił kolejny atak, na Moadamiję, miasto na zachód od Ghuty. Rakiety wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez reżim Al-Asada, około pięciu kilometrów dalej na północ, były wypełnione sarinem, bezbarwnym i bezwonnym gazem paraliżującym. Większość mieszkańców dowiedziała się o ataku dopiero wtedy, gdy głośniki, niektóre umieszczone na minaretach meczetów, zaczęły nadawać ostrzeżenia, wzywając wszystkich do opuszczenia domów i ucieczki. Dla niektórych alarm przyszedł zbyt późno. Setki Syryjczyków – w tym wiele kobiet i dzieci – zginęło od gazu, gdy spali w swoich łóżkach. Inni upadli, próbując uciec ze swoich domów, z pianą na ustach, gdy sarin zaczął działać. „Wszędzie widziałem śmierć” – powiedział Braa Abdulrahman, naoczny świadek, który pamięta, jak wśród zwłok swojej rodziny znalazł sąsiada. „Zginęły całe rodziny. Umieszczali numery na czołach wszystkich ciał, dopóki każde z nich nie zostało rozpoznane przez krewnego. Niektórych ofiar nigdy nie zidentyfikowano, ponieważ zginęła cała rodzina”.

Czytaj więcej

Syria bez Baszara Asada. Droga w nieznane

Broń chemiczna reżimu Al-Asada

Atak reżimu Al-Asada na Ghutę z użyciem broni chemicznej 21 sierpnia 2013 roku był wyrazem zarówno desperacji Baszszara, by pokonać siły rebeliantów otaczających miasto, jak i jego gotowości do podejmowania ryzyka w ekstremalnych okolicznościach. Ghuta, obszar zamieszkany głównie przez sunnitów z klasy robotniczej, położony zaledwie kilka kilometrów na wschód i południe od centrum Damaszku, stał się ważnym bastionem rebeliantów od pierwszych dni powstania, kiedy prawie cała ludność opowiedziała się po stronie opozycji antyrządowej. Na początku 2012 roku enklawie kontrolowanej przez rebeliantów udało się odciąć Damaszek od okolicznych wsi, co pozbawiło go niezbędnych dostaw. Przez ponad rok siły rządowe przeprowadzały ataki rakietowe, by wyprzeć rebeliantów, podczas gdy zachodnia Ghuta była oblegana przez rząd od wiosny 2013 roku. Tydzień, w którym reżim zdecydował się zrobić użytek ze swojego arsenału broni chemicznej, zbiegł się z przybyciem do Syrii zespołu inspektorów ONZ, którzy mieli zbadać zarzuty o użycie przez reżim broni chemicznej podczas poprzedniego ataku.

Dokonując ataku na Ghutę, gdy inspektorzy byli bezpiecznie zakwaterowani w hotelu Four Seasons w centrum miasta, reżim Baszszara miał nadzieję oszukać świat zewnętrzny, że to nie siły prorządowe, ale rebelianci używają zakazanej broni. Ten podstęp miał sprowokować międzynarodową reakcję. Baszszar podejmował skalkulowane ryzyko między innymi dlatego, że w poprzednim roku prezydent Stanów Zjednoczonych Obama, odpowiadając na twierdzenia, że reżim Al-Asada używa broni chemicznej w innych częściach kraju, ostrzegł, że użycie takiej broni będzie uznane przez jego administrację za przekroczenie „czerwonej linii”, co najprawdopodobniej doprowadzi do podjęcia działań przez USA.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Koniec Baszara Asada, wielkiego zbrodniarza. Czego początek?

Związki Syrii z bronią masowego rażenia były złożoną sprawą, którą znano od dawna. Jej współpraca z Iranem w zakresie rozwoju broni nuklearnej została ujawniona, gdy Izrael zniszczył elektrownię jądrową w Al-Kibar w 2007 roku. Międzynarodowe wysiłki, aby monitorować starania Syrii o zdobycie broni chemicznej i biologicznej, były bardziej problematyczne, między innymi dlatego, że Damaszek nie był sygnatariuszem Konwencji o zakazie broni chemicznej, która weszła w życie w kwietniu 1997 roku. Zachodnie agencje wywiadowcze zdawały sobie sprawę, że reżim rozpoczął produkcję broni chemicznej w latach siedemdziesiątych po objęciu władzy przez Hafiza. Opierając się w dużym stopniu na pomocy Egiptu i Związku Radzieckiego, Syryjskie Centrum Studiów i Badań Naukowych wytwarzało środki toksyczne do użycia podczas wojny. W połowie lat osiemdziesiątych Syria produkowała własną broń chemiczną na taką skalę, że posiadała trzecie co do wielkości, po Stanach Zjednoczonych i Rosji, zapasy środka paralityczno-drgawkowego VX i kilkaset ton sarinu. Pojawiały się nawet sugestie, że pewna część zapasów broni chemicznej Saddama Husajna została przetransportowana do Syrii na przechowanie przed inwazją kierowaną przez Stany Zjednoczone w 2003 roku. Pierwsze oficjalne potwierdzenie, że reżim dysponuje taką bronią, pojawiło się w lipcu 2013 roku, kiedy syryjscy urzędnicy przyznali, że kraj posiada środki chemiczne, podkreślając przy tym, że nigdy nie zostaną one użyte przeciwko narodowi syryjskiemu, a jedynie w przypadku „zewnętrznej agresji”. Monitorowanie ich wykorzystania pozostawało jednak problematyczne, ponieważ materiały były przechowywane na terenie całego kraju – urzędnicy amerykańscy szacują, że znajdowały się one w dwudziestu różnych miejscach.

Czytaj więcej

W Syrii odkryto masowe groby. Ponad 100 tysięcy ofiar „machiny śmierci” Baszara Asada

Szokujące informacje w tajnych depeszach

Tajne depesze dyplomatyczne, których treść wyciekła do amerykańskich mediów, ujawniły, że po dojściu Baszszara do władzy Syria zintensyfikowała gromadzenie broni chemicznej, a Iran odgrywał kluczową rolę w realizacji zamówień dla reżimu syryjskiego. W Damaszku utworzono wiele fasadowych organizacji umożliwiających reżimowi zakup na rynku międzynarodowym nowoczesnego sprzętu, który według niego był przeznaczony na potrzeby programów cywilnych, ale w rzeczywistości był używany do produkcji broni chemicznej. Pomimo starań Stanów Zjednoczonych i innych zachodnich mocarstw, by zablokować sprzedaż do Syrii tak zwanej technologii podwójnego zastosowania, w 2010 roku Unia Europejska w ramach umowy z syryjskim Ministerstwem Przemysłu dostarczyła pomoc techniczną i sprzęt o wartości 14,6 miliona dolarów, z czego część przeznaczono dla zakładów chemicznych. Ministerstwo to zostało później zidentyfikowane jako przykrywka dla syryjskiego programu broni chemicznej.

W pewnej depeszy dyplomatycznej z 20 czerwca 2006 roku szczegółowo opisano znaczący wkład Iranu w tworzenie syryjskich zapasów broni masowego rażenia w następstwie porozumienia o współpracy w dziedzinie obronności, które Baszszar zawarł z Teheranem w marcu tego roku. Opisano w niej szczegóły poufnej prezentacji przedstawionej przez niemieckich urzędników przed Grupą Australijską, nieformalnym forum czterdziestu krajów – a także Komisji Europejskiej – utworzonym dla przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się broni chemicznej. W depeszy opisano współpracę Syrii z Iranem przy opracowywaniu przez Syrię nowej broni chemicznej, zauważając, że kraj ten buduje pięć nowych zakładów produkujących prekursory broni chemicznej. „Iran zapewnia projekt budowlany i sprzęt do rocznej produkcji dziesiątek do setek ton prekursorów [gazu] VX, sarinu i gazu musztardowego” – czytamy w depeszy amerykańskiego dyplomaty. „Inżynierowie z irańskiej Organizacji Przemysłu Obronnego mieli odwiedzić Syrię i zbadać lokalizacje fabryk, a budowę zaplanowano na koniec lat 2005–2006”.

Czytaj więcej

Kto przygarnie Syrię po upadku Baszara Asada?

Bronią masowego rażenia w rebeliantów

Podejrzenia, że siły Baszszara używały przeciwko rebeliantom broni chemicznej, zaczęły się pojawiać pod koniec 2012 roku. W ramach starań o rozbudowę swojego arsenału chemicznego rząd syryjski powołał specjalistyczną jednostkę wojskową Oddział 450, która opracowała wiele mechanizmów dostarczania odpowiednich materiałów. Szczegółowy raport opublikowany przez francuski wywiad w 2013 roku wykazał, że systemy przenoszenia obejmowały rakiety Scud o zasięgu około 400 kilometrów, syryjskie rakiety M-600 (oparte na irańskim systemie Fateh-100) o zasięgu do 350 kilometrów, a także bomby lotnicze i rakiety artyleryjskie. W tym samym czasie reżimowi udało się wyprodukować 1300 ton broni chemicznej. Przez pierwszy rok wojny domowej reżim polegał na konwencjonalnych siłach zbrojnych oraz sieci proreżimowych bojówek, które miały uporać się z powstaniem. Dopiero gdy siły popierające Al-Asada napotkały silny opór rebeliantów, uciekły się do użycia broni chemicznej.

Pierwsze odnotowane użycie broni chemicznej w konflikcie syryjskim nastąpiło 23 grudnia 2012 roku na przedmieściach Al-Bajad w Homs, kontrolowanym przez Wolną Armię Syrii (WAS), główną grupę rebeliantów walczących o obalenie reżimu Al-Asada. W ataku, podczas którego zrzucono bomby gazowe na grupę głodujących cywilów czekających w kolejce po chleb, zginęło siedem osób. Medycy pracujący dla Syryjsko-Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego (SAMS), organizacji dokumentującej okrucieństwa popełniane przez reżim Al-Asada, zgłosili, że ocalali byli leczeni z powodu objawów odpowiadających użyciu środków chemicznych. Obejmowały one zwężenie źrenic (miozę), drgawki nerwowe, utratę świadomości, ból oczu i nudności.

Początkowo reżim próbował zaprzeczać doniesieniom, ale jego wysiłki poszły na marne, gdy szef lokalnej policji, zbulwersowany tym, czego był świadkiem, uciekł do rebeliantów i oskarżył reżim Al-Asada o popełnianie systematycznych mordów na ludności syryjskiej przy użyciu trujących gazów. Dalsze dowody na udział reżimu w ataku pojawiły się, gdy wyciekła depesza dyplomatyczna Departamentu Stanu USA, w której znajdowały się informacje, że dochodzenie w sprawie incydentu podjęte przez urzędników amerykańskich przebywających w Turcji wykazało istnienie „przekonującego świadectwa”, że reżim syryjski użył w Homs jakiegoś rodzaju środka paraliżującego.

Postawa administracji prezydenta Obamy

Wyciek depeszy był szczególnie kłopotliwy dla administracji Obamy, ponieważ jeśli pojawiłby się dowód na to, że Al-Asad użył zakazanej broni przeciwko własnemu narodowi, stanowiłoby to wyraźne przekroczenie „czerwonej linii” wyznaczonej przez prezydenta na początku tego roku. Obama od początku miał dylemat, jak zareagować na konflikt syryjski. Wybór na prezydenta w znacznym stopniu zawdzięczał swojemu zobowiązaniu, że położy kresu obecności wojskowej Ameryki na Bliskim Wschodzie, nie miał więc ochoty angażować się w Syrii tak szybko po wycofaniu sił amerykańskich z Iraku. Niechętnie wziął udział w akcji obalenia reżimu Al-Kaddafiego w Libii w 2011 roku, której przewodziły głównie Wielka Brytania i Francja. Chaos, jaki ogarnął kraj po upadku Al-Kaddafiego, potwierdził przeczucie Obamy, że amerykańskim interesom lepiej będzie służyć niemieszanie się w wewnętrzne konflikty dyktatur arabskich. W rezultacie amerykański prezydent od początku zachowywał bardzo ostrożne podejście.

Obama po raz pierwszy wyraźnie wezwał Baszszara do ustąpienia w sierpniu 2011 roku w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom, w którym stwierdził: „Przyszłość Syrii musi określić jej naród, ale prezydent Baszszar al-Asad stoi mu na drodze. Nadszedł czas, aby dla dobra narodu syryjskiego prezydent Al-Asad ustąpił”. To, że Al-Asad utracił legitymację do rządzenia, było oficjalnym stanowiskiem Białego Domu w sprawie konfliktu. Mimo że Obama kilkakrotnie powtarzał swoje żądanie, na przykład podczas spotkania z królem Jordanii Abd Allahem w styczniu następnego roku, nadal niechętnie angażował się bezpośrednio, woląc zamiast tego nałożyć sankcje na kluczowe figury syryjskiego reżimu – w tym Baszszara i Mahera – zapewniając jednocześnie finansowanie grupom prozachodnich rebeliantów.

Czytaj więcej

Prezydent Barack Obama wezwie Baszara Asada do ustąpienia

W miarę pogłębiania się konfliktu Obama starał się zwiększyć presję na Damaszek. W czerwcu 2012 roku ONZ oficjalnie uznała ten konflikt za wojnę domową, a Obama podpisał upoważnienie dla CIA i innych agencji Stanów Zjednoczonych do prowadzenia tajnych działań w celu zapewnienia wsparcia, które mogłoby pomóc rebeliantom w obaleniu Al-Asada. Jednak pomoc nie mogła wiązać się z zabijaniem, ponieważ Obama postanowił w miarę możliwości unikać bezpośrednich amerykańskich akcji wojskowych. Jedyne, co mogło zmusić go do bezpośredniego zaangażowania, to użycie przez Damaszek broni chemicznej. „Daliśmy jasno do zrozumienia reżimowi Al-Asada, ale także innym stronom w regionie, że przekroczeniem czerwonej linii byłoby dla nas przenoszenie lub wykorzystywanie całej masy broni chemicznej. To zmieniłoby moje stanowisko” – wyjaśnił Obama podczas spotkania z korpusem prasowym Białego Domu w sierpniu 2012 roku. „To zmieniłoby moją ocenę. […] Bardzo uważnie monitorujemy sytuację. Przygotowaliśmy wiele planów awaryjnych”. Dodał, że każde użycie takiej broni przez Al-Asada będzie miało „ogromne konsekwencje” dla Syrii, co w Waszyngtonie zrozumiano jako działania militarne. Z pewnością taki był pogląd sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która uważała, że „wyraźna implikacja była taka, że jeśli reżim przekroczy tę linię, zostaną podjęte działania potencjalnie obejmujące użycie siły militarnej”.

Baszszar doskonale zdawał sobie sprawę z niechęci Obamy do zbyt bezpośredniego zaangażowania się w wojnę domową, co zachęciło go, by pozwolić swojemu reżimowi na dalsze akty przemocy wobec rebeliantów, ponieważ miał pewność, że prawdopodobnie nie będzie żadnych znaczących represji ze strony Waszyngtonu ani jego sojuszników. Decyzja o użyciu broni chemicznej wydawała się zamierzonym sprawdzianem determinacji administracji Obamy. Jeżeli Obama niechętnie reagował na liczne okrucieństwa, których reżim Al-Asada dopuścił się od początku konfliktu w 2011 roku, istniało duże prawdopodobieństwo, że nie będzie również skłonny do zaangażowania się, gdy reżim rzeczywiście użyje broni chemicznej. Środek chemiczny zastosowany w ataku w Homs, Agent 15, nie był tak skuteczny jak bardziej śmiercionośny sarin lub środek paraliżujący VX, co wskazuje, że reżim sprawdzał, jak daleko może się posunąć bez prowokowania reakcji militarnej. Dla Baszszara możliwość użycia takiej broni na polu bitwy znacznie zwiększyłaby zdolność jego reżimu do obrony przed rosnącym zagrożeniem ze strony rebeliantów. Kolejnym czynnikiem, który wpłynął na tę decyzję, było to, że począwszy od jesieni 2011 roku, siły reżimu były osłabione z powodu licznych strat osobowych i masowych dezercji, co poważnie ograniczyło ich zdolność do przeciwstawienia się ofensywie rebeliantów. Broń chemiczna okazała się użytecznym narzędziem do dziesiątkowania rebeliantów bez konieczności ponoszenia dalszych strat przez siły proreżimowe.

Czytaj więcej

Broń chemiczna użyta w Aleppo

„Reżim Al-Asada zaczął używać broni chemicznej, aby odciążyć swoje wyczerpane siły” – powiedział wyższy rangą urzędnik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. „Cechą charakterystyczną konfliktu stało się to, że ilekroć reżim znajdował się pod presją, uciekał się do jeszcze bardziej barbarzyńskich metod, aby pokonać rebeliantów”.

Przewidywania Baszszara dotyczące wahań Obamy w sprawie Syrii okazały się słuszne. Pomimo coraz liczniejszych dowodów na to, że reżim Al-Asada używa broni chemicznej, reakcja Białego Domu była wymijająca i pozostała taka nawet po ujawnieniu treści depeszy Departamentu Stanu, która zdawała się potwierdzać jej użycie w Homs. Urzędnicy Białego Domu odrzucili te przypuszczenia, stwierdzając, że „nie były one zgodne z tym, co naszym zdaniem jest prawdą na temat syryjskiego programu broni chemicznej”. To, że tak wrażliwy dokument wyciekł z Waszyngtonu, sugerowało jednak, że nie wszyscy w administracji Obamy byli zadowoleni z uników prezydenta, a w Waszyngtonie narastała presja na bardziej agresywną politykę USA.

Matka i ojciec rozpaczają nad ciałem swego dziecka, które zginęło 21 sierpnia 2013 r. w wyniku ataku

Matka i ojciec rozpaczają nad ciałem swego dziecka, które zginęło 21 sierpnia 2013 r. w wyniku ataku chemicznego na przedmieściach Damaszku

Foto: Erbin News / NurPhoto / NurPhoto via AFP

Śmiercionośny sarin na przedmieściach Aleppo i Damaszku

Syria od dziesięcioleci była objęta różnymi formami zachodnich sankcji, więc nałożenie nowych ograniczeń, zwłaszcza zamrożenie zagranicznych aktywów, choć było dla Baszszara niedogodnością, nie miało większego wpływu na jego taktykę. Co więcej, brak reakcji Waszyngtonu na atak bronią chemiczną w Homs sprawił, że reżim zaczął używać tej broni przeciwko innym syryjskim miastom. W marcu 2013 roku doniesiono o atakach z użyciem broni chemicznej na pozycje rebeliantów na przedmieściach Aleppo i Damaszku, w wyniku których zginęło dwadzieścia pięć osób, a dziesiątki innych odniosły obrażenia. W odpowiedzi na wezwania Wielkiej Brytanii i Francji do zbadania ataków sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon zgodził się wszcząć dochodzenie. Następnego dnia grupy opozycyjne poinformowały, że reżim zrzucił dwie kolejne bomby gazowe na Aleppo, zabijając dwie osoby i raniąc dwanaście. Kiedy w kwietniu przybył zespół śledczych ONZ, władze syryjskie odmówiły współpracy, choć wciąż pojawiały się doniesienia o używaniu broni chemicznej przez reżim Al-Asada. Pod koniec kwietnia helikopter reżimu zrzucił kanistry zawierające środek chemiczny na miasto Sarakib. W czerwcu Francja twierdziła, że reżim użył sarinu „w wielu przypadkach”; w tym samym miesiącu Rada Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych poinformowała, że istnieje „wysoka pewność”, iż reżim Al-Asada „wielokrotnie” w ciągu ostatniego roku użył broni chemicznej, w tym sarinu, przeciwko siłom opozycji.

Czytaj więcej

Asad nie oddaje broni chemicznej

W miarę jak przybywało dowodów na stosowanie przez Syrię broni chemicznej, nasilały się głosy wzywające zachodnich przywódców do działania. Wywierano także presję na Baszszara, aby przedstawił wiarygodne wyjaśnienia, ponieważ Damaszek w dalszym ciągu zaprzeczał zarzutom, jakoby jego reżim używał broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej. W sierpniu ONZ ogłosiła, że wyśle do Syrii kolejny zespół inspektorów w celu zbadania doniesień, i Al-Asad zadeklarował współpracę. Jednakże stosunki Al-Asada z ONZ wykazywały uderzające podobieństwo do taktyki stosowanej przez irackiego dyktatora Saddama Husajna w okresie poprzedzającym wojnę w Iraku, kiedy nieustannie udaremniał działania zespołów inspekcyjnych ONZ badających raporty mówiące o tym, że nadal posiada on broń masowej zagłady. Baszszar, podobnie jak Saddam, początkowo zgadzał się na współpracę, a następnie zmieniał zakres uprawnień, aby udaremnić pracę inspektorów. Kiedy w połowie sierpnia zespół specjalistów ONZ przybył do Syrii, aby rozpocząć prace, powiedziano im, że wolno im jedynie ustalić, czy użyto broni chemicznej, ale nie kto jej użył. Ledwo śledczy ONZ zameldowali się w swoich pokojach hotelowych, kiedy reżim przypuścił atak na zamieszkane okolice w Ghucie. Było to najbardziej śmiercionośne użycie broni chemicznej od czasu ataku Saddama Husajna na kurdyjską wioskę Halabdża pod koniec wojny iracko-irańskiej w 1988 roku. Dokonując ataku w czasie takiego napięcia, Baszszar podjął ogromne ryzyko. Bezpośrednio wzywał administrację Obamy i jej sojuszników do reakcji. Odpowiedź mocarstw zachodnich na ten jawny akt prowokacji miałaby znaczący wpływ na zdolność Baszszara do przetrwania wojny.

23 sierpnia 2013 r. – chłopiec protestuje przeciwko masakrze w Ghucie przed ambasadą Syrii w Ammanie

23 sierpnia 2013 r. – chłopiec protestuje przeciwko masakrze w Ghucie przed ambasadą Syrii w Ammanie, stolicy Jordanii

Foto: Anadolu via AFP

Tortury i masowe egzekucje opozycjonistów

Użycie broni chemicznej było tylko jedną z brutalnych taktyk stosowanych przez reżim Al-Asada w walce z rebeliantami. Od pierwszych dni konfliktu chodziło przede wszystkim o zastraszenie przeciwników, aby nie chwycili za broń. Reżim kontynuował więc kampanię przemocy sponsorowanej przez państwo, która miała zmusić rebeliantów do poddania się, czy to poprzez masakry ludności cywilnej w miastach uznawanych za bastiony rebeliantów, czy też poprzez tortury i masowe egzekucje działaczy opozycji. W ciągu kilku dni od pierwszych protestów w Darze w marcu 2011 roku Baszszar osobiście zatwierdził utworzenie w ramach istniejącego aparatu bezpieczeństwa Syrii nowej jednostki, której zadaniem było koordynowanie wysiłków reżimu mających na celu stłumienie niepokojów.

Jednostka ta, nazwana Centralną Komórką Zarządzania Kryzysowego, została powołana 27 marca, zaledwie dziesięć dni po pierwszych antyrządowych protestach w Darze. Miała ona nadzorować działania licznych organizacji wywiadowczych, bezpieczeństwa i wojskowych odpowiedzialnych za utrzymanie reżimu u władzy. Kierował nią Baszszar, a członkami byli szefowie Narodowego Biura Bezpieczeństwa, wywiadu wojskowego, wywiadu sił powietrznych, Dyrektoriatu Bezpieczeństwa Politycznego i Generalnego Dyrektoriatu Wywiadu. Baszszar był osobiście odpowiedzialny za mianowanie członków komórki, w której skład weszli także ministrowie spraw wewnętrznych i obrony. Wszyscy spotykali się w biurze na pierwszym piętrze regionalnego przywództwa partii Baas w centrum Damaszku, a w następnym roku w nowym biurze w budynku Narodowego Biura Bezpieczeństwa.

Przedstawiciele wywiadu regionalnego, bezpieczeństwa i biur partii Baas uczestniczyli w spotkaniach i przedstawiali informacje na temat tożsamości i działalności głównych przywódców opozycji. Na końcu każdej sesji uzgadniano plan działań wobec rebeliantów, a protokoły spotkań przesyłano kurierem bezpośrednio do Baszszara do pałacu prezydenckiego w celu zatwierdzenia. Baszszar czytał je uważnie, pisząc komentarze na marginesach, a następnego dnia odsyłał je kurierem. Zwykle zatwierdzał zalecenia, nie wprowadzając żadnych istotnych zmian. Podpisując zalecenia, Baszszar wykorzystywał swoją władzę, aby zapewnić pełne wdrożenie środków uzgodnionych przez Komórkę.

Al-Asad. Triumf tyranii Przeł. Sebastian Szymański, Prószyński i S-ka, Warszawa 2025

Al-Asad. Triumf tyranii Przeł. Sebastian Szymański, Prószyński i S-ka, Warszawa 2025

Fragment książki Cona Coughlina „Al-Asad. Triumf tyranii”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tuż po drugiej w nocy, gdy większość mieszkańców rejonu Ghuta w okolicach Damaszku spała, na gęsto zaludniony obszar spadł grad rakiet wypełnionych śmiercionośnym środkiem paralityczno-drgawkowym. Pierwsze rakiety wylądowały w mieście Zamalka we wschodniej Ghucie. Trzy godziny później, tuż przed świtem, nastąpił kolejny atak, na Moadamiję, miasto na zachód od Ghuty. Rakiety wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez reżim Al-Asada, około pięciu kilometrów dalej na północ, były wypełnione sarinem, bezbarwnym i bezwonnym gazem paraliżującym. Większość mieszkańców dowiedziała się o ataku dopiero wtedy, gdy głośniki, niektóre umieszczone na minaretach meczetów, zaczęły nadawać ostrzeżenia, wzywając wszystkich do opuszczenia domów i ucieczki. Dla niektórych alarm przyszedł zbyt późno. Setki Syryjczyków – w tym wiele kobiet i dzieci – zginęło od gazu, gdy spali w swoich łóżkach. Inni upadli, próbując uciec ze swoich domów, z pianą na ustach, gdy sarin zaczął działać. „Wszędzie widziałem śmierć” – powiedział Braa Abdulrahman, naoczny świadek, który pamięta, jak wśród zwłok swojej rodziny znalazł sąsiada. „Zginęły całe rodziny. Umieszczali numery na czołach wszystkich ciał, dopóki każde z nich nie zostało rozpoznane przez krewnego. Niektórych ofiar nigdy nie zidentyfikowano, ponieważ zginęła cała rodzina”.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Angkor – skarb światowej kultury
Historia świata
Niemieckie zbrodnie na ludności cywilnej w Belgii
Historia świata
Ameryka i Kanada: miłość na zawsze?
Historia świata
Milion grobów nad Orontesem
Historia świata
Atomowe cesarstwo