Kto przygarnie Syrię po upadku Baszara Asada?

Ucieczka syryjskiego dyktatora Baszara Asada zmienia równowagę sił na Bliskim Wschodzie. Po 54 latach Syria wyłamuje się z rosyjskiej kurateli. Jakie mocarstwo zastąpi teraz Rosję w Syrii? USA, Izrael czy Iran?

Publikacja: 09.12.2024 13:16

Prezydent Syrii Baszar al-Asad stał się zakładnikiem i marionetką wojskowych

Prezydent Syrii Baszar al-Asad stał się zakładnikiem i marionetką wojskowych

Foto: AFP

Ucieczka Baszara Asada to końcowy etap bardzo długiej historii, która zaczęła się w styczniu 2011 r., kiedy wybuchła niezwykła fala protestów, obejmujących aż 20 krajów arabskich, od Sahary Zachodniej po Kuwejt. Bliskowschodnia wiosna ludów obaliła pięciu dyktatorów i przyczyniła się do zmiany ośmiu rządów. Jedynym despotą, któremu udało się uchronić przed gniewem obywateli, był wówczas prezydent Arabskiej Republiki Syrii Baszar Asad. Człowiek, który nigdy nie chciał zostać politykiem.

Rodzina Asadów, a tak naprawdę Wahsz, co po arabsku oznacza „dzikie zwierzę”, pochodzi z niewielkiej miejscowości Kardaha, położonej niedaleko starożytnego portu Latakia. Hafez, poprzedni dyktator Syrii i ojciec obecnego prezydenta, w 1971 r. zmienił rodowe nazwisko Wahsz na Asad (co znaczy „lew”). Członkowie jego klanu są alawitami, wyznawcami niezwykłego odłamu islamu, wywodzącego się z szyickiego ismailizmu i łączącego w sobie doktryny chrześcijańskie, neoplatońskie, nauki Zaratustry i starożytne kulty astralne. Synkretyczna doktryna alawitów dowodzi, jak niezwykłym miejscem w historii cywilizacji jest Syria, ojczyzna wielu kultur i religii, które przewinęły się przez te ziemie. Chociaż alawitów uważa się za muzułmanów, to w rzeczywistości niewiele mają wspólnego z nauką proroka Mahometa. Nie pielgrzymują i nie modlą się w kierunku Mekki. Nie uznają Koranu jako źródła prawa, choć zawsze traktują tę księgę jako dzieło święte i natchnione, pełne symbolizmu i mistyki przesłanie Boga. W przeciwieństwie do innych muzułmanów mają też inne źródło swojej wiary. To mistyczna „Księga heptady i cieni”, znana również jako „Księga duchów i cieni”.

Alawici nie obchodzą większości muzułmańskich świąt. Jednocześnie bardzo uroczyście celebrując chrześcijańskie święta Bożego Narodzenia, zwane Laila al-Milad i Wielkanocy. Kobiety alawickie nie tylko nie zasłaniają twarzy, ale noszą się bardzo kolorowo i elegancko na wzór zachodni.

Czytaj więcej

Czy Putin spotka się z Asadem? O azylu dla dyktatora zdecydował osobiście

Z pięciu filarów islamu alawizm, nazywany także nusajryzmem lub namiryzmem, zachował jedynie wyznanie wiary składającej się z arabskich słów: „Nie ma bóstwa prócz Boga, a Mahomet jest Jego Prorokiem”. Poza tym, podobnie jak w islamie szyickim, alawici dopowiadają słowa „A Ali jest walim Boga”. Dotyczą one Alego syna Abi Taliba, czyli przybranego syna i zięcia Mahometa, męża Fatimy, uznawanego przez szyitów za pierwszego imama. Dżihad, szeroko pojętą koncepcję świętej wojny, alawici odnoszą jedynie do konieczności obrony dobrego imienia pierwszego imama Alego.

Kim jest Baszar Asad? Autokrata, który chciał być tylko okulistą

Istotnym elementem tej religii jest brak zakazów obyczajowych, więc do 2011 roku Syria była krajem dość silnie zlaicyzowanym. Gdy w 1971 r. władzę w Syrii przejął prezydent Hafez Asad, wszystkie stanowiska kierownicze w państwie znalazły się w rękach alawitów. W 2011 r. zachodnie media ukazywały powstanie syryjskie, jako walkę o wolność słowa i demokrację. Rzeczywiście, początkowo była to walka z niezwykle brutalną dyktaturą, ale szybko zamieniła się w równie brutalną próbę odzyskania władzy przez sunnicką większość. Syryjska ulica nie wystąpiła przeciw Baszarowi ze względu na styl jego władzy. W porównaniu z innymi arabskimi dyktatorami młody syryjski prezydent jawił się z początku jako człowiek niezwykle zdyscyplinowany, uczciwy i skromny. Cztery lata, które po ukończeniu studiów medycznych spędził w szkole oficerskiej, utrwaliły w nim zamiłowanie do bezpretensjonalnego i umiarkowanego stylu życia. W 1992 r. Baszar uzyskał zgodę ojca na wyjazd do Londynu, gdzie pracował jako zwykły okulista na 24-godzinnym oddziale oftalmologii w Western Eye Hospital. W 1994 r. w wypadku samochodowym zginął jego starszy brat płk Basil Asad. To on był wyznaczony na przyszłego prezydenta Syrii. Baszar nie był przygotowany do nowej roli. Błyskawicznie stał się zakładnikiem klanu wojskowych i marionetką, legitymizującą zamknięty układ państwa policyjnego.

Alawici nie obchodzą większości muzułmańskich świąt. Jednocześnie bardzo uroczyście celebrując chrześcijańskie święta Bożego Narodzenia, zwane Laila al-Milad i Wielkanocy. Kobiety alawickie nie tylko nie zasłaniają twarzy, ale noszą się bardzo kolorowo i elegancko na wzór zachodni.

Osobowość Baszara Asada najlepiej określa komentarz Davida Lesha, doradcy prezydenta George’a W Busha do spraw Bliskiego Wschodu, który w 2009 r. stwierdził w wywiadzie dla telewizji francuskiej: „Gdyby dziś w Syrii odbyły się wolne wybory, prawdopodobnie bez najmniejszego problemu wygrałby je Baszar Asad. Nie dostałby co prawda 97 proc. głosów, jak w fikcyjnych wyborach 2007 r., jednak zyskałby solidny elektorat, ponieważ mimo chaosu panującego na Bliskim Wschodzie umiał utrzymać w kraju stabilność”. Ten pozytywny wizerunek młodego przywódcy runął wraz z wybuchem powstania 15 marca 2011 r. Nawet mianowanie nowego premiera Adila Safara, który zastąpił znienawidzonego premiera Al-Utriego, oraz zniesienie trwającego od 40 lat stanu wyjątkowego, nie uratowało popularności prezydenta, który powoli przeobraził się w krwawego autokratę. Do końca 2012 r. powstanie zamieniło się w regularną, trwającą do dzisiaj wojnę domową. Do 2015 r. Baszar Asad utracił władzę nad 80 proc. terytorium państwa, którym rządził jego ojciec.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: Izraelska armia wkroczyła do Syrii

Dlaczego w 2011 roku Barack Obama nie poparł rebeliantów?

Syria pod rządami Asadów była państwem pełnym sprzeczności. Z jednej strony społeczeństwo syryjskie było w tym okresie najbardziej laickie, nowoczesne i zachodnie jeśli chodzi o obyczajowość w całym świecie arabskim. Z drugiej strony polityka zagraniczna Syrii była programowo wroga wobec Izraela, zdystansowana wobec innych krajów arabskich, niechętna w stosunku do Europy i USA oraz coraz bardziej otwierająca się na kontakty z Iranem.

Paradoksem było, że laickie, lewicowe i programowo wrogie fundamentalizmowi państwo, rządzone przez zamknięty klan alawickich „odszczepieńców islamu”, stawało się jednocześnie jednym z największych sponsorów Hezbollahu (Partii Boga) – libańskiej partii politycznej islamskich szyitów – oraz palestyńskiego Hamasu (Zapału).

Od 2011 roku media zachodnie przekazywały jedynie suche informacje o wojnie domowej w Syrii, całkowicie pomijając fakt, że podłożem rebelii nie była żadna próba ustanowienia demokracji czy społeczeństwa liberalnego, ale dążenie do odzyskania władzy przez większość sunnicką.

Nikt nie zadawał sobie pytania, dlaczego dyplomacja amerykańska miałaby popierać rebeliantów, którzy programowo byli wrogo nastawieni wobec USA i ich sojuszników. Alawicki prezydent rządzący alawickim klanem w sunnickiej Syrii był przecież gwarantem utrzymania z daleka od władzy wszelkiej maści fanatyków religijnych. Od czasu, kiedy w 1971 roku władzę w Syrii przejął prezydent Hafez Asad, praktycznie tylko alawici, stanowiący ok. 17 procent ludności, sprawowali w tym kraju rządy, nie dopuszczając do władzy jakichkolwiek fundamentalistów.

Trwały podział wyznawców islamu na charydżytów, alawitów, szyitów i sunnitów jest bardzo ważny w ocenie stosunków społeczno-politycznych panujących na Bliskim Wschodzie. Jako ludzie Zachodu spoglądamy na islam jako zwartą całość, gotową do wojny religijnej z niewiernymi. Tymczasem muzułmanie są najbardziej zantagonizowaną społecznością wyznaniową na naszej planecie. To właśnie kontrowersje wokół dziedziczenia prawa do przewodnictwa nad muzułmańską ummą, trwające od VII wieku, są przyczyną podziału, który rozsadza jedność islamu.

Polityka zagraniczna Syrii była programowo wroga wobec Izraela, zdystansowana wobec innych krajów arabskich, niechętna w stosunku do Europy i USA oraz coraz bardziej otwierająca się na kontakty z Iranem.

Dla reszty świata pytanie, kto był następcą Proroka, ma znaczenie czysto historyczne. Dla setek milionów muzułmanów odpowiedź na nie stanowi punkt odniesienia dla określenia swojej tożsamości religijnej. Szyici, podobnie jak alawici, wierzą ponad wszystko, że Mahomet wyznaczył podczas spotkania nad stawem Chumm swojego zięcia Alego na kalifa, którego władza będzie następnie przekazywana jego potomkom. Tymczasem tuż po śmierci Proroka kalifem (przywódcą muzułmanów) został wybrany Abu Bakr, co według szyitów było złamaniem woli Mahometa. To właśnie Abu Bakr wypowiedział słowa, które dzielą dzisiaj świat islamu: „O ludzie! Jeżeli oddajecie cześć Mahometowi, to Mahomet nie żyje; jeżeli zaś oddajecie cześć Bogu, to Bóg żyje”. W ten oto sposób wśród sunnitów zakazany jest wszelki kult wszystkiego i każdego, włącznie z samym prorokiem, prócz Boga. Zaś wszelka ikonografia – w przeciwieństwie do szyizmu – jest zakazana.

Podział ten jest bardzo ważny dla zrozumienia obecnej sytuacji w Syrii. Nikogo z tzw. rebeliantów występujących przeciw władzy alawickich elit nie interesowała demokracja, pluralizm czy wolny rynek. Te pojęcia były i są dla muzułmanów syryjskich równie abstrakcyjne, jak dla nas ich kłótnia o schedę po Mahomecie.

Czytaj więcej

Recep Tayyip Erdogan komentuje upadek Asada: Na świecie pozostało już tylko dwóch liderów

Amerykańskie elity doskonale wiedziały, że dla równowagi na Bliskim Wschodzie stokroć lepsza była sytuacja, kiedy Syrią rządziła skorumpowana lewicowa Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego, niż wahabiccy fundamentaliści. Zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie wiedzieli, że prastarym konfliktem dzielącym muzułmanów można też odpowiednio kierować. Wystarczyło chociażby odpowiednio stymulować propagandę różniącą sunnitów i szyitów, aby świat muzułmański stanął w płomieniach wojny domowej.

Jak na sytuację w Syrii wpłynęły zmiany w Iranie?

Innym powodem, dla którego Waszyngton postanowił zakończyć okres cichej akceptacji dla rządów alawickiej kasty w Syrii, była zmiana na urzędzie prezydenta Iranu w 2013 roku. 65-letni umiarkowany polityk i duchowny Hasan Rowhani, należał do krytyków polityki izolacjonistycznej Mahmuda Ahmadineżada i był blisko związany z byłym prezydentem Haszemim Rafsandżanim. Za rządów prezydenta reformatora Mohammada Chatamiego został wyznaczony na szefa delegacji na negocjacje nuklearne z wielkimi mocarstwami. Okazał się bardzo elastycznym dyplomatą. To on w 2003 roku zgodził się – ku zaskoczeniu i wściekłości irańskich środowisk radykalnie konserwatywnych – na dwuletnie zawieszenie wzbogacania uranu oraz przyjęcie protokołu dodatkowego do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT). Środowisko polityczne Mahmuda Ahmadineżada nie szczędziło inwektyw Rowhaniemu, który podpisując ten protokół, pozwolił na niezapowiadane inspekcje międzynarodowe irańskich instalacji nuklearnych.

Bez wątpienia Hasan Rowhami był postrzegany przez fundamentalistów szyickich jako farbowany lis i wtyczka wywiadu zachodniego.

Amerykańskie elity doskonale wiedziały, że dla równowagi na Bliskim Wschodzie stokroć lepsza była sytuacja, kiedy Syrią rządziła skorumpowana lewicowa Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego niż wahabiccy fundamentaliści.

Z kolei zachodnia opinia publiczna postrzegała wybór Rowhaniego jako moment przełomu w napięciu, które o mało nie doprowadziło Bliskiego Wschodu na krawędź wielkiej wojny. Wielka Brytania apelowała do Rowhaniego o działania, które zmniejszyłyby obawy społeczności międzynarodowej co do irańskiego programu jądrowego. Dla USA oznaczało to, że cicha akceptacja niepewnych zmian politycznych w Syrii nie ma sensu.

Czy syryjska wojna domowa była zatem spontanicznym zrywem? A może z dawna przygotowaną rebelią? W amerykańskiej prasie pojawiały się opinie, że jej celem było wykluczenie syryjskich wojsk w czasie izraelskiego ataku na irańskie instalacje jądrowe.

Znamienne, że ta wojna rozpoczęła się 15 marca 2011 roku, dokładnie wtedy, kiedy Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej złożyła Radzie Bezpieczeństwa i przedstawicielom 35 państw wchodzących w skład Rady Gubernatorów MAEA raport, z którego wynikało, że w irańskich zakładach wzbogacania uranu od początku 2011 roku zainstalowano blisko 700 wirówek nowej technologii. Oznaczało to, innymi słowy, że Iran znacznie przyspieszył swój program. Wcześniej rząd Izraela zapowiedział, że jeżeli Iran zgromadzi wystarczającą ilość wzbogaconego uranu do budowy choćby jednej bomby atomowej, to dojdzie do ataku prewencyjnego na jego terytorium.

Czytaj więcej

Prezydent Joe Biden: USA zaatakowały cele Państwa Islamskiego w Syrii

Czy zatem rebelia syryjska nie była przypadkiem, lecz z góry zaplanowaną i dobrze skonstruowaną logistycznie operacją wywiadowczą, mającą wyeliminować syryjskie siły zbrojne w czasie wojny z Iranem?

Nowe rozdanie po Baszarze Asadzie?

31 maja 2013 roku „The Washington Post” w komentarzu redakcyjnym uznał, że „ogłoszona w lutym przez szefa dyplomacji Johna Kerry’ego strategia wobec Syrii poniosła porażkę”. Polityka wspierania syryjskiej opozycji oraz przekonanie najbliższego otoczenia prezydenta Baszara Asada, że reżim przegrywa, okazały się w opinii dziennika niewypałem. Można też na całą sprawę spojrzeć z zupełnie innej perspektywy: administracja Baracka Obamy umiejętnie przeczekała okres, kiedy Izrael wszelkimi możliwymi sposobami chciał wymusić atak na Iran. Dzięki „biernej” postawie Białego Domu Amerykanie nie tylko nie wdepnęli w kolejny Wietnam, ale w dodatku nie pozwolili zmienić Syrii w kolejny obóz fundamentalizmu sunnickiego.

W Waszyngtonie wiedziano, że połowa z tzw. rebeliantów to byli napływowi najemnicy lub fanatycy religijni, ściągający do Syrii ze wszystkich stron świata arabskiego jak hieny na żer, a w skład trzonu wojsk operacyjnych, walczących przeciw reżimowi Baszara Asada, wchodzili głównie sunniccy dezerterzy z armii syryjskiej zainspirowani koncepcją Libijskiej Rady Narodowej, która w 2011 roku obaliła Muammara Kaddafiego.

Czy syryjska wojna domowa była zatem spontanicznym zrywem? A może z dawna przygotowaną rebelią? W amerykańskiej prasie pojawiały się opinie, że jej celem było wykluczenie syryjskich wojsk w czasie izraelskiego ataku na irańskie instalacje jądrowe.

Znamienne, że 29 lipca 2011 roku grupa siedmiu zbuntowanych oficerów armii narodowej powołała do życia Wolną Armię Syrii (WAS), zapewniając obserwatorów międzynarodowych, że formacja ta ma służyć jedynie do obrony demonstrantów cywilnych.

Biały Dom zachował ostrożność. Obama słusznie wstrzymał program zbrojenia tej formacji. Już po pół roku niewielki oddział stworzony rzekomo do obrony cywilnych demonstrantów przeobraził się w 22 bataliony, które dokonały napadów typowo rabunkowych na patrole i konwoje lojalistów oraz zamachy bombowe wymierzone w armię narodową. Jednym słowem: WAS od początku powstała z myślą o budowie nowego reżimu wojskowego, którego jedynym celem było przejęcie władzy absolutnej w tym kraju.

„Niestety (…) administracja dała się ograć rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi, który dąży do przywrócenia wpływów Moskwy na Bliskim Wschodzie poprzez udaremnienie realizacji celu USA, jakim jest zmiana władzy w Syrii” – oceniali politykę amerykańską dziennikarze „The Washington Post”.

Czy Obama rzeczywiście oddał rządzoną przez alawitów Syrię w ręce Rosji? Syria należała do rosyjskiej strefy wpływów już od 1970 roku, kiedy władzę w Damaszku przejął Hafez Asad. Dla Sowietów, a później Rosjan był to bardzo cenny sojusznik. Szczególnie od czasu, kiedy w 1973 roku Egipt rządzony przez Anwara Sadata przeszedł do obozu proamerykańskiego.

Utrzymanie syryjskiego status quo, szczególnie w sytuacji, kiedy w Iranie zapowiada się zmiana polityki obronnej, było w rzeczywistości do niedawna sukcesem zarówno Waszyngtonu, jak i Moskwy. Ucieczka z Syrii Baszszara Asada, który przez 24 lata sprawował autorytarną władzę nad tym państwem, zmienia wszystko. Jedno jest pewne: żadni rebelianci nie będą rządzić tym państwem. Rozpoczyna się walka o wchłonięcie Syrii do strefy wpływów amerykańskich.

Historia świata
Paweł Łepkowski: Co ma wspólnego demokracja z Zatoką Meksykańską?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Historia świata
Udoskonalenie bywa ważniejsze od wynalazku
Historia świata
Krzysztof Kowalski: Inteligencja sztuczna, odkrycia prawdziwe
Historia świata
A tak kochała Niemcy… Amerykanka, która straciła życie na osobiste polecenie Hitlera
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Historia świata
Symboliczne gesty Ottona III i ich ponadczasowe przesłanie
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście