Święcenia kapłańskie na niewiele się zdały. Zakochało się chłopisko w dziewczynie bez pamięci, mimo że miał już pół wieku na karku. Ona w nim jeszcze bardziej, bo z tej miłości aż odzyskała wzrok. I tu chciałoby się zakończyć tę historię jakąś pogodną puentą o licznych dziatkach i wnukach, przy których Valentinus dożył starości. Niestety, w sprawę wmieszał się zawistny cesarz Klaudiusz II Gocki, który skazał kochliwego kapłana na śmierć. 14 lutego 269 r. tuż przed egzekucją Valentinus zdążył jeszcze napisać list pożegnalny do ukochanej, który podpisał: „od twojego Walentego”. Mylą się więc ci, którzy twierdzą, że modne od kilku lat nad Wisłą walentynki to zwyczaj, który przyszedł do nas z Ameryki. W żadnym wypadku. Dzień Świętego Walentego jest obchodzony w Kościele katolickim od półtora tysiąca lat, choć nie wiadomo, dlaczego papież Paweł VI nagle zastąpił go w kalendarzu liturgicznym wspomnieniem Świętych Cyryla i Metodego. Czy chciał wymazać z pamięci wiernych zakochanego biskupa, który ani myślał o życiu w celibacie?