Koncern Boeing produkował samoloty B-17 na potrzeby Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Maszyny zabierały duży ładunek bomb, działka pokładowe zapewniały dużą siłę ognia, dlatego nazywano je latającymi fortecami. Od 1943 r. alianci używali ich do bombardowania na terenie Niemiec hitlerowskich obiektów przemysłowych oraz militarnych.
Aby unikać pocisków artylerii przeciwlotniczej, B-17 latały na dużej wysokości. Natomiast żeby bronić się przed atakami myśliwców, startowały w tzw. Bomb Group – po 18 maszyn, trzy eskadry po sześć samolotów. Z kolei Bomb Group łączyły się już w powietrzu, niezależnie od miejsca startu, po trzy, tworząc formację bojową Combat Box. Taka formacja liczyła 54 maszyny, była w stanie skutecznie zbombardować pas o szerokości 600 metrów i długości 2 kilometrów (120 hektarów). W takim „dywanie utkanym z bombowców” pewnym problemem było utrzymanie miejsca w szyku. Zdarzały się wypadki.
Wczesnym rankiem 19 lipca 1944 r. z brytyjskiego lotniska Knettishall w hrabstwie Suffolk wystartowała 388. Bomb Group. Celem było niemieckie miasto Schweinfurt. Pilota bombowca o wdzięcznym imieniu własnym „Little Boy Blue” zaniepokoiło działanie turbokompresora. Aby to sprawdzić, obniżył wysokość i uplasował się w ogonie swojej formacji. Gdy stwierdził należytą moc silnika, zaczął się wznosić, chcąc powrócić na swoje miejsce w szyku. Niestety, pomylił formacje, sąsiednią wziął za własną, w rezultacie usiłował zająć miejsce w 96. Bomb Group. Działo się to na wysokości 15 000 stóp (4500 metrów). Kadłub „Little Boy Blue” został rozcięty na dwoje śmigłem innego bombowca.
Załogę B-17 stanowiło dziesięć osób. Naoczni świadkowie – ludzie na ziemi – zaobserwowali na niebie trzy spadochrony. Dwóch spadochroniarzy przeżyło, ciało trzeciego znaleziono w pobliżu. Przednia część rozciętego bombowca wpadła w korkociąg, uderzenie w ziemię wywołało eksplozję, powstał krater, który z latami zniknął, rozorany przez rolników. Poszukiwania pozostałych członków załogi dały rezultat połowiczny: odnaleziono szczątki pięciu ludzi, dwóch uznano za zaginionych.
Po 80 latach odnaleziono ciała amerykańskich żołnierzy
Upłynęło 80 lat. DPAA – Defense POW/MIA Accounting Agency – w Departamencie Obrony USA, odpowiedzialna za repatriację jeńców wojennych i osób zaginionych podczas walk, postanowiła ponownie poszukać szczątków dwóch członków załogi uznanych za zaginionych. O pomoc poproszono brytyjską Cotswold Archaeology. Badacze użyli najnowocześniejszego sprzętu – magnetometrów, georadarów, wykrywaczy metali. W świat właśnie poszedł komunikat, że misja się powiodła. Analiza DNA umożliwiła identyfikację szczątków dwóch pilotów: Waltera Malaniaka i Aarona Brinkoetera. Zostali pochowani z wojskowymi honorami.