Szczątki istoty praludzkiej sprzed 3,3 mln lat. Lucy – praciotka ludzkości

Ta istota przyszła na świat po raz drugi, po z górą 3 milionach lat. Ponowne narodziny nastąpiły dokładnie w miejscu zgonu, we wschodniej Afryce, w Etiopii, w prowincji Afar, w pobliżu wioski Hadar, 150 km na północ od Addis Abeby, stolicy kraju. Etiopia była na ustach całego świata.

Publikacja: 22.08.2024 21:00

Szczątki istoty praludzkiej sprzed 3,3 mln lat. Lucy – praciotka ludzkości

Foto: National Museum of Ethiopia/Radosław Botev.

Wydarzyło się to niemal 50 lat temu. 24 listopada 1974 r. amerykańsko-francuska ekspedycja odkopała szczątki istoty praludzkiej sprzed 3,3 mln lat. Była to niebywała sensacja, ponieważ do tej pory nie odkryto w miarę  kompletnego szkieletu hominida starszego niż 100 tys. lat. To wykopalisko zrewolucjonizowało poglądy na pochodzenie człowieka – drzewo genealogiczne gatunku ludzkiego, mozolnie odtwarzane przez dziesięciolecia, runęło. W nauce pojawiło się pojęcie „pramatka ludzkości”.

W sumie badacze odkopali 52 kości tego samego osobnika, 40 proc. szkieletu

Ekspedycją kierowało trzech profesorów: Maurice Taieb, Yves Coppens i Donald Johanson. 24 listopada 1974 r. student prof. Johansona – Tom Gray – natrafił na kość, co prawda nie pierwszą podczas tych wykopalisk, ale… „Następne wydobywane kości – wspominał prof. Coppens – miały taki sam wygląd, stan zachowania, kolor, stopień fosylizacji [skamienienia], toteż nie mieliśmy wątpliwości, już tam od razu na miejscu, przed oddaniem kości do analizy, że są to szczątki jednego, tego samego osobnika”. W sumie badacze odkopali 52 kości tego samego osobnika, 40 proc. szkieletu.

Starszej istoty praludzkiej dotychczas nie znaleziono

Gdy prof. Johanson zobaczył miednicę i kość krzyżową – jak sam relacjonował – natychmiast zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze, że można będzie zrekonstruować szkielet, odtworzyć sylwetkę, sposób poruszania się, wzrost i wagę. Po drugie, że istota ta była płci żeńskiej. Starszej istoty praludzkiej dotychczas nie znaleziono, toteż w świat poszedł przekaz o odnalezieniu „pramatki ludzkości”. W chwili śmierci miała około 20 lat, była niewielkiego wzrostu – 105 cm, ważyła ok. 25–30 kg, a objętość jej mózgu wynosiła niecałe 500 cm sześc.

Czytaj więcej

Przodek z kolebki ludzkości

Odkrytej istocie nadano nazwę AL 288, czyli Afar Locality, wykopalisko numer 288. Jednak pełne imię, odpowiadające naukowej taksonomii, nadano jej cztery lata później: Australopithecus afarensis, gdzie australopitek to rodzaj, afarensis zaś oznacza gatunek (my należymy do rodzaju Homo i do gatunku sapiens). Etiopczycy zaproponowali jeszcze inne imię, oddające znaczenie odkrytej żeńskiej istoty: Dinkenesh, co w języku amharskim, urzędowym w Etiopii, oznacza „Jesteś cudowna”. A jednak świat zna tę istotę pod zupełnie innym imieniem, nadanym jej zresztą w drodze zupełnego przypadku, niemającym żadnego związku z antropologią, jakością szkieletu etc. Profesor Johanson miał zwyczaj zabierania ze sobą w teren, na wykop, magnetofonu, lubił słuchać muzyki. Tego dnia, 24 listopada 1974 r., leciała piosenka Beatlesów „Lucy in the Sky With Diamonds”. Właśnie w tym momencie zaczęły wyłaniać się z ziemi pierwsze fragmenty szkieletu, dlatego istotę tę nieformalnie nazwano Lucy. I stało się tak, że pod tym imieniem figuruje w leksykonach. „Wątpię, czy gdybyśmy nazwali ją np. Geraldine, zyskałaby taki rozgłos i popularność” – powątpiewa prof. Johanson.

Nauka wyróżnia osiem gatunków australopiteków

Czy Lucy była „pramatką ludzkości”? Nie, nie była, jeśli już, to raczej… praciotką. Aktualnie nauka wyróżnia osiem gatunków australopiteków, w tym niektóre o milion lat starsze od Lucy. Początkowo rzeczywiście przyjmowano, że Lucy jest naszym bezpośrednim przodkiem, ale kolejne odkrycia pokazały, że należała ona do linii przedludzkiej, do gałęzi już odseparowanej od rodzaju Homo.

Światowy przebój kinowy „Walka o ogień”, inspirowany XIX-wieczną powieścią J.-H. Rosny’ego pod takim samym tytułem, powoduje u prehistoryków skręt kiszek, twórcy filmu szerokim łukiem omijają naukowo nagromadzone fakty

W 1990 r. nakładem Editions du Seuil ukazała się powieść „La reve de Lucy” (polskie wydanie: „Marzenie Lucy” w tłumaczeniu Krzysztofa Kowalskiego, Oficyna Wydawnicza Kalliope, było późniejsze zaledwie o dwa lata!). Powieści rozgrywających się w czasach prehistorycznych jest wiele, także polskich autorów. Światowy przebój kinowy „Walka o ogień”, inspirowany XIX-wieczną powieścią J.-H. Rosny’ego pod takim samym tytułem, powoduje u prehistoryków skręt kiszek, twórcy filmu szerokim łukiem omijają naukowo nagromadzone fakty. W przypadku „Marzenia Lucy” jest inaczej. Autorów jest trzech: powieściopisarz Pierre Pelot konsultował tekst ze współodkrywcą Lucy – prof. Coppensem, podobnie jak Tanino Liberatore, który ilustrował książkę.

Doktor Jerzy T. Bąbel, konsultant naukowy polskiego wydania, tak pisze o tym niesamowitym dziele opisującym niezwykłe czasy: „W niezwykle sugestywnej i trafnie opowiedzianej historii Lucy żyje w czasach, gdy nic nie było jeszcze nazwane, nic nie miało swego imienia, a postrzegana rzeczywistość była zbiorem obrazów i zapamiętanych funkcji. Lucy żyje więc pod niebem określanym jako »wielkie rozpostarcie ponad«, gdzie jest »światło olśniewające i okrągłe ukazujące się i chowające«, lub gdzie jest »niewidzialny oddech tego, co mocno dmucha«. Jej horda, w której żyje, to »ci, co chodzą  wyprostowani«”.

Odkrycie sprzed 50 lat pokazuje, że możliwe jest tkanie fikcyjnego wątku na naukowej osnowie bez kaleczenia faktów przez galopującą wyobraźnię pisarza i rysownika.

Historia świata
Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Zadziwiająca koalicja opowiadająca się za dyktaturą. Prosowiecki rząd generała Rómmla
Historia świata
Wstrząs pod wyspą Honsiu. Czego uczy nas sejsmologia?
Historia świata
Zanim narodził się Rzym
Historia świata
Kakao – dar indiańskich bogów