Rooseveltowski pomysł na kłopoty w rolnictwie
Forsowana przez demokratyczną administrację Roosevelta ustawa o uzdrowieniu przemysłu (National Industrial Recovery Act – NIRA), ustanawiająca Krajową Radę Odbudowy (National Recovery Administration), zawierała wiele sprzeczności. Z jednej strony wprowadzała w życie setki związków zawodowych, czyli usankcjonowanych prawnie karteli kontrolujących różne branże gospodarki i całe przedsiębiorstwa, którym wolno było decydować o wysokości płacy standardowej i godzinach pracy. Z drugiej strony utrzymywała płace na wysokim poziomie, aby rzekomo stworzyć „siłę nabywczą”. Wbrew zasadzie konkurencji cenowej prawo to opierało się na zasadzie, że żadna cena „nie mogła być niższa od ustalonego minimum”. Wymuszone przez związki zawodowe wyższe płace i wysokie ceny były doskonałym przepisem na utrzymanie wysokiego bezrobocia, z którym Roosevelt zobowiązał się walczyć od pierwszego dnia swojej prezydentury.
Nie tylko naruszająca mechanizmy wolnego rynku regulacja cenowo-płacowa wzbudzała gorące debaty wśród ekonomistów. Także polityka agrarna w kraju ogarniętym kryzysem gospodarczym wzbudza do dzisiaj ożywioną dyskusję. Roosevelt zaproponował, że rząd federalny będzie dopłacał farmerom do niższych zbiorów. Nie chodziło o wsparcie w czasach klęski nieurodzaju, ale o sytuację dokładnie odwrotną. Prezydent chciał płacić farmerom za niższe zbiory! Był przekonany, że zmniejszenie podaży produktów rolnych przyniesie wzrost ich cen, a co za tym idzie – znaczne zwiększenie opłacalności rolnictwa i poprawę życia na prowincji.
Od czasów Roosevelta w Waszyngtonie podejmuje się tę samą absurdalną decyzję: skupione płody rolne, których jest na wewnętrznym rynku za dużo, należy zniszczyć
Foto: getty images
Wtedy właśnie, za namową sekretarza rolnictwa Henry’ego Wallace’a, administracja Roosevelta podjęła jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji – w czasie kiedy po raz pierwszy w historii przez Amerykę przetaczała się fala głodu, rząd nakazał zniszczyć ogromne zapasy produktów rolnych, w tym także najnowsze zbiory. Spalono miliony ton zbóż i warzyw pastewnych. Sześć milionów świń trafiło pod nóż, a ich mięso zostało zutylizowane. Wallace, którego historyk ekonomii Thomas E. Woods nazwał „największym sowieckim naiwniakiem”, określił masowe niszczenie płodów rolnych i trzody chlewnej jako „największe sprzątanie resztek z dawnego okresu niezrównoważonej produkcji”. Oczywiście ten „okres niezrównoważonej produkcji” był czasem, kiedy obowiązywały zdrowe mechanizmy wolnego rynku.
Kiedy zniszczono zbiory, Departament Rolnictwa przeprowadził badania wśród Amerykanów na temat ich sposobu odżywiania. W ankietach przedstawiono cztery przykładowe diety: bogatą, przeciętną, minimalną i krytyczną. Ta ostatnia była poniżej poziomu koniecznego do przeżycia. Tym raportem Departament Rolnictwa strzelił sobie w stopę. Okazało się bowiem, że Ameryka wcale nie produkuje takich nadwyżek żywności, żeby zapewnić wszystkim obywatelom dietę minimalną. Opozycja republikańska grzmiała, pytając, jakim cudem specjaliści z Departamentu Rolnictwa doszli do wniosku, że najlepszym sposobem na zwiększenie jakości żywienia obywateli jest zniszczenie milionów ton produktów rolnych i mięsa oraz wynikłe z tego powodu podniesienie cen żywności?
Jeszcze gorzej miała się sprawa z bawełną – podstawowym produktem rolnym Południa. Na początku pierwszej kadencji Roosevelta Amerykańska Rada Rolnictwa (American Agriculture Administration, AAA) podjęła decyzję o spaleniu aż dziesięciu milionów akrów bawełny. Jednak w 1936 r. okazało się, że była to decyzja kompletnie niepotrzebna. Biuro Ekonomiki Rolnictwa (Bureau of Agricultural Economics, BAE) wyliczyło bowiem, że dochód farmerów produkujących bawełnę byłby równie wysoki, gdyby AAA nie podjęło swojej kontrowersyjnej decyzji. Koszty działalności takiej instytucji jak AAA mogłyby pokryć różnice podażowo-popytowe na rynku bawełny. Kiedy gazety opublikowały raport BAE, w Ameryce zawrzało. Ekonomista James E. Boyle z University of Cornelia opublikował na łamach miesięcznika „Atlantic” artykuł, w którym nie zostawił suchej nitki na rządzie Roosevelta. Boyle stwierdził, że AAA ponosi odpowiedzialność za bezrobocie przynajmniej dwóch milionów Amerykanów, w tym głównie farmerów dzierżawiących ziemię.