Wojska Pugaczowa podchodziły pod forty, osady i miasta, w których pod osłoną nielicznych oddziałów regularnej armii chronili się urzędnicy, szlachcice i kupcy wraz z rodzinami. Wówczas nagminnie dochodziło do zdrad. Kozacy w carskiej służbie otwierali przed buntownikami wrota, po czym następowały rzezie. Miał szczęście ten, kto umierał szybko. Większość oficerów i szlachetnie urodzonych najpierw torturowano, a następnie dobijano pałkami. Kobiety gwałcono. Pugaczow puszczał wolno jedynie rekrutów.
Puszkinowska tragedia ruskiego buntu nie ograniczała się jedynie do mordowania. Ural – również ogarnięty powstaniem – był głównym ośrodkiem górniczym i metalurgicznym, a więc zbrojeniowym centrum imperium. Tymczasem do Pugaczowa przyłączyli się chłopi pańszczyźniani pracujący w 124 manufakturach. Straty materialne były ogromne. Po upadku powstania okazało się, że do fundamentów zniszczono 89 zakładów, co na długo pozbawiło Rosję zaplecza przemysłowego.
Zwierzęca nienawiść
Ten dramatyczny opis dotyczy burzliwych wydarzeń, które nastąpiły w latach 1773–1775. Lecz bestialstwa popełniane przez zrewoltowaną biedotę na elitach były w Rosji ponadczasową normą. Świadczy o tym przebieg ruchawki, która wybuchła dokładnie 100 lat wcześniej. Przeszła do historii pod nazwą buntu Stieńki Razina.
Czytaj więcej
Od XVI w. przez karty rosyjskiej historii przewinęły się setki samozwańców uzurpujących sobie prawa do carskiego Kołpaka Monomacha. Tylko Piotrów III kronikarze naliczyli 20, a przecież przed nimi i po nich do władzy pretendowała cała plejada łże-Rurykowiczów i łże-Romanowów.
W 1670 r. zbuntowane kozactwo i chłopstwo zdobyło m.in. Astrachań. Buntownicy najpierw utopili bojarów dowodzących obroną. Nocą ruszyli grabić bogate domy i kupieckie składy, popełniając liczne zbrodnie. Gdy prawosławny metropolita nawoływał ich do opamiętania, rozebrali arcybiskupa Josifa z riasy i... piekli nad ogniem. Przeżył tortury, dlatego zakończył żywot strącony z cerkiewnej dzwonnicy.