Czytaj więcej
Henry Kissinger, były szef amerykańskiej dyplomacji, laureat pokojowej Nagrody Nobla, zmarł 29 li...
W związku ze śmiercią Henry'ego Kissingera przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w maju 2023 roku
„Na tyle byłem przebiegły, by wybrać sobie rodziców, którzy dożyli 98. roku życia” – odpowiada Henry Kissinger pytającym go o jego długowieczność. A jego cięty język ujawnia wszechobecny cynizm jego osobowości. Idzie on w parze z nieodłącznym uśmieszkiem na ustach, głębokim basem jego głosu i wysmakowanym stylem wypowiedzi, którym przez ostatnie pół wieku jako jednoosobowy think tank komentował wszystkie najważniejsze konflikty naszego globu. O te komentarze biły się największe gazety, portale i telewizje po obydwu stronach Atlantyku i Pacyfiku.
„Przynajmniej wyjdziemy wtedy na twardzieli”
Nim został najbardziej pożądaną dyplomatyczną wyrocznią na świecie, a zarazem multimilionerem, autorem bestsellerów, a nawet gwiazdą popkultury obecną na trybunie honorowej finału każdego mundialu, Wimbledonu lub nowojorskiego konkursu piękności psów, sam kształtował światową politykę. Oczywiście, w najbardziej skrajnym wariancie „realpolitik”. Harwardzki politolog Stanley Hoffmann uznał go za najinteligentniejszego, ale i najbardziej cynicznego polityka, jakiego kiedykolwiek poznał. O tym zaświadczają zapisy rozmów z prezydentem USA Richardem Nixonem, choćby tej z czasów konfliktu Indii z Pakistanem, kiedy radził, by „najlepiej głodem przymusić pół miliarda Hindusów do ustępstw”. W latach zimnowojennego prężenia muskułów ze Związkiem Radzieckim sugerował z kolei, by na radzieckie przedpole w Azji spuścić rakiety z głowicą atomową: „Przynajmniej wyjdziemy wtedy na twardzieli”, argumentował. A kiedy zachodnioniemiecki sojusznik wszczął dialog rozbrojeniowy z Kremlem, na pytanie Nixona, czy kanclerz Niemiec Zachodnich, który akurat trafił do szpitala, zachorował na raka krtani, Kissinger westchnął: „niestety, nie”. Ostatnio, na szczycie w Davos (2022 r.), krótko po agresji Putina na Ukrainę, zaproponował pozostawienie Krymu w rosyjskich rękach. A dziennikarzom, którzy coraz częściej, by z nim porozmawiać, musieli przedzierać się przez jedną z gęstych leśnych ścieżek w stanie Connecticut, nim dotarli na osłonecznioną polanę, gdzie stoi jego rezydencja, doprecyzował, dlaczego wojnę Putina przeciwko Ukrainie może zakończyć zawieszenie broni na bazie przebiegu granicy z 24 lutego 2022 r.
Trudno powiedzieć, ilu ludzi musiało zginąć, gdy na różnych scenach politycznych konfliktów Henry Kissinger pociągał za sznurki. Ale pociągał tak, że manewry przyniosły mu... Pokojową Nagrodę Nobla. W konflikcie wietnamskim mediował bowiem niezwykle skutecznie – zakończył wojnę – jakkolwiek dla dobra interesów amerykańskich. „Dobro interesów” USA stale wyznaczało mu polityczny kompas. Kissinger uchodzi bowiem za najdoskonalsze wcielenie „realpolitik”, co jego sposób uprawiania polityki czyni w obecnej dekadzie niezwykle aktualnym. Dziennikarze, którzy rozmawiali z nim w ciągu ostatnich dziesięciu lat, twierdzili, że ich rozmówca wydawał się im młodszy niż przeciętny 90-latek: zawsze skupiony, ale niczym lampart gotowy do brutalnego ataku, jeśli pytanie zawierało choćby szczyptę krytyki jego poczynań. Co absolutnie nie powinno dziwić. Choć intelekt Kissingera jest powszechnie szanowany, to polityczna spuścizna już mocno kontrowersyjna. Przez wiele lat podejmowano próby ostygmatyzowania go jako wojennego zbrodniarza.