Film „Zulu” w reżyserii Cy Endfielda otwiera scena przedstawiająca rozległe pobojowisko u stóp masywnego wzgórza Isandlwana, zawdzięczającego swą nazwę dostrzeżonemu przez autochtonów podobieństwu do krowiego żołądka. Jest 22 stycznia 1879 r. i – jak widać na ekranie – nazwa stała się właśnie makabrycznie adekwatna. Armia brytyjska poniosła tu przed chwilą jedną z największych porażek doby wiktoriańskiej; wśród ciał angielskich żołnierzy krążą jeszcze w poszukiwaniu broni i trofeów wojownicy zuluscy.
Akcja filmu z 1964 r. zaczyna się więc tam, gdzie kończy się „Świt Zulu” Douglasa Hickoxa z 1979 r., którego treść i historyczna osnowa były tematem pierwszej części tego artykułu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ta zbieżność to nie przypadek – Endfield współtworzył również obraz Hickoxa jako scenarzysta. I nie przypadkiem film, który powstał jako pierwszy, koncentrował się na bitwie stoczonej tego samego dnia, ale później, a przy tym mającej pozornie mniejszy wpływ na losy wojny. W odróżnieniu bowiem od amerykańskiego „Świtu Zulu” i pomimo tego, że reżyser również był Amerykaninem, „Zulu” to była produkcja brytyjska. A to miało znaczenie.
Endfield cieszył się już pewnym uznaniem w amerykańskiej branży filmowej, gdy na początku lat 50. został oskarżony przez Komisję do spraw Badania Działalności Antyamerykańskiej o sympatie komunistyczne i pozbawiony możliwości pracy musiał jej szukać za granicą. Wybrał Anglię, a „Zulu” to zdaniem krytyków jego najwybitniejsze osiągnięcie na „emigracyjnym” etapie kariery. Jeśli przybysz ze Stanów Zjednoczonych faktycznie skłaniał się ku komunizmowi, to manifestacji takich poglądów film nie przynosi. Przynosi natomiast wizję heroicznej obrony małej stacji misyjnej, podczas której garstka brytyjskich oficerów i szeregowych piechurów daje przykłady niezwykłej odwagi, determinacji, dyscypliny i wojskowego wyszkolenia, a nieporównanie liczniejsi Zulusi, choć także walczą dzielnie, w sposób zorganizowany i z wykorzystaniem złożonej strategii, muszą ostatecznie uznać wyższość Europejczyków.
„Zulu” nie mógł nieść innego przesłania. Kiedy w lutym 1879 r. wieści o straszliwej klęsce pod Isandlwaną dotarły do Londynu, angielska opinia publiczna doznała szoku, a jedynym antidotum okazała się opowieść o obronie Rorke’s Drift, która dała brytyjskiej armii okazję do rehabilitacji. Film Endfielda – pierwszy tak ambitny obraz podejmujący tę tematykę (jeszcze przed I wojną światową powstał film niemy) – miał premierę 22 stycznia 1964 r., dokładnie w 85. rocznicę obu bitew. Nic dziwnego, że jego twórcy zaoferowali angielskiej widowni bardziej budujący fragment tej dramatycznej historii.
Cetshwayo – ostatni władca niepodległego państwa Zulusów w latach 1872–1879