Aktualizacja: 16.02.2025 15:18 Publikacja: 19.01.2023 19:27
Obraz Francisa B. Carpentera z 1864 r. przedstawiający pierwsze czytanie Proklamacji o emancypacji, oficjalnie nazywanej Proklamacją 95. Było to rozporządzenie prezydenta Abrahama Lincolna nadające wolność 3,5 mln niewolników żyjących na południu USA. Proklamacja 95 była pierwszym krokiem do uchwalonej rok później XIII poprawki do konstytucji nadającej byłym niewolnikom obywatelstwo amerykańskie
Foto: United States Capitol/Wikimedia Commons
31 stycznia 1865 roku Ameryka weszła na nowe tory historii. Ludzie, którzy jeszcze dzień wcześniej byli tylko towarem, nagle przeobrazili się w obywateli mogących decydować o przyszłości republiki.
Z naszego europejskiego punktu widzenia był to zatem dzień wielkiego przełomu, milowy krok w realizacji obietnic złożonych przez ojców założycieli w Deklaracji niepodległości. Jednak proste oceny tak złożonych zmian społecznych fałszują rzeczywisty obraz epoki. Niewolnictwo w Ameryce było zjawiskiem bardzo złożonym. Tylko dokładna analiza historyczna materiałów źródłowych pozwala na ocenę skali i podłoża tego zjawiska. Znamienne, że po 18 grudnia 1865 roku, kiedy XIII poprawka weszła w życie, niewielu byłych niewolników zdecydowało się opuścić nieprzyjazny dla nich kraj i powrócić do Afryki. A przecież taka możliwość istniała już od 1817 roku, czyli dziesięć lat po podpisaniu przez prezydenta Thomasa Jeffersona ustawy o zakazie przywozu niewolników z Afryki. Amerykańskie Towarzystwo Kolonizacyjne z Nowego Jorku propagowało wśród wyzwoleńców lub uciekinierów z południa możliwość wyjazdu do Monrowii, stolicy Republiki Liberii – państwa założonego przez byłych niewolników amerykańskich. Dzisiaj Liberia jest jednym z najbardziej skorumpowanych i biednych państw świata.
W grudniu 2022 r., po dwóch latach pandemii koronawirusa, wracając z Lindą od synów osiedlonych w Szanghaju, zatrzymałem się w Siem Réab, by pokazać małżonce legendarny Angkor – miejsce kontemplacji i uwielbienia bogów.
Wielka Wojna kojarzy się bardziej z gehenną walczących w okopach żołnierzy niż z masakrami cywilów. Ale do okrutnych zbrodni dochodziło już w sierpniu 1914 r., w pierwszych dniach światowego konfliktu.
Niedawno na tych łamach wspominałem Świętego Mikołaja i wyrażałem swoje wątpliwości co do autentyczności tej postaci. Nie wiem, czy istniał, ale legenda o uratowanych przez niego żołnierzach należy do jednej z najpiękniejszych hagiografii. Równie barwną i uroczą postacią jest inny święty, co do którego istnienia nie mam wątpliwości. To żyjący w III stuleciu Rzymianin Valentinus, biskup umbryjskiego miasta Terni, który złamał cesarski zakaz udzielania ślubów młodym poborowym w wieku od 18. do 35. roku życia. Valentinus został za to wtrącony do więzienia, gdzie poznał niewidomą córkę strażnika.
21 sierpnia 2013 r. w wyniku ataku na Ghutę i Moadamiję, przeprowadzonego przez reżim Al-Asada z użyciem broni chemicznej, setki Syryjczyków – w tym wiele kobiet i dzieci – zginęły od trującego gazu.
Wzgórze Qalaat al-Madiq, syryjska prowincja, gdzieś pośrodku drogi wiodącej z Latakii do Hamy. Zastanawiam się, jak dziś wygląda po latach strasznej wojny?
Wiele osób jest narażonych na publikowane przez negacjonistów treści – głównie w mediach społecznościowych. Dlatego tak ważna jest edukacja skierowana do postronnych odbiorców tych niebezpiecznych treści. Powinni mieć świadomość, na czym oparta jest ta manipulacja.
Do IPN nie wpłynął żaden wniosek w sprawie ekshumacji Ukraińców, którzy zginęli w czasie wojny i zaraz po jej zakończeniu na terenie Polski.
Marusarzowie nie musieli mierzyć do wroga z broni, aby skutecznie z nim walczyć. W działalności konspiracyjnej wykorzystywali swój największy atut, czyli narciarskie mistrzostwo.
Amerykański Departament Stanu upublicznił plany zakupu w ciągu 5 lat elektrycznych samochodów opancerzonych za 400 mln dolarów. Na liście dostawców znalazły się BMW i na chwilę Tesla.
Wielka Wojna kojarzy się bardziej z gehenną walczących w okopach żołnierzy niż z masakrami cywilów. Ale do okrutnych zbrodni dochodziło już w sierpniu 1914 r., w pierwszych dniach światowego konfliktu.
Niedawno na tych łamach wspominałem Świętego Mikołaja i wyrażałem swoje wątpliwości co do autentyczności tej postaci. Nie wiem, czy istniał, ale legenda o uratowanych przez niego żołnierzach należy do jednej z najpiękniejszych hagiografii. Równie barwną i uroczą postacią jest inny święty, co do którego istnienia nie mam wątpliwości. To żyjący w III stuleciu Rzymianin Valentinus, biskup umbryjskiego miasta Terni, który złamał cesarski zakaz udzielania ślubów młodym poborowym w wieku od 18. do 35. roku życia. Valentinus został za to wtrącony do więzienia, gdzie poznał niewidomą córkę strażnika.
„Financial Times”, powołując się na wysoko postawionych urzędników ukraińskich i zachodnich pisze, że Trump i Putin będą próbowali osiągnąć zawieszenie broni do Wielkanocy (20 kwietnia) lub 9 maja. Na obchodach Dnia Zwycięstwa Putin "z radością" powitałby Trumpa.
Władimir Putin ani nie jest „historycznym wypadkiem przy pracy”, ani nie okupuje Rosji. Są pewne elementy w kulturze rosyjskiej, które umożliwiają mu to, co robi. Przed nami zaś ogromne wyzwanie, jakim jest uwrażliwianie Zachodu na historię II wojny światowej – mówi historyk dr Bartłomiej Gajos.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas