Święty car i okultyści

Rosyjska Cerkiew uznała życie ostatniego cara Rosji za godne kanonizacji, jednak Mikołaj II zgłębiał nauki ezoteryczne i otaczał się okultystami. Osławiony Rasputin był tylko jedną z plejady niezwykłych postaci. Za ich cudownymi mocami kryły się rodzinna tragedia oraz dworskie koterie rywalizujące o wpływ na cara.

Publikacja: 30.06.2022 21:00

Może gdyby car Mikołaj II nie wierzył w wywoływanie duchów, inaczej pokierowałby losem swoim, swojej

Może gdyby car Mikołaj II nie wierzył w wywoływanie duchów, inaczej pokierowałby losem swoim, swojej rodziny i Rosji

Foto: BEW/ALAMY STOCK PHOTO

W 1981 r. Rosyjska Cerkiew Prawosławna na emigracji kanonizowała ostatniego cara. Po rozpadzie ZSRR również patriarchat moskiewski uznał Mikołaja II za godnego wyniesienia na ołtarze. W roku 2000 imperator wraz z rodziną otrzymali tytuły strastotierpców, czyli męczenników za wiarę.

Tym niemniej decyzja synodu nie była jednogłośna, a Cerkwi nie chodziło o brak pewności, że odnalezione szczątki, czyli relikwie, należą do carskiej rodziny bestialsko zakatowanej przez bolszewików. Delikatny problem leżał w skłonności Mikołaja II do mistycyzmu i okultyzmu, które w dziwny sposób łączyły się ze szczerym przywiązaniem do prawosławia. Historia potwierdza, że Mikołaj był niezwykle religijną osobą, co wynikało ze słabości charakteru. Brzemię odpowiedzialności nie do udźwignięcia sprawiło, że powierzył opatrzności boskiej siebie, rodzinę oraz Rosję. Z drugiej strony tak samo gorąco wierzył w fatum, które czyni jego panowanie burzliwym. Dlatego pomocy szukał nie w radach ministrów, ale u szarlatanów.

Fatum Mikołaja

Będąc następcą tronu, zaręczył się z niemiecką księżniczką Alicją Heską, która po przejściu na prawosławie przyjęła imię Aleksandry Fiodorowny. Los sprawił jednak, że uroczystość zaślubin w 1894 r. odbyła się w atmosferze żałoby po zaskakującej śmierci ojca Mikołaja – Aleksandra III.

Dwa lata później Mikołaj i Aleksandra koronowali się zgodnie z tradycją w historycznej stolicy – Moskwie. Pyszne uroczystości przyćmiła jednak straszliwa masakra. Carska para miała się pojawić publicznie na Chodyńskim Polu. Mikołaj zamierzał przyjąć paradę wojskową, a jednocześnie symbolicznie przywitać się z ludem. Informacja ściągnęła dziesiątki tysięcy mieszkańców Moskwy i okolic. Przyszli tym chętniej, że – jak głosiła plotka – koronowana para miała rozdawać złote ruble. Niestety, organizacja imprezy okazała się fatalna. Gapie znaleźli się w pułapce ogromnego tłoku, który spowodował omdlenia i histerię. Wybuchła panika. Podczas ucieczki ludzie wzajemnie się zadeptywali. Zginęło ok. 1,3 tys. osób. Prestiż monarchii był pogrzebany, bo masakra mocno nadszarpnęła wiarę w boską władzę cara.

Po całym imperium rozeszła się uporczywa plotka, że nad Mikołajem zawisło fatum. Spełnienia ponurej wróżby zaczęto się dopatrywać w kłopotach dynastycznych. Aleksandra urodziła co prawda cztery córki, ale 300-letnie panowanie dynastii mógł przerwać brak następcy tronu.

Jurodiwi

Termin pochodzący jeszcze z Rusi Moskiewskiej oznacza Bożych Szaleńców. Przez historię Rosji przewinęło się wielu ascetów, pustelników i wędrownych mnichów, którym przypisywano cudowne moce, od uzdrawiania po jasnowidzenie. Byli otoczeni powszechnym szacunkiem, jako ludzie naznaczeni pomieszaniem zmysłów, a więc wybrani przez Boga.

Mikołaj II ze swym jedynym synem carewiczem Aleksym, ok. 1910 r.

Mikołaj II ze swym jedynym synem carewiczem Aleksym, ok. 1910 r.

Foto: BEW

Znanym przykładem jurodiwego jest Wasyl Błogosławiony. Żył w epoce ostatnich Rurykowiczów, a więc w XVI w. Jak głosi legenda, wędrował od cerkwi do cerkwi i umartwiał się, poszcząc oraz zakuwając w łańcuchy. Wizerunek półnagiego, wychudzonego Wasyla zdobi dziś sobór jego imienia zbudowany przez cara Iwana Groźnego na placu Czerwonym. Patron zasłynął proroctwami o nadchodzącym końcu świata, który miał być karą za grzechy. Mikołaj II otoczył się więc jurodiwymi, którzy na wieść o dynastycznych kłopotach ściągali tłumnie do Pałacu Zimowego oraz Carskiego Sioła.

Pierwszą z galerii niezwykłych postaci była Matronuszka Bosonożka, bo na znak umartwienia chodziła boso, nie zważając na porę roku. Urodzona w 1814 r. doznała boskiej łaski, gdy jako siostra miłosierdzia niosła pomoc rannym żołnierzom podczas wojny bałkańskiej (1877–1878). Kolejne 23 lata życia wędrowała, głosząc proroctwa. W roku 1900 usłyszała o niej carska para, która wezwała Matronuszkę na dwór. Zgodnie z przekazem Mikołaj i Aleksandra godzinami słuchali jej szalonych bredni, usiłując dociec, czy i kiedy przyjdzie na świat upragniony syn.

Podobną sławą cieszyła się Pasza Sarowska. Mniszka z guberni tambowskiej miała ponoć 100 lat i wzgardziła zaproszeniem do Petersburga. W 1901 r. koronowanej parze przyszło udać się do jej pustelni, jednak car nic nie zrozumiał z przepowiedni. Za to Aleksandra otrzymała niezwykły podarunek, na który składała się łyżka cukru i kilka pisanek. Caryca przechowywała zawiniątko jako szczęśliwy talizman.

Najbardziej oryginalnym z jurodiwych był niejaki Mitka Kuliaba. Urodził się w 1865 r. nieopodal kozielskiego klasztoru. Niepełnosprawności umysłowej towarzyszyło fizyczne kalectwo. Na wpół ślepy Mitka zamiast dłoni miał kikuty. Jurodiwy praktycznie nie mówił, swoje myśli wyrażał bełkotem, płaczem, wyciem i gestykulacją. Kozielscy mnisi uważający upośledzonego za proroka przywieźli Mitkę do Petersburga również w 1901 r. Jego widok i zachowanie wywołały u Aleksandry atak histerii.

Plejadę jurodiwych zamyka Daria Osipowa. Oszalała od epilepsji niejednokrotnie wyzywała ordynarnie carową, jednak wpadając w trans, wieszczyła Romanowom przyszłość i zyskała uznanie Mikołaja.

Furorę zrobił także niepiśmienny żołnierz z Kubania Wasilij Tkaczenko. Żył na dworze pod imieniem Mirona, a jego życiowym powołaniem była nieustanna modlitwa za cara.

Niezwykle sprytnym oszustem okazał się za to niejaki Demczynskij. Z wykształcenia meteorolog publikował dosyć trafnie prognozy w stołecznej prasie. Jako że car pomylił meteorologię z astrologią, uczynił oszusta swoim doradcą.

Bitwa o cara

Nie wiadomo, czy pomogli jurodiwi, jednak Aleksandra powiła w końcu następcę tronu. Był rok 1904. Wówczas na imperatorską rodzinę spadło kolejne nieszczęście. Okazało się, że carewicz Aleksy choruje na hemofilię. Ze względu na silne krwotoki mógł go zabić każdy siniak, o skaleczeniu nie wspominając.

Wówczas o wpływ na pogrążoną w rozpaczy parę zaczęły walczyć dworskie koterie. Było to tym łatwiejsze, że Mikołaj z powodu nieuleczalnej choroby syna szukał pociechy w okultyzmie. Na dworze pojawił się francuski doktor Filip. Naprawdę nazywał się Nizier Anthelme Philippe i był medium, jasnowidzem oraz okultystą. Wyznawał martynizm, gnostyczną religię łączącą elementy masońskie, chrześcijańskie i judaistyczne. Był obdarzony fenomenalnymi umiejętnościami samoleczenia. W młodości, pracując jako pomocnik rzeźnika, omal nie obciął sobie dłoni. Według świadków wprowadził się w modlitewny trans, za sprawą którego nie tylko powstrzymał krwotok, ale zagoił głęboką ranę. Rozpoczął studia medyczne, jednak za stosowanie niekonwencjonalnych metod leczenia został relegowany z uczelni. Otworzył nielegalną praktykę lekarską w Lyonie, za którą niejednokrotnie był karany grzywnami i aresztem. Wówczas odkrył go wuj cara – wielki książę Władimir Aleksandrowicz. Inny przekaz mówi, że szarlatana sprowadził na dwór dyplomata książę Świętopełk-Mirski.

W każdym razie to od wuja Mikołaj usłyszał niezwykłą historię. Ponoć dr Filip uczestniczył we mszy w lyońskiej katedrze. Podczas kazania doznał objawienia, które kazało mu wejść w spór z duchownym. Przedmiotem były wydarzenia biblijne. Zdenerwowany ksiądz miał powiedzieć, że prędzej w katedrę uderzy piorun, niż wyrzeknie się biblijnej interpretacji. Za sprawą medium w świątynię natychmiast trafiło wyładowanie atmosferyczne.

A czego oczekiwał od szarlatana Mikołaj? Nizier był uzdolnionym hipnotyzerem, który – wprowadzając Aleksandrę w trans – wywołał urojoną ciążę. Imperatorowa była przekonana, że nosi w łonie kolejnego, tym razem zdrowego męskiego potomka.

Car nie tylko obdarował medium fortuną, ale wystąpił do prezydenta Francji o nadanie mu doktoratu. Gdy Paryż odmówił, stopień doktorski przyznała okultyście komisja lekarska Uniwersytetu Petersburskiego. Francuski dyplomata, a następnie ambasador w Rosji Maurycy Paleolog zanotował niezwykły przebieg egzaminu. Jasnowidz poprosił komisję o wskazanie numerów łóżek w szpitalu akademickim, po czym na odległość postawił prawidłową diagnozę leżącym na nich chorym.

Koronacja cara Mikołaja II odbyła się 26 maja 1896 r.

Koronacja cara Mikołaja II odbyła się 26 maja 1896 r.

Foto: BEW

Kiedy jednak okazało się, że ciąża carowej jest urojona, dr Filip został oddalony z dworu. Już z Francji przysłał imperatorowi proroctwo. Napisał, że z wdzięczności będzie chronił Rosję i Mikołaja do końca swoich dni. Traf chciał, że umarł w grudniu 1916 r. Dwa miesiące później wybuchła rewolucja lutowa, która zmusiła Mikołaja do abdykacji, kończąc panowanie Romanowów.

Rasputin i czarnogórskie księżniczki

Miejsce Francuza natychmiast zajął Rasputin. Obdarowany przez naturę równie niezwykłymi darami jako jedyny był w stanie powstrzymywać krwotoki Aleksego. Jego pojawienie się także nie było przypadkiem. Święty starzec miał co prawda jedynie 35 lat, ale cieszył się poparciem możnych protektorów. Przybył do stolicy z listami polecającymi do rektora akademii duchownej. W 1904 r. najlepsze towarzystwo Petersburga okrzyknęło Rasputina „wydarzeniem sezonu”, otwierając przed bożym człowiekiem drzwi salonów. Miał już reputację proroka. Wieszczył oczywiście karę bożą, podczas której słońce będzie płakało, woda stanie się gorzka, a na Ziemię spadną jadowite deszcze.

„Pustynie zasypią urodzajne gleby, a planetę opanują na wpółludzkie, na wpółzwierzęce potwory. Dzieła zniszczenia dopełni długa wojna. Książę Wschodu zostanie pokonany przez władcę Zachodu, ale za cenę jego własnego życia” – nauczał święty mąż.

Patronkami bożego człowieka zostały córki księcia bałkańskiej Czarnogóry Mikołaja Niegosza (w latach 1910–1918 król Czarnogóry). To Anastazja i Milica wprowadziły Rasputina do imperatorskiego domu. Liberałowie w reakcji na intrygę nazwali obie arystokratki „złymi duchami Rosji”. Za ich sprawą w 1905 r. Rasputin dostąpił audiencji w prywatnych apartamentach Mikołaja. Zachwycił Aleksandrę dobroczynnym wpływem na Aleksego. Jednak cel dworskiej koterii był inny. Obie Czarnogórki były żonami wielkich książąt, synów innego z carskich wujów Mikołaja Mikołajewicza. Należeli do najbliższych doradców następcy tronu, a potem imperatora. Plan sprowadzenia bożego męża miał zatem wzmocnić wpływ wielkoksiążęcych par na cara.

Druga, nie mniej prawdopodobna, wersja kariery Rasputina mówi o protektorze spośród hierarchów prawosławnych. Na carskie pokoje miał go wprowadzić osobisty spowiednik Mikołaja, archimandryta, a następnie biskup Teofan. Z tym że boży człowiek okazał się niesterowalny i wysoko urodzeni protektorzy uknuli intrygę, która miała utrącić Rasputina.

Bitwie o cara dodawała pikanterii równie kuluarowa gra europejskich mocarstw. Francja i Wielka Brytania związane z Rosją sojuszem czyniły wszystko, aby pozbyć się Rasputina. Dyplomaci obu państw uważali bożego człowieka za niemieckiego agenta. Z kolei emisariusze kajzera usiłowali utrącić wpływy francuskich okultystów. Tymczasem w 1904 r. Japonia zaatakowała rosyjskie posiadłości nad Pacyfikiem, bijąc na głowę carską flotę i armię. Rok później w Rosji wybuchła pierwsza rewolucja. Uczestnicy strajków i ulicznych rozruchów żądali monarchii konstytucyjnej i parlamentu.

Prorok z Francji

Wobec takich wydarzeń Rasputin okazał się bezradny. Wówczas na arenie pojawił się uczeń dr. Filipa. Nazywał się Gérard Vincent Encausse, ale był znany pod imieniem Papus – Prorok. Dyplomowany lekarz okazał się bodaj najbardziej znanym kabalistą epoki. To dzięki niemu ludzkość ma dziś karty do tarota. Poza tym Papus był masonem, wielkim mistrzem zakonów Martynistów i Różokrzyżowców, a przede wszystkim kolejnym fenomenalnym medium.

Odwiedzał Rosję wraz ze swoim nauczycielem, lecz w 1905 r. przybył na życzenie Mikołaja wywołać ducha Aleksandra III. W rozmowie z zaświatami car miał nadzieję uzyskać rodzicielską radę. Miotał się bowiem pomiędzy opiniami doradców: jedni opowiadali się za oktrojowaniem konstytucji i ogłoszeniem wyborów do Dumy, inni wzywali do brutalnego zdławienia rewolucji.

Co gorsza, w dniu przybycia Francuza do Petersburga bolszewicy wzniecili zbrojne powstanie w Moskwie. Dlatego Mikołaj czym prędzej wezwał medium do Carskiego Sioła, gdzie odbył się jeden z najsłynniejszych seansów spirytystycznych. W spotkaniu z duchem Aleksandra III uczestniczyli jedynie Mikołaj, Francuz i jeden z adiutantów cara, jednak relację z drugiej ręki pozostawił Maurycy Paleolog.

„Wielki Nauczyciel siłą fluidowego dynamizmu sprowadził ducha imperatora na ziemię” – napisał francuski ambasador. Aleksander III miał zaś poradzić synowi: „Musisz za wszelką cenę zdławić rewolucję, ale niestety za kilka lat bunt powróci w dwójnasób, grzebiąc Rosję i twoje panowanie”.

Salomonowym wyjściem Mikołaj nadał ograniczoną konstytucję, zwołał Dumę, ale do końca swoich dni nie wyrzekł się samodzierżawnej władzy. Doprowadził tym samym do rozpalenia konfliktu wewnętrznego, który zaowocował bolszewickim zamachem stanu, czteroletnią rzezią wojny domowej i śmiercią panującej rodziny.

W 1981 r. Rosyjska Cerkiew Prawosławna na emigracji kanonizowała ostatniego cara. Po rozpadzie ZSRR również patriarchat moskiewski uznał Mikołaja II za godnego wyniesienia na ołtarze. W roku 2000 imperator wraz z rodziną otrzymali tytuły strastotierpców, czyli męczenników za wiarę.

Tym niemniej decyzja synodu nie była jednogłośna, a Cerkwi nie chodziło o brak pewności, że odnalezione szczątki, czyli relikwie, należą do carskiej rodziny bestialsko zakatowanej przez bolszewików. Delikatny problem leżał w skłonności Mikołaja II do mistycyzmu i okultyzmu, które w dziwny sposób łączyły się ze szczerym przywiązaniem do prawosławia. Historia potwierdza, że Mikołaj był niezwykle religijną osobą, co wynikało ze słabości charakteru. Brzemię odpowiedzialności nie do udźwignięcia sprawiło, że powierzył opatrzności boskiej siebie, rodzinę oraz Rosję. Z drugiej strony tak samo gorąco wierzył w fatum, które czyni jego panowanie burzliwym. Dlatego pomocy szukał nie w radach ministrów, ale u szarlatanów.

Pozostało 92% artykułu
Historia świata
Komu zawdzięczamy gotyckie katedry?
Historia świata
„Gorączka złota” w średniowiecznej Europie
Historia świata
Człowiek nie pochodzi od małpy
Historia świata
Krwawy sen o Himmlerstadt: „Action Zamość”
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia świata
Jak zwężano bramę do Stanów Zjednoczonych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką