Naczelnik gdańskiego pionu śledczego IPN wraz z grupą biegłych i specjalistów z zakresu archeologii i antropologii pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Ossowskiego z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie odkryli w lesie białuckim koło Działdowa miejsca złożenia szczątków ludzkich. Odnaleziono prawie 17 ton ludzkich prochów, co zdaniem naukowców oznacza, że są to szczątki co najmniej 8 000 osób.
- W działdowskim obozie ginęły ofiary Intelligenzaktion, a więc niemieckiej, antypolskiej akcji eksterminacyjnej, która miała pozbawić Polskę elit państwowych, dyplomatów, pozbawić życia duchownych – powiedział podczas konferencji prasowej dr Karol Nawrocki prezes IPN. Zwrócił też uwagę na problem tuszowania zbrodni ludobójstwa w ramach akcji 1005. Naukowcy przypominają, że na początku 1942 r. została zarządzona przez Główny Urząd Bezpieczeństwa III Rzeszy – pod kryptonimem „Aktion 1005" – akcja odkopywania dawnych grobów masowych i spalania wydobytych zwłok, co miało na celu zatarcie śladów zbrodni. - Od 1 marca 1944 r., wydobywano szczątki pogrzebanych w tym miejscu osób. Palono je i poddawano mieleniu, aby zbrodnia ta nigdy nie ujrzała światła dziennego. Aby nikt nie poniósł odpowiedzialności za zbrodnie niemieckich nazistów – dodał prezes IPN.