Sztuka baroku: Muzyczne fajerwerki na Tamizie

XVII i XVIII wiek to czas wielkiego przełomu w historii muzyki. Skomponowana w 1597 r. przez Jacopo Periego pierwsza opera „Dafne” rozpoczęła epokę, w której tworzyli tacy geniusze, jak Antonio Vivaldi, Jan Sebastian Bach czy Jerzy Fryderyk Haendel.

Aktualizacja: 08.03.2018 15:51 Publikacja: 08.03.2018 13:41

XVIII-wieczna ilustracja do „Muzyki na wodzie” Haendla

XVIII-wieczna ilustracja do „Muzyki na wodzie” Haendla

Foto: GETTY IMAGES

Rok 1685 był niezwykle owocny i szczęśliwy dla świata muzyki. W Halle w Saksonii urodził się Jerzy Fryderyk Haendel, a w Eisenach w Turyngii Jan Sebastian Bach. Z kolei w Neapolu przyszedł na świat Domenico Scarlatii. Losy tych trzech muzycznych geniuszy potoczyły się różnie. Jan Sebastian Bach, uważany za najwybitniejszego kompozytora w dziejach muzyki, spędził niemal całe życie w Lipsku. Mistrz klawesynu Scarlatti podróżował po Europie, by wreszcie osiąść w Hiszpanii. A Jerzy Fryderyk Haendel po wielu europejskich podróżach w 1712 r. przybył do Anglii, gdzie po 15 latach został poddanym korony brytyjskiej.

W owym pamiętnym 1685 r. urodził się też Karol VI Habsburg, który w latach 1711–1740 nosił koronę Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Ten niezwykły władca był utalentowanym klawesynistą i kompozytorem. Jego nauczycielem muzyki był austriacki kompozytor i teoretyk muzyki Johann Joseph Fux. Trudno jednak dzisiaj znaleźć jego kompozycje lub posłuchać ich współczesnych wykonań. Zachowało się natomiast jego „Gradus ad Parnassum”, całkiem udany traktat o teorii muzyki, który zwiastował nadejście klasycyzmu. Czytali go z uwagą wszyscy wielcy mistrzowie wiedeńskiej muzyki klasycznej: Wolfgang Amadeusz Mozart, Joseph Haydn oraz Ludwig van Beethoven.

Karol VI Habsburg nie był jedynym władcą epoki baroku, który zasłynął z zamiłowania do muzyki i talentu kompozytorskiego. Także król Prus Fryderyk II Wielki był dobrym flecistą i zarazem znakomitym kompozytorem. Jego pierwszy koncert na flet i orkiestrę był perłą muzyczną tamtych czasów. Podczas jego wykonań monarcha sam prowadził orkiestrę lub stojąc za plecami dyrygenta, bacznie śledził partyturę i rygorystycznie pilnował wykonania. Ale też miał od kogo wymagać doskonałej formy. W dworskiej orkiestrze pruskiej grali bowiem najznakomitsi i bardzo dobrze opłacani muzycy europejscy. Nadwornym klawesynistą w Berlinie i Poczdamie był przez 30 lat Karol Filip Emanuel Bach, drugi syn wielkiego Jana Sebastiana Bacha i chrześniak Georga Filipa Telemanna.

Do dzisiaj między miłośnikami muzyki barokowej toczy się spór o to, który z kompozytorów tamtej epoki może zostać uznany za największego. Miłośnicy kompozycji Jana Sebastiana Bacha nie mają wątpliwości, że do najznamienitszych dzieł baroku należy „Pasja św. Mateusza” czy zbiór dwóch cykli po 24 preludia i fugi zatytułowany „Das Wohltemperierte Klavier”. Ich oponentami są zazwyczaj miłośnicy Jerzego Fryderyka Haendla, którzy wskazują na oratorium „Mesjasz” i „Muzykę na wodzie” jako szczytowe dzieła epoki.

Koncert na wodzie

Prapremierowe wykonanie „Muzyki na wodzie”, najbardziej pompatycznego dzieła Haendla, odbyło się 17 lipca 1717 r. Tego dnia o godzinie 20 od nabrzeża londyńskiego Whitehall odbiła odkryta barka i popłynęła w kierunku Chelsea. Pięknie przystrojona łódź była własnością magistratu miasta Londyn, który udzielił gościny królowi Anglii Jerzemu I Hanowerskiemu i jego dworowi. Relację z tego niezwykłego królewskiego rejsu po Tamizie zamieściła gazeta „Daily Courant”, uważana za pierwszą gazetę codzienną w Wielkiej Brytanii (wychodziła od 11 marca 1702 r.). Podróż Tamizą do Chelsea i z powrotem trwała cztery godziny, a rejs umilała występująca w pełnym, 50-osobowym składzie orkiestra, która pod kierunkiem Jerzego Fryderyka Haendla grała non stop trzyczęściowy koncert, nazwany od tego wydarzenia „Muzyką na wodzie”.

Zgodnie z obyczajami panującymi w muzyce tamtego okresu kompozycje powstawały do jednorazowego wykonania. W przypadku „Water Music” Haendel napisał 22 utwory zgrupowane w trzech suitach: F-dur, G-dur i D-dur z najsłynniejszą częścią „Alla Hornpipe”, w której słychać całe bogactwo instrumentacji stosowane w jego kompozycjach. Wzorowane na włoskim stylu bogate partie smyczkowe współgrały z pełnym zestawem instrumentów dętych i triumfalnymi fanfarami. Ta piękna muzyka napawała dostojne uszy Jerzego I Hanowerskiego i słuchaczy płynących na łodziach obok królewskiej barki. Na brzegach Tamizy zgromadziły się tłumy londyńczyków pragnących usłyszeć muzykę Haendla. Skąd wziął się pomysł tak niezwykłego koncertu?

W owym czasie Jerzy I tracił popularność wśród angielskich poddanych. Miało to kilka przyczyn. Elektor Hanoweru i książę Saksonii-Lauenburga nie lubił kraju, którym przyszło mu rządzić od 1714 r. Sercem i duszą pozostał na niemieckiej ziemi. Brytyjscy poddani odwzajemniali mu się taką samą niechęcią. We wszystkich warstwach społeczeństwa dawała się odczuć nieufność w stosunku do Niemca zasiadającego na brytyjskim tronie. Jedynie arystokracja, która oddała koronę Jerzemu Hanowerskiemu, wydawała się przekonana, że król protestant zapobiegnie wojnom religijnym, które wcześniej wyniszczały kraj.

Wszyscy wiedzieli, że Jerzy Hanowerski był człowiekiem bezwzględnym. W lipcu 1694 r. za sumę 150 tys. talarów kazał zamordować domniemanego kochanka swojej żony Zofii Doroty, szwedzkiego hrabiego Filipa Krzysztofa von Königsmarcka, a jego ciało wrzucić do rzeki. Żona, z którą się rozwiódł w grudniu 1684 r., została zesłana na dożywotni pobyt do zamku Ahlden. Miała zakaz powtórnego wyjścia za mąż i nie mogła kontaktować się z dziećmi i swoją rodziną. Pikanterii tej ponurej historii dodaje fakt, że sam książę Jerzy również był niewiernym małżonkiem i miał nieślubne dzieci. Poza kilkoma słowami nie znał języka angielskiego. Mówił oczywiście po niemiecku i francusku, a sprawy państwowe omawiał z rządem w nie najlepszej łacinie. Historia zna takie przypadki. Języka polskiego nie znali m.in. Ludwik Andegaweński, Henryk Walezy, Stefan Batory, Zygmunt III Waza oraz August II i August III. Przypadek Stefana Batorego dowodzi, że niekoniecznie trzeba znać język kraju, by rządzić nim mądrze i z pożytkiem.

Powołany na tron brytyjski protestancki władca Hanoweru pragnął scementować więzi łączące oba kraje. Aby poprawić wizerunek króla Niemca w Anglii, doradcy zasugerowali mu rejs po Tamizie barką zamienioną na salę koncertową. Król przystał na ten nietypowy pomysł i poprosił swego nadwornego kompozytora Jerzego Fryderyka Haendla o skomponowanie odpowiedniej muzyki i poprowadzenie orkiestry. Wszystkie utwory zawarte w trzech suitach zawierają w sobie elementy francuskiego i niemieckiego stylu i zostały dostosowane do form tanecznych z angielskich dworów i prowincji. Znajdujemy tam takie tańce, jak sarabanda, menuet, rigaudon czy tzw. country dances. Jest to jednak muzyka, do której nikt nie tańczy. Koncert na wodzie był więc najdoskonalszym pokazem splendoru, jaki otaczał przedstawiciela nowej dynastii. Jerzy I wraz z przedstawicielami angielskiej arystokracji i dworu słuchał pięknej muzyki i uważnie obserwował krajobraz nad Tamizą.

Nie mógł przypuszczać, że za 295 lat po tej samej Tamizie przepłynie w asyście tysiąca barek, statków i łodzi królewska barka „Spirit of Chartwell”, na pokładzie której jego potomkini królowa Elżbieta II Windsor będzie świętowała jubileusz 60-lecia swojego panowania. Nie mógł też wiedzieć, że Królestwo Prus, którego potęgę polityczną i militarną współtworzył jego wnuk Fryderyk II Wielki, po wojnie siedmiotygodniowej w 1866 r. dokona aneksji i ostatecznej likwidacji ustanowionego zaledwie 52 lata wcześniej Królestwa Hanoweru. Ale w 1717 r. Fryderyk Hohenzollern miał zaledwie 5 lat, a jego dziadek Jerzy I Hanowerski, ofiarowując londyńczykom piękny koncert Haendla, tworzył mocne podwaliny nowej dynastii brytyjskiej. Jej panowanie zakończyło dopiero zawarte w 1840 r. małżeństwo królowej Wiktorii z księciem Albertem Sachsen-Coburg-Gotha i śmierć Wiktorii w 1901 r. W 1917 r. po pierwszym niemieckim bombardowaniu Londynu zmieniono nazwę tego rodu na Windsor.

Złota epoka muzyki

11 października 1727 r. w opactwie Westminster muzyka Jerzego Fryderyka Haendla uświetniła uroczystości koronacyjne Jerzego II Hanowerskiego. Zgromadzeni wysłuchali hymnu koronacyjnego „Zadok the Priest”. W filmie „Szaleństwa króla Jerzego” z 1994 r., z niezapomnianym Nigelem Hawthorne’em w roli tytułowej, ta muzyka brzmi na początku i ilustruje scenę ubierania Jerzego III (wnuka Jerzego II) w szaty monarsze przed wystąpieniem w brytyjskim parlamencie. W jednej z dalszych sekwencji filmu Jerzy III usiłuje słuchać dworskiego wykonania „Water Music”. W odróżnieniu od swego pradziadka, który ze spokojem chłonął na Tamizie muzykę Haendla, Jerzego III ku przerażeniu rodziny i dworu dopada atak szału wywołany porfirią. Muzyka twórcy „Zadok the Priest” stanowi w filmie wspaniałą oprawę historii nieszczęsnego króla. Wielu twórców związanych z przemysłem filmowym twierdzi, że Haendel na sto kilkadziesiąt lat przed wynalezieniem filmu już tworzył doskonałe soundtracki.

Monarchowie z niemieckiej dynastii Welfów – Jerzy I i jego syn Jerzy II – wspierając finansowo Jerzego Fryderyka Haendla, ofiarowali Brytyjczykom kompozytora narodowego. To dzięki mecenatowi Jerzego I i takim twórcom, jak Haendel, Giovanni Battista Bononcini czy Attilio Ariosti, powstała w 1720 r. w Londynie Królewska Akademia Muzyczna, organizująca koncerty, kształcąca młodych muzyków i zajmująca się badaniami teoretycznymi. Obecnie istnieje w Londynie stworzona na początku XIX wieku uczelnia o tej samej nazwie. Uważana jest za jedną z najlepszych uczelni muzycznych na świecie.

Zdaniem wielu muzykologów tytuł brytyjskiego kompozytora narodowego Haendel powinien dzielić z Henrym Purcellem. Starszy od Haendla Purcell był Anglikiem i jako nadworny kompozytor i organista królewski tworzył ciekawe formy muzyczne, m.in. hymny i ody. Uważany jest także za prekursora angielskiej opery narodowej. Był twórcą nowej formy scenicznej, tzw. semi-opery, w której splatały się muzyka, śpiew, taniec i recytacje. Haendel, który także komponował hymny, utwory religijne, oratoria i opery, czerpał wzorce właśnie z muzyki Purcella.

Dźwięki w plenerze

W 1749 r. Haendel powrócił do pomysłu stworzenia wielkiego widowiska na wodzie. Pretekstem było zakończenie trwającej w latach 1740–1748 wojny o sukcesję austriacką. Król Jerzy II poprosił swego nadwornego kompozytora o skomponowanie muzyki upamiętniającej zawarty między Wielką Brytanią i Francją traktat z Aix-la-Chapelle. 27 kwietnia 1749 r. z barek zacumowanych na Tamizie naprzeciwko siedziby rządu w Whitehall zabrzmiała składająca się z pięciu utworów suita orkiestralna „Muzyka ogni sztucznych”. Sześć dni wcześniej tej samej muzyki w ogrodach Vauxhall słuchało przeszło 12 tys. widzów. Co ciekawe, koncertowi wcale nie towarzyszyły sztuczne ognie. Zgodnie z opinią zachwyconych słuchaczy to sama muzyka Haendla, wykonywana przez 50-osobową orkiestrę, była istną feerią dźwięków.

Od tej pory słuchanie koncertów muzyki klasycznej w plenerze stało się wielką namiętnością mieszkańców Wielkiej Brytanii. Muzyka została wyprowadzona z zamków, pałaców czy dworów i przeniesiona do parków i oranżerii. Panująca obecnie Elżbieta II Windsor kontynuuje tradycje przodków, organizując koncerty w ogrodach pałacu Buckingham, na które zaprasza brytyjskie elity.

W Royal Albert Hall pod patronatem BBC rokrocznie odbywają się koncerty muzyki klasycznej, nazywane BBC Proms. Stałym zespołem muzycznym są połączone w latach 40. Orkiestra Symfoniczna BBC i Londyńska Orkiestra Symfoniczna. „Proms” to skrót od „promenadowych koncertów” Henry’ego Wooda, który był ich pierwszym dyrygentem. Nazwa ta ma jednak dużo szersze, wzbogacone tradycją znaczenie, a w krajach anglosaskich odnosi się do uroczystości związanych z ukończeniem szkoły średniej lub wyższej uczelni. Absolwentom odbierającym dyplomy niezmiennie towarzyszy marsz na orkiestrę „Pomp and Circumstance Marche” Edwarda Elgara. Ten sam utwór jest żelazną pozycją w finałowym koncercie BBC Proms w Royal Albert Hall w centrum Londynu. „The Last Night of the Proms” jest wielkim pokazem radosnego patriotyzmu Brytyjczyków. Słuchacze czynnie uczestniczą w wykonywaniu muzyki. Kiedy orkiestra gra marsz Elgara, naśladują ruchy jeźdźca, by za chwilę, powiewając tysiącami chorągiewek z Union Jack, śpiewać pieśń rozpoczynającą się od słów: „Kraju nadziei i chwały, matko wolności”.

Od 1996 r. wyspiarze mogą wspólnie rozkoszować się muzyką w ramach koncertów Proms Chambers Music i Prom Lectures. Osobną pozycję stanowią BBC Radio 2 Electric Proms ze współczesną muzyką rozrywkową, graną m.in. w Roundhouse, budynku, który w XIX wieku służył przez dekadę jako obrotnica dla linii kolejowych North Western, a potem jako magazyn. W koncertach BBC Radio 2 Electric Proms brały udział takie sławy, jak Elton John, Robert Plant, Neil Diamond czy Robbie Williams. Szczególną pozycję zajmują Proms in the Park, kiedy to londyńczycy zebrani w Hyde Parku mogą dzielić radość z dziesiątkami tysięcy rodaków zgromadzonych podczas bezpośrednich transmisji przed telebimami w parkach Swansea, Belfastu, Glasgow i Manchesteru. To nawiązanie do tradycji, gdy muzyka Haendla grana była w plenerze dla króla i jego poddanych.

Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Historia
Generalne Gubernatorstwo – kolonialne zaplecze Niemiec
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Historia
Tysiąc lat polskiej uczty