Rok 1685 był niezwykle owocny i szczęśliwy dla świata muzyki. W Halle w Saksonii urodził się Jerzy Fryderyk Haendel, a w Eisenach w Turyngii Jan Sebastian Bach. Z kolei w Neapolu przyszedł na świat Domenico Scarlatii. Losy tych trzech muzycznych geniuszy potoczyły się różnie. Jan Sebastian Bach, uważany za najwybitniejszego kompozytora w dziejach muzyki, spędził niemal całe życie w Lipsku. Mistrz klawesynu Scarlatti podróżował po Europie, by wreszcie osiąść w Hiszpanii. A Jerzy Fryderyk Haendel po wielu europejskich podróżach w 1712 r. przybył do Anglii, gdzie po 15 latach został poddanym korony brytyjskiej.
W owym pamiętnym 1685 r. urodził się też Karol VI Habsburg, który w latach 1711–1740 nosił koronę Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Ten niezwykły władca był utalentowanym klawesynistą i kompozytorem. Jego nauczycielem muzyki był austriacki kompozytor i teoretyk muzyki Johann Joseph Fux. Trudno jednak dzisiaj znaleźć jego kompozycje lub posłuchać ich współczesnych wykonań. Zachowało się natomiast jego „Gradus ad Parnassum”, całkiem udany traktat o teorii muzyki, który zwiastował nadejście klasycyzmu. Czytali go z uwagą wszyscy wielcy mistrzowie wiedeńskiej muzyki klasycznej: Wolfgang Amadeusz Mozart, Joseph Haydn oraz Ludwig van Beethoven.
Karol VI Habsburg nie był jedynym władcą epoki baroku, który zasłynął z zamiłowania do muzyki i talentu kompozytorskiego. Także król Prus Fryderyk II Wielki był dobrym flecistą i zarazem znakomitym kompozytorem. Jego pierwszy koncert na flet i orkiestrę był perłą muzyczną tamtych czasów. Podczas jego wykonań monarcha sam prowadził orkiestrę lub stojąc za plecami dyrygenta, bacznie śledził partyturę i rygorystycznie pilnował wykonania. Ale też miał od kogo wymagać doskonałej formy. W dworskiej orkiestrze pruskiej grali bowiem najznakomitsi i bardzo dobrze opłacani muzycy europejscy. Nadwornym klawesynistą w Berlinie i Poczdamie był przez 30 lat Karol Filip Emanuel Bach, drugi syn wielkiego Jana Sebastiana Bacha i chrześniak Georga Filipa Telemanna.
Do dzisiaj między miłośnikami muzyki barokowej toczy się spór o to, który z kompozytorów tamtej epoki może zostać uznany za największego. Miłośnicy kompozycji Jana Sebastiana Bacha nie mają wątpliwości, że do najznamienitszych dzieł baroku należy „Pasja św. Mateusza” czy zbiór dwóch cykli po 24 preludia i fugi zatytułowany „Das Wohltemperierte Klavier”. Ich oponentami są zazwyczaj miłośnicy Jerzego Fryderyka Haendla, którzy wskazują na oratorium „Mesjasz” i „Muzykę na wodzie” jako szczytowe dzieła epoki.
Koncert na wodzie
Prapremierowe wykonanie „Muzyki na wodzie”, najbardziej pompatycznego dzieła Haendla, odbyło się 17 lipca 1717 r. Tego dnia o godzinie 20 od nabrzeża londyńskiego Whitehall odbiła odkryta barka i popłynęła w kierunku Chelsea. Pięknie przystrojona łódź była własnością magistratu miasta Londyn, który udzielił gościny królowi Anglii Jerzemu I Hanowerskiemu i jego dworowi. Relację z tego niezwykłego królewskiego rejsu po Tamizie zamieściła gazeta „Daily Courant”, uważana za pierwszą gazetę codzienną w Wielkiej Brytanii (wychodziła od 11 marca 1702 r.). Podróż Tamizą do Chelsea i z powrotem trwała cztery godziny, a rejs umilała występująca w pełnym, 50-osobowym składzie orkiestra, która pod kierunkiem Jerzego Fryderyka Haendla grała non stop trzyczęściowy koncert, nazwany od tego wydarzenia „Muzyką na wodzie”.