Reklama

Obrona Poczty Gdańskiej: Dlaczego pocztowcy musieli zginąć

- Pielęgnujemy tę pamięć bez patosu, bo mamy świadomość, że równocześnie te wydarzenia są świadectwem okrucieństwa wojny - mówi o rozstrzelaniu obrońców Poczty Gdańskiej przez Niemców Sławomir Czarlewski, dyplomata, wnuk obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku z września 1939 r.

Aktualizacja: 31.08.2019 22:28 Publikacja: 31.08.2019 00:01

Obrona Poczty Gdańskiej: Dlaczego pocztowcy musieli zginąć

Foto: Public domain, WIkimedia Commons

W związku z 80. rocznicą rozpoczęcia II wojny światowej przypominamy wywiad, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w październiku 2018 roku.

"Rzeczpospolita": 5 października 1939 Niemcy rozstrzelali 28 pocztowców zaangażowanych w obronę Poczty Polskiej w Gdańsku. Dla pana to także historia osobista.

Sławomir Czarlewski: Losy obrońców gdańskiej Poczty były różne. W trakcie samych walk o budynek Poczty zginęło sześć osób. Został wtedy zastrzelony ojciec mojej matki chrzestnej – Brunon Marszałkowski. Kolejnych sześć osób trafiło do szpitala i zmarło od ran. Po parodii procesu rozstrzelano następnych – tych, których dziś wspominamy. Oprócz tego mamy jeszcze pocztowców, którzy 1 września nie mieli dyżuru na Poczcie, ale też ponieśli tragiczne konsekwencje za swoje zaangażowanie w przygotowanie obrony. To dotyczy m.in. mojego dziadka – Floriana Nitki. Był kierowcą pocztowym, który parę tygodni przed wojną przewoził broń z Gdyni do Gdańska. W momencie ataku przebywał akurat w domu. Niemcy wyciągnęli go w koszuli nocnej i aresztowali. Przebywał najpierw na komisariacie w Nowym Porcie, później w słynącej z okrucieństwa Victoriaschule, gdzie został skatowany. A kiedy tylko zaczął tworzyć się obóz koncentracyjny Stutthof, trafił tam jako jeden z pierwszych jeńców. Został zamordowany kilka miesięcy później, w styczniu 1940 r.

Jakie znaczenie mają dzisiaj dla nas walki sprzed 79 lat?

Kiedy mówimy o wrześniu 1939 w Gdańsku, to mamy w pamięci przede wszystkim Westerplatte. Stało się ono symbolem początku II wojny światowej, chociaż parę minut wcześniej niemieckie bomby spadały na Wieluń. Z kolei obrona Poczty Polskiej ma nieco inne znaczenie, bo jest pokazem obrony polskich mieszkańców miasta. Pocztowcy byli głównie gdańszczanami albo wywodzili się z Kaszub i Pomorza. Przez to, że zostali zmilitaryzowani i byli gotowi do walki o swój kraj, zostali uznani przez hitlerowskie Niemcy za bandytów. Dlatego musieli zginąć.

Reklama
Reklama

A jak wspominano obronę PP w pańskiej rodzinie?

Był to dla nas element edukacyjny i patriotyczny. Dzisiaj to my przekazujemy tę wiedzę naszym dzieciom. Ta historia jest dla nas powodem do dumy, ale też i refleksji. Pielęgnujemy tę pamięć bez patosu, bo mamy świadomość, że równocześnie te wydarzenia są świadectwem okrucieństwa wojny.

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama