W specjalnym telegramie do Lenina dowódca Frontu Zachodniego marszałek Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski napisał: „Klęska pod Warszawą nie przesądza jeszcze o wyniku wojny". Z jego raportu wynika, że Cud nad Wisłą to chwilowa zmiana wojennych losów, a polska kontrofensywa wyczerpała siły Piłsudskiego i możliwości bojowe Polaków, dlatego kolejny sowiecki atak jest tylko kwestią czasu. Z dokumentów znanych historykom wynika, że Tuchaczewski nie zraził się porażką na przedpolach polskiej stolicy, zaplanował przegrupowanie wojsk i ponowne uderzenie. W swoim dzienniku zapisał: „Przegrana operacja wzbudzała pragnienie ponownego natarcia. Mieliśmy wszystkie szanse na przechylenie szali szczęścia na naszą stronę. Chodziło o to, kto będzie gotowy i kto pierwszy ruszy do natarcia". To oznaczało, że bieg wojny mógł się jeszcze odwrócić, a skutki polskiego zwycięstwa obrócono by wniwecz.