Podobno ładunki wybuchowe założone zostały nie w tym miejscu‚ co trzeba‚ w każdym razie urwały Uljanowowi odchyloną nogę‚ wybiły szyby w okolicznych domach przy alei Róż‚ a także – co zaakcentowała Polska Agencja Prasowa‚ wydając stosowny komunikat – raniły pięć osób.Byłem tego dnia w Krakowie, pojechałem więc do Nowej Huty‚ gdzie o żadnych ofiarach nikt nie mówił. Wszędzie za to było pełno milicji‚ która nie dopuszczała nikogo w pobliże pomnika. Że jednak profesor Konieczny zaprojektował go jako bardzo okazałą postać‚ kontuzja Lenina widoczna była gołym okiem. Ponieważ bohater opowieści Zoszczenki spoglądał na południe‚ wyraźnie krocząc w tym kierunku‚ ludzie krzepili się wiadomością‚ że „bez nogi do Poronina nie dolezie‚ krucafiks”.
Żarty jednak skończyły się, i to szybko. Jak Polska długa i szeroka zatrzymywano potencjalnie podejrzanych o dokonanie tego bezprzykładnego – co akcentowano bez sensu, gdyż przykłady były, i owszem – zamachu. Na czterdzieści osiem godzin zamknięto coś około połowy dzisiejszych prominentnych postaci świata polityki. Wymienię tylko, w kolejności alfabetycznej: Bogdana Borusewicza, Mirosława Chojeckiego, Andrzeja, Benedykta i Łukasza Czumów, Ludwika Dorna, Andrzeja Gwiazdę, Aleksandra Halla, Marka Jurka, Antoniego Macierewicza, Adama Michnika, Ewę Milewicz, Jana Polkowskiego, Bronisława Wildsteina, Mariusza Wilka... W sumie nazbierałoby się blisko dwustu nazwisk.
Sprawcą wybuchu okazać się miał Andrzej Szewczuwaniec‚ po następnych dziewięciu latach jeden z przywódców strajku w Hucie Lenina w 1988 roku. A jednak nie wszyscy zatrzymani wyszli na wolność po odsiedzeniu „obowiązkowych”, przepraszam za wyrażenie, dwóch dób. Tomasz Michalak, drukarz Wolnej Wałkowo-Bębnowej Drukarni Polowej im. J. P., współpracownik Niezależnej Oficyny Wydawniczej Nowa, otrzymał prokuratorską sankcję. Dlaczego? Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście postawiła mu zarzut z art. 227 § 3 k.k., po rekwizycji w trakcie rewizji w jego mieszkaniu sprzętu fotograficznego i wyposażenia pracowni sitodrukowej.
12 maja władze postanowiły o sprawie poinformować opinię publiczną, co uczyniły za pośrednictwem „Expressu Wieczornego”. Artykulik był tej treści:
„Od pewnego czasu z terenu kraju zaczęły nadchodzić do stołecznej milicji sygnały, że w Warszawie przedstawiane są fałszywe stałe bilety PKS wystawione na okaziciela i uprawniające do bezpłatnych przejazdów na wszystkich liniach PKS w Polsce. Technika wykonania biletów wskazywała, że fałszował je doskonały fachowiec. Po długotrwałym dochodzeniu organa stołecznej milicji wykryły pracownię fałszerską, w której zatrzymano Tomasza M., producenta fałszywych biletów. Wyniki przeszukania pracowni fałszerza okazały się wręcz sensacyjne. Znaleziono sprzęt fotograficzny wysokiej klasy, aparaty, powiększalniki, teleobiektywy itp., a ponadto urządzenia umożliwiające produkcję dokumentów, pieczęci itd. Co więcej, wykryto mocno zaawansowane przygotowania do produkcji studenckich legitymacji, indeksów i banknotów 1000 zł i 500 zł. Gdyby nie szybka akcja milicji zapewne w niedługim czasie pojawiłyby się w kraju liczne »koperniki« i »kościuszki«.