Rówieśnicy: Jacek Kaczmarski, Włodzimierz Czarzasty

W Marcu '68 i w Grudniu '70 byli jeszcze dziećmi. Dojrzewali za Gierka. Jeden stał się sztandarowym przykładem sprzeciwu wobec władzy komunistycznej, drugi zaś – daleko posuniętego oportunizmu. Przy tym ich losy kilkakrotnie się splatały, i to bynajmniej nie jako wrogów... Ich życie dowodzi, jak wiele zależy od osobistego wyboru, nie zaś od zewnętrznych okoliczności.

Publikacja: 11.02.2008 10:13

Rówieśnicy: Jacek Kaczmarski, Włodzimierz Czarzasty

Foto: KFP, Wojciech Jakubowski Woj Wojciech Jakubowski

Rocznik 1957. Legendarny pieśniarz polityczny, polski Wysocki, bard „Solidarności”. Twórca sławnej „Obławy” i jeszcze sławniejszych „Murów”

Po prawdzie „Mury” były nie jego, lecz Katalończyka Luisa Llacha, a „Obława” to „Ochota na wołkow” Włodzimierza Wysockiego. 13 grudnia 1981 roku zastał artystę w Paryżu. Na emigracji wszedł do Komitetu Solidarności. Z koncertami dla „Solidarności” jeździł po całym świecie, a w 1984 r. znalazł zatrudnienie w Radiu Wolna Europa. W Monachium dla licznych miłośników swej twórczości nagrywał nadawany co tydzień „Kwadrans Jacka Kaczmarskiego”.

Jego pierwsza trasa koncertowa po wolnym kraju – w 1990 r. – przerodziła się w istny festiwal świeżo odzyskanej wolności. W powszechnym entuzjazmie nie wszyscy jednak spostrzegli, że ten idol niedawnej opozycji, na pozór wciąż młodzieńczy, pełen niespożytych zdawałoby się sił witalnych, nie daje sobie rady ze sobą. Był alkoholikiem.

Wyjeżdżając w połowie lat 90. – zapewniał, że na stałe – do Australii, rozstawał się z Polską „Autoportretem z kanalią”, mocno obrazoburczą książką zawierającą rozliczenie z sobą samym, ale i z ludźmi „Solidarności”. Po paru latach napisze „Napój ananków”, w którym z kolei w krzywym zwierciadle przedstawi środowisko Wolnej Europy. A gdy z Australii przyjedzie po raz pierwszy do kraju z gotową, napisaną tam książką „Plaża dla psów”, wyda ją w Muzie, wydawnictwie kierowanym przez Włodzimierza Czarzastego.

W 2000 roku z rąk Aleksandra Kwaśniewskiego przyjmie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, co wywoła oburzenie części dawnych przyjaciół. Zwłaszcza, gdy okaże się, że odznaczenie przyznane mu zostało za zasługi dla koncesjonowanego przez PZPR Zrzeszenia Studentów Polskich. Jest faktem, że w końcu lat 70. korzystał z SZSP-owskiego parasola. Miał Jacek jakąś zadziwiającą łatwość wmanewrowywania się w niekorzystne dla siebie sytuacje, jak wtedy, gdy poparł lewacki, firmowany przez tygodnik „Nie”, Ruch Świadomej Tolerancji. Nic też specjalnie dziwnego, że któregoś dnia dowiedział się z gazety, że należy do Stowarzyszenia „Ordynacka”, któremu przewodniczy Włodzimierz Czarzasty.

Przede wszystkim był artystą. Wypruwał sobie żyły, dając po 25 koncertów tygodniowo. Wielki rozmiarami tom „A źródło wciąż bije” zawiera 545 jego utworów. Spuścizna po Jacku Kaczmarskim – jak twierdzi znawca jego twórczości, przygotowujący obecnie biografię artysty, Krzysztof Gajda – jest ogromna i czeka na wydanie.

Wadził się z Polską i polskością, akcentując swoje żydowskie pochodzenie. Gdy go poznałem w połowie lat 70., na warszawskiej polonistyce mówiono o nim jako o synu znanego malarza Janusza Kaczmarskiego, działacza Związku Artystów Plastyków. W zeszłym roku w Muzeum Polskim w Rapperswilu pokazano mi katalog z wystawy Janusza Kaczmarskiego, dodając, że to ojciec znanego Jacka. Matka pieśniarza też była malarką, ale w największym stopniu ukształtowali go dziadkowie – Felicja i Stanisław Trojanowscy. Dziadek, przedwojenny komunista, w PRL został posłem, był wiceministrem oświaty, ambasadorem w Kambodży. Legitymację PZPR oddał w 1981 roku.

Jacek Kaczmarski był trzykrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Inką miał syna, mieszkającego w Niemczech Kosmę, z drugą Ewą – córkę Patrycję, która próbuje iść w ślady ojca, śpiewając jego piosenki w kabarecie Pod Egidą.

Ostatnią życiową partnerką, towarzyszącą mu do ostatniej chwili, była Alicja.

Jacek nie dożył 47 lat, zmarł 10 kwietnia 2004 roku na raka przełyku. Przed śmiercią przyjął chrzest.

Rocznik 1960. „Ten wirus Czarzasty”, jak obrazowo nazwał go Adam Michnik, przez lata – po sukcesach biznesowych i politycznych – uchodził za nadzieję polskiej lewicy

Do PZPR wstąpił w połowie lat 80. – z oportunizmu, z czym się specjalnie nie krył. Karierę robił w Zrzeszeniu Studentów Polskich i to ZSP-owscy aktywiści tworzą jego naturalne środowisko, któremu dziś przewodzi jako szef Stowarzyszenia „Ordynacka”, przez Rokitę określonego jako współczesna polska minimasoneria. W 2005 roku sformalizował swą przynależność do SLD, z list którego startował do Sejmu – bez powodzenia – jeszcze w 1997 roku.

Doświadczenie w zarządzaniu zdobył zaraz po studiach, kierując Alma Artem. To Alma Art sprowadził do Polski na pierwsze koncerty po 1989 roku Jacka Kaczmarskiego, w końcu potrójnego laureata festiwali piosenki studenckiej z końca lat 70.

Prawdziwe pieniądze, także prywatne, zaczął robić w wydawnictwie Muza, którego w 1990 roku został współwłaścicielem, prezesem i dyrektorem naczelnym. Muza była firmą ewidentnie nomenklaturową, wśród jej założycieli znajdowało się Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Transakcja zajmujące się inwestowaniem pieniędzy PZPR. Czarzasty wydawał polską edycję niemieckiej „Burdy” oraz serię „Tomków” Alfreda Szklarskiego. Następnie – wprowadzając do rady programowej Muzy Andrzeja Wasilewskiego, byłego sekretarza KC PZPR, ale przede wszystkim wieloletniego dyrektora PIW, oraz Carlosa Marrodana Casasa, świetnego tłumacza – sprawił, że wizytówką oficyny stała się literatura iberoamerykańska. Związani z firmą byli też Andrzej Drawicz i Jerzy Lisowski. Oficyną kieruje obecnie jego kuzyn Marcin Garliński, a redaktorką naczelną jest żona Włodzimierza – Małgorzata Czarzasty. Mają dwoje dzieci, o synu Bartoszu głośno było w zeszłym roku, gdy poszukująca go policja (podejrzany był o współudział w przestępstwie) rzuciła ojca na ziemię, z czego gęsto musiał się tłumaczyć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Nawiasem mówiąc, konsekwentnie przypisujący Włodzimierza Czarzastego do grupy trzymającej władzę.

Grupa ta swoje realne czy wirtualne istnienie zawdzięcza aferze Rywina i przesłuchiwaniu świadków przez komisję sejmową. Stawił się przed nią i Czarzasty, ukazując wizerunek mocnego człowieka lewicy, propaństwowca, który zastopował monopolistyczne zapędy Agory mającej chrapkę na ogólnopolską telewizję i takież radio. Temu, że za pieniądze Agory zamierzał zbudować konkurencyjny dla niej koncern medialny, podobnie jak za pieniądze Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych Muza miała przejąć... WSiP – zaprzeczył.

Wraz ze swym przyjacielem Robertem Kwiatkowskim w okresie rządów lewicy w dużej części kontrolował media. Gdy Kwiatkowski był szefem Telewizji Polskiej, Czarzasty prezesował radzie nadzorczej Polskiego Radia, przez cztery lata sekretarzował Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, był doradcą do spraw polityki medialnej premiera Cimoszewicza i prezydenta Kwaśniewskiego.

Jest Włodzimierz Czarzasty człowiekiem towarzyskim, mającym bardzo szerokie znajomości podtrzymywane – przynajmniej w swoim czasie – na stopie biesiadnej. Ma swoje dziwactwa czy też cechy wyraźnie staroświeckie. Kiedyś spotkałem go na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii. Jechał tam pociągiem niemal dwa dni, byle nie korzystać z samolotu. Prawa jazdy też nie ma, a komputera, jak twierdzi, nie używa. Gdy tym ostatnim wyznaniem na przesłuchaniu przed komisją sejmową wywołał zdziwienie Ziobry, odparł: – Nobody is perfect.

Rocznik 1957. Legendarny pieśniarz polityczny, polski Wysocki, bard „Solidarności”. Twórca sławnej „Obławy” i jeszcze sławniejszych „Murów”

Po prawdzie „Mury” były nie jego, lecz Katalończyka Luisa Llacha, a „Obława” to „Ochota na wołkow” Włodzimierza Wysockiego. 13 grudnia 1981 roku zastał artystę w Paryżu. Na emigracji wszedł do Komitetu Solidarności. Z koncertami dla „Solidarności” jeździł po całym świecie, a w 1984 r. znalazł zatrudnienie w Radiu Wolna Europa. W Monachium dla licznych miłośników swej twórczości nagrywał nadawany co tydzień „Kwadrans Jacka Kaczmarskiego”.

Pozostało 91% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem