Zamiast tego jednak zostają wysłani do Holandii, by pomóc Brytyjczykom okrążonym przez nazistów pod Arnhem. Zostają zrzuceni z trzydniowym opóźnieniem, w dodatku 7 km od mostu nad Renem, gdzie odbywają się walki. Wprost pod ostrzał Niemców.
I choć żołnierze generała Stanisława Sosabowskiego zapisali w tej bitwie bohaterską kartę, to cała operacja "Market Garden", od początku źle zaplanowana, a potem nieudolnie przeprowadzona, zakończyła się klęską. – Gen. Browning, odpowiedzialny za to, co się stało, chciał zrobić z Sosabowskiego kozła ofiarnego – mówi major Tom Hibbert, szef sztabu I Brytyjskiej Brygady Spadochronowej. Polski generał, nieszczędzący krytyki Brytyjczykom, doskonale się zresztą do tej roli nadawał. Za brak pokory wobec alianckich przełożonych, ze sławnym marszałkiem Montgomerym na czele, zapłacił utratą dowództwa nad stworzoną przez siebie brygadą. – Czuję wstyd i jak inni weterani I Brygady Spadochronowej zabiorę ten wstyd ze sobą do grobu. Wstyd, że znakomity dowódca został niesłusznie odwołany – wyznaje major Hibbert.
O wstydzie i 60-letniej walce o prawdę, o honor dowódcy I Samodzielnej Brygady Spadochronowej generała Stanisława Sosabowskiego traktuje dokumentalny film Joanny Pieciukiewicz "Honor generała", którego telewizyjna premiera odbyła się w TV Polonia wczoraj o 22.10, a który zostanie powtórzony dziś o 14.15.
Generał zmarł 25 września 1967 r. na emigracji w Londynie. Dwa lata później jego prochy, zgodnie z jego wolą, spoczęły na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Choć Sosabowski ze swoimi żołnierzami walczył o wyzwolenie Holandii, to przez wiele lat po wojnie holenderski resort obrony odmawiał odznaczenia – prawdopodobnie pod naciskiem pamiętliwych angielskich służb – niepokornego polskiego dowódcy. Apelowali o to dziennikarze, historycy, a nawet rodzina królewska. Dopiero 31 maja 2006 r. na dworze królewskim w Hadze gen. Stanisław Sosabowski został pośmiertnie odznaczony Orderem Brązowego Lwa, a żołnierze polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej Orderem Wojskowym im. króla Willema.