Reklama

Fotograf śmierci

Czy można jeszcze powiedzieć coś nowego o Auschwitz? Poruszający, wielokrotnie nagradzany w Polsce i za granicą film Irka Dobrowolskiego udowadnia, że tak

Publikacja: 27.11.2008 10:08

Fotograf śmierci

Foto: PAT

Bezcenne było znalezienie odpowiedniego bohatera. Jest nim Wilhelm Brasse, więzień Auschwitz nr 3440, przebywający w obozie (od 31 sierpnia 1940 roku aż do wyzwolenia) za odmowę podpisania volkslisty i pójścia do niemieckiego wojska. W cywilu utalentowany przedwojenny fotograf z Katowic, w Auschwitz robił zdjęcia na zamówienie komanda rozpoznawczego Wydziału Politycznego, zwanego obozowym gestapo.

Wykonał wtedy kilkadziesiąt tysięcy fotografii. Szefowie cenili pracę Brassego i dawali mu dodatkowe zlecenia, dzięki czemu jego komando dostawało większe przydziały żywności. Fotografował więc nie tylko więźniów, ale także ich rodziny. Takich zdjęć ocalało zaledwie kilkanaście.

Bohater filmu dobrze pamięta historię każdego z nich. Opowiada m.in. o ślubnej fotografii swojego przyjaciela, który był obozowym kapo. Doktora Mengele zapamiętał jako kulturalnego człowieka, co pokrywa się z innymi relacjami, bo jak wiemy, kat więźniów był w obozie uwielbiany przez dzieci nazywające go wujkiem Ziutkiem. Brasse zrobił też zdjęcie innemu kapo, który poślubił za drutami specjalnie przybyłą na tę uroczystość narzeczoną...

Zdjęcia ocalały dzięki ich autorowi. W przeddzień ewakuacji obozu nie wykonał rozkazu i zamiast spalić całą dokumentację fotograficzną, ukrył ją z pomocą kolegi Bronisława Jureczka. Po latach przychodzi chwila, w której Brasse nie wytrzymuje ciężaru wspomnień. – I Boga przekląłem. I matkę przekląłem, że mnie urodziła – płacze przed kamerą.

– Wilhelm Brasse jest bardzo silną osobowością, twardym człowiekiem, ale czasem trudno mu mówić – powiedział „Rz” autor filmu. – Na przykład gdy opowiada o Żydach, których znał przed wojną, a potem prosił, by mieli lekką śmierć. Albo gdy przypomina sobie dziewczynę, której robił zdjęcie policyjne. W tym czasie została pobita przez esesmankę tylko dlatego, że nie zrozumiała swojego numeru po niemiecku.

Reklama
Reklama

Wstrząsające historie sprzed lat jego rodzina usłyszała w filmie po raz pierwszy, bo nie dzielił się nimi nawet z najbliższymi. Kiedy po wyjściu z obozu próbował robić zdjęcia i zaglądał w wizjer aparatu, widział twarze z Auschwitz. Nie mógł tego wytrzymać. Porzucił fotografię.

[i]Portrecista

23.30 | TVP Kultura | niedziela[/i]

Bezcenne było znalezienie odpowiedniego bohatera. Jest nim Wilhelm Brasse, więzień Auschwitz nr 3440, przebywający w obozie (od 31 sierpnia 1940 roku aż do wyzwolenia) za odmowę podpisania volkslisty i pójścia do niemieckiego wojska. W cywilu utalentowany przedwojenny fotograf z Katowic, w Auschwitz robił zdjęcia na zamówienie komanda rozpoznawczego Wydziału Politycznego, zwanego obozowym gestapo.

Wykonał wtedy kilkadziesiąt tysięcy fotografii. Szefowie cenili pracę Brassego i dawali mu dodatkowe zlecenia, dzięki czemu jego komando dostawało większe przydziały żywności. Fotografował więc nie tylko więźniów, ale także ich rodziny. Takich zdjęć ocalało zaledwie kilkanaście.

Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama