Wojna w południowej Afryce wywołała żywy oddźwięk w Europie. Opinia publiczna w większości krajów sprzyjała burskiemu Dawidowi w walce z brytyjskim Goliatem. Podobnie rzecz się miała z niemającymi własnego państwa Polakami. Podczas karnawału 1900 roku najbardziej popularnym strojem dla chłopców w Warszawie był mundur burskiego generała.

Jak wspominał Jan Gebethner: „Nasza ówczesna sytuacja polityczna pod zaborem rosyjskim stwarzała atmosferę, że wszelkie ruchy wolnościowe, nawet tak odległe, jak w południowej Afryce, wywoływały żywy oddźwięk w szerokich sferach społeczeństwa. I cieszono się z niepowodzenia Anglików, a zwycięstwa Burów były witane wprost entuzjastycznie”.

W witrynach warszawskich sklepów wystawiano portrety burskich przywódców i wywieszano transwalskie flagi. W ich ofercie znajdowały się śpiewniki z burskimi pieśniami wojskowymi. Organizowano publiczne odgrywanie transwalskiego hymnu narodowego. Prasa polska z przełomu lat 1899 i 1900 publikowała szczegółowe relacje z pola walki, w większości nie kryjąc swych proburskich sympatii. Wśród przybyłych do Transwalu ochotników z Europy znajdowały się polsko brzmiące nazwiska.

Tylko pojedyncze głosy, np. Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa czy Romana Dmowskiego, nawoływały do zachowania obiektywizmu i wytykały Burom, że opanowali Transwal zaledwie 60 lat wcześniej, źle traktowali rdzenną ludność afrykańską, wrogo odnosili się do katolickich misjonarzy i utrzymywali bliskie więzi z Niemcami.

Autor „Lalki” w październiku 1900 roku zanotował w swych „Kronikach”: „Czy zachowanie się Europy nie przypominało ulicznych widzów, którzy, przypatrując się bitwie jakiegoś malca z olbrzymem, podszczuwają słabszego okrzykami: – Dobrze mały! Nie daj się! Wal go w łeb! Ale ani myślą go ratować, gdy olbrzym naprawdę schwyci antagonistę za kark”.