Rozsądni Wielkopolanie na fali patriotycznego uniesienia wywołanego przyjazdem do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego i niemieckimi prowokacjami zachowali się 27 grudnia nader nierozważnie. Wprawdzie do walki z Niemcami przygotowywano się, ale powstanie wybuchło spontanicznie, a to znaczy – bez planu. Walki w stolicy Wielkopolski nie były tak krwawe, jak przedstawiali ich polscy uczestnicy. W ciągu kilku dni poległo po obu stronach 30 – 40 osób.
Powstańcy osiągali sukcesy często dzięki determinacji, odwadze i poświęceniu. Czasami pozwalały one zrekompensować brak doświadczenia dowódców oraz popełniane przez nich podstawowe niekiedy błędy, z powodu których wiele działań bojowych miało charakter chaotyczny i nieskoordynowany. Bywało jednak i tak, że męstwo żołnierzy szło na marne z powodu złego dowodzenia.
Tak stało się m.in. w pierwszej bitwie o Szubin. Powstanie cierpiało na brak oficerów, szczególnie wyższych stopniem, dobrze wykształconych w akademiach wojskowych. Niemcy nie dopuszczali bowiem Polaków do awansów na wyższe stopnie oficerskie. Dlatego w powstaniu dowodzili w większości podporucznicy, często rezerwiści zmobilizowani po wybuchu I wojny światowej. Armia niemiecka wykształciła natomiast bardzo dobrych podoficerów Polaków. Mieli oni w dodatku doświadczenie frontowe.
Wysoką ocenę wystawia Marek Rezler Dowództwu Głównemu. Szczególnie podkreśla zasługi kapitana, następnie majora Stanisława Taczaka, pierwszego dowódcy walczących Wielkopolan. Zrobił on więcej, niż można było się spodziewać po jego stopniu, wojskowej praktyce średniego szczebla oraz nieukończeniu akademii wojskowej. O jego następcy gen. Józefie Dowborze-Muśnickim autor pisze, że kontynuował wyznaczoną już przez Taczaka linię, fachowo ją korygując i wprowadzając dyscyplinę do oddziałów powstańczych. On też ściągnął na szefa sztabu ppłk. Władysława Andersa.
Do polskiego sukcesu przyczyniło się wyższe morale powstańców. „Niemcy z reguły nie wytrzymywali psychicznie walki wręcz, impet i brawura strony powstańczej częstokroć równoważyły techniczną i liczebną przewagę Niemców”. Jednak tam, gdzie powstańcy bili się z niezdemoralizowanymi oddziałami niemieckimi, zwycięstwo okupowali dużymi stratami albo przegrywali.