Bibułą w żargonie rewolucyjnym zowią każdy druk nielegalny, nieopatrzony sakramentalną formułą: „dozwolono cenzuroju”. (...) Nie trzeba jednak przypuszczać, że bibuła w zaborze rosyjskim ma zawsze treść rewolucyjną. Rząd rosyjski krępuje życie społeczne w tak różnorodnych kierunkach, że bodaj nie ma stronnictwa, które nie jest zmuszone obecnie wydawać swe publikacje nielegalnie, bez cenzury.

Nawet ugodowcy, zasadniczy przeciwnicy roboty nielegalnej, wydali kilka książek za granicą, by potem nie gorzej od rewolucjonistów przemycić je przez kordon i rozpowszechnić w społeczeństwie. Jest więc bibuła klerykalna, patriotyczna, socjalistyczna, nawet ugodowa. (...) Jak każdy łatwo zrozumie, taka olbrzymia ilość bibuły wywierać musi ogromny wpływ na stosunek ludzi do wszystkiego, co nielegalne, a przede wszystkim na stosunek do samej książki niecenzurowanej.

Druk nielegalny wobec swej powszedniości przestaje być świętością, nie straszy ludzi i nie nasuwa myśli o prześladowaniach rządowych, lecz podrywa w umysłach ludzkich autorytet rządu i wiarę w jego potęgę.(...) Żandarmi się przekonali, iż ilość czytelników bibuły partyjnej jest tak wielką, że się nie opłaca z powodu każdej broszury lub egzemplarza pisma partyjnego robić sprawę. (...)

[i]Fragmenty z „Bibuły”, początku nigdy niedokończonych wspomnień Józefa Piłsudskiego o walce rewolucyjnej pod zaborem rosyjskim. Miała swój pierwodruk w piśmie „Naprzód” w 1903 roku.[/i]