Latem 1906 roku panna Kozłowska wynajęła mieszkanie na ulicy Natolińskiej w Warszawie. Gdy tylko się wprowadziła, pewien rosyjski oficer spoliczkował niemieckiego wicekonsula w Warszawie. Panna Kozłowska naprawdę nazywała się Wanda Krahelska i należała do Organizacji Bojowej PPS, zaś rosyjski mundur założył członek bojówki Michał Trzos. Na Natolińskiej mieszkał ów niemiecki dyplomata. Zniewaga, jakiej doznał, wymagała, by w jego domu pojawił się z przeprosinami generał gubernator warszawski Gierogij Skałon. Gdy 18 sierpnia 1906 roku wiozący go powóz przejeżdżał pod oknami wynajmowanego mieszkania, Krahelska i towarzysząca jej Zofia Owczarkówna rzuciły trzy bomby. Ale tylko jedna wybuchła. Skałon ocalał.
Zamach ten był jedną z najbardziej znanych akcji bojowców PPS. Jerzy Pająk w książce o organizacjach bojowych w Królestwie Polskim podaje, że bojówki PPS dokonały w latach 1905 – 1907 ponad 2200 akcji. Bojowcy pod dowództwem Tomasza Arciszewskiego dokonali w lipcu 1906 r. udanego zamachu na generała żandarmerii Andreja Markgrafskiego. Podczas krwawej niedzieli 15 sierpnia 1906 roku w kilkunastu miastach Królestwa zginęło lub zostało rannych około 80 przedstawicieli władz rosyjskich.
Słynna była akcja uwolnienia dziesięciu więźniów politycznych zagrożonych karą śmierci z warszawskiego więzienia w kwietniu 1906 r., przeprowadzona przez Jana Jura Gorzechowskiego. Zjawił się na Pawiaku przebrany w mundur oficera żandarmerii, w otoczeniu także przebranych bojowców, jako baron Budberg, mający przewieźć więźniów do Cytadeli.
Dla zdobycia pieniędzy na działalności partii i bojówki organizowane były akcje ekspropriacyjne (tak zwane eksy) – napady na wagony pocztowe przewożące pieniądze i kasy powiatowe. Ostatnią głośną akcją był napad na pociąg pocztowy pod Bezdanami w 1908 roku.
Piłsudski, który stał na czele Wydziału Bojowego OB PPS, nie był zwolennikiem terroru indywidualnego. Kilka lat po rewolucji 1905 – 1907 roku stwierdził, że terror jest bronią słabych, świadczącą o bezradności. Uważał, że powinno się raczej uderzać w symbole panowania rosyjskiego. Nic nie wyszło jednak z planów wysadzenia w powietrze wielkiego prawosławnego soboru w centrum Warszawy, którego wyniosła dzwonnica dominowała nad miastem.