Triumf i ziarno klęski

– Ja was, panowie, przepraszam, ja was bardzo przepraszam! – mówił Piłsudski do ukraińskich oficerów po zawarciu pokoju z Rosją bolszewicką. Jego samego nikt jednak nie przeprosił

Publikacja: 09.06.2009 06:58

Traktat ryski potwierdził polskie zwycięstwo w wojnie z bolszewikami. Walki z nimi, jątrzące jak rana nasze wschodnie rubieże od początku 1919 roku, przerodziły się wiosną i latem 1920 roku w prowadzoną wszystkimi siłami na rozległym froncie wojnę, której dziejowy przełom nastąpił w połowie sierpnia pod Warszawą. Mniej znany od tej bitwy jest dalszy pościg za czerwonymi najeźdźcami i kolejne zwycięstwa polskiego oręża. Przypomnijmy przynajmniej dwa z nich.

Oto pod koniec sierpnia pod Komarowem, rzut beretem od Zamościa, rozegrała się największa bitwa kawaleryjska tej kampanii i w ogóle ostatnia w historii tak wielka batalia, w której z obu stron wzięły udział tysiące jeźdźców. Sromotnej klęski z rąk naszych ułanów doznała wtedy I Konna Armia Budionnego złożona ze znanych z okrucieństwa kozaków.

To tak, jakby polska szabla wymierzyła sprawiedliwą karę tym mordercom, rabusiom i gwałcicielom. Miesiąc później komandarm Tuchaczewski przegrał następną po warszawskiej, wielką bitwę – tym razem nad Niemnem, gdzie bezskutecznie usiłował stawić opór Polakom i odwrócić bieg zbrojnych wydarzeń. I tak to zarówno na południu, jak i na północy czerwonym najeźdźcom udowodniono, kto wygrywa w tej wojnie.

Czy można było wyzyskać owe zwycięstwa, iść dalej na wschód, może nawet na Moskwę, a przynajmniej wyzwolić od bolszewizmu wszystkie tereny Rzeczypospolitej przed I rozbiorem? Niestety, kończyła się wytrzymałość polskiego społeczeństwa wyniszczonego trwającą od sześciu lat wojną, biedą, głodem, epidemiami. Kiedy pogoniono wroga daleko na wschód, kończyło się zrozumienie i przyzwolenie dla dalszych walk i strat. Zwłaszcza że potencjał przeciwnika był tak ogromny w porównaniu z naszym.

A jednak rodzi się zasadna obawa, że nasza dyplomacja – niezbyt chętna Piłsudskiemu – nazbyt skwapliwie zawarła traktat w Rydze, który wprawdzie potwierdzał naszą suwerenność i wytyczone w boju granice, ale obalał też wielką wizję Naczelnika. Między Bałtykiem i Morzem Czarnym nie powstała federacja państw będących buforem oddzielającym nas od Rosji. Skończył się sen o wolnej Ukrainie. Zasiano ziarno przyszłej klęski z takim trudem odrodzonego państwa.

Maciej Rosalak, [mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail],

redaktor cyklu „Polska Piłsudskiego”,dziennikarz „Rzeczpospolitej”

Traktat ryski potwierdził polskie zwycięstwo w wojnie z bolszewikami. Walki z nimi, jątrzące jak rana nasze wschodnie rubieże od początku 1919 roku, przerodziły się wiosną i latem 1920 roku w prowadzoną wszystkimi siłami na rozległym froncie wojnę, której dziejowy przełom nastąpił w połowie sierpnia pod Warszawą. Mniej znany od tej bitwy jest dalszy pościg za czerwonymi najeźdźcami i kolejne zwycięstwa polskiego oręża. Przypomnijmy przynajmniej dwa z nich.

Pozostało 80% artykułu
Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska