Wiele z odkrytych przez IPN więzień to miejsca kaźni wykorzystywane przez sowieckie służby bezpieczeństwa. [wyimek][i]Cała prawda o komunistycznych zbrodniach powinna ujrzeć światło dzienne[/i] - Witalis Skorupka, były więzień polityczny[/wyimek]
Na warszawskiej Pradze udało się nawet natrafić na pierwszą kwaterę zastępcy szefa NKWD generała Iwana Sierowa. – Mało kto wie, że urzędował on tam, zanim przeniósł się do willi Jasny Dom w stołecznych Włochach, gdzie ta służba przez wiele lat miała swoją siedzibę – mówi Tomasz Łobuszewski nadzorujący w IPN program „Śladami zbrodni”.
W ramach tej akcji instytut już od dwóch lat lokalizuje miejsca, w których po wojnie komuniści przetrzymywali i torturowali członków Polskiego Państwa Podziemnego.
– Ciągle natrafiamy na nowe więzienia. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie relacje byłych więźniów – opowiada Łobuszewski. – Większość, chcąc zachować pamięć o tym, co ich spotkało, sama do nas przychodzi. Nasi pracownicy docierają też do tych świadków, którzy z różnych powodów nie mogą zrobić tego sami. Naszym największym wrogiem jest czas. Z roku na roku byłych więźniów jest coraz mniej.
Willa Jasny Dom, w której urząd pełnił Sierow, została już dokładnie zbadana i opisana przez historyków. Na ścianach karceru w piwnicach zachowały się m.in. dramatyczne napisy wyryte przez więźniów: „Jezu wybaw”, „Jan Zgierski wrzesień ’45 pod zarzutem 7 artykuł”, „Na wyrok z kata – Kozłowski z Lublina”.