Reklama

Berlin: Nie wiadomo, czy pomnik upamiętniający ofiary niemieckiej okupacji w Polsce powstanie

W sprawie projektu pomnika w Niemczech poświęconego wojnie i okupacji w Polsce nic już nie jest pewne. Ani to, czy miałby stanąć na Askanischer Platz (Placu Askańskim) w centrum Berlina, ani kiedy miałoby to nastąpić, ani też to, czy w ogóle powstanie.

Aktualizacja: 12.05.2020 06:18 Publikacja: 10.05.2020 18:19

Berlin: Nie wiadomo, czy pomnik upamiętniający ofiary niemieckiej okupacji w Polsce powstanie

Foto: fot. United States Holocaust Memorial Museum

A to dlatego, że w Bundestagu zaczęto poważnie rozważać ideę wspólnego miejsca pamięci dla wszystkich cywilnych ofiar niemieckich zbrodni nazistowskich w całej Europie. Od Pirenejów po Ural, jak to ujęto w najnowszej propozycji.

Zgłosił ją prof. Wolfgang Benz, przewodniczący rady naukowej Fundacji Pomnika Pomordowanych Żydów Europy, tzw. pomnika Holokaustu, w sąsiedztwie Bramy Brandenburskiej. – Dostrzegamy w tym projekcie (tzn. pomnika dla polskich ofiar – przyp. red.) niebezpieczeństwo nacjonalizacji pamięci – napisał w imieniu rady naukowej do przewodniczącego Bundestagu Wolfganga Schäublego (CDU), znanego zwolennika miejsca pamięci polskich ofiar. Zwrócił uwagę, że pojawić się mogą inne żądania narodowe, co już słychać w środowisku ukraińskim.

– Jestem świadom argumentów za i przeciw wobec pomnika polskich ofiar – napisał w Wolfgang Schäuble w odpowiedzi na list prof. Benza. Zwrócił jednak uwagę, że nadal wspiera pomysł „wywodzący się z centrum parlamentu”.

SPD ma wątpliwości

Inicjatorem upamiętnienia sześciu milionów ofiar niemieckich zbrodni na ziemiach polskich był w listopadzie 2017 r. Florian Mausbach, 73-letni wtedy emerytowany urbanista, który był w przeszłości inicjatorem kilku innych pomników związanych z upamiętnieniem żydowskich ofiar nazizmu.

Polska miała być wyróżniona, bo od napadu na nią zaczęła się druga wojna światowa i tu proporcjonalnie było najwięcej ofiar. Pomysł poparła ponad setka niemieckich polityków, ludzi nauki i działaczy społecznych. Przed rokiem apel w tej sprawie poparli przedstawiciele pięciu frakcji w Bundestagu, a więc zdecydowana większość parlamentu. Nie chciała nic o tym słyszeć jedynie skrajnie prawicowa AfD.

Reklama
Reklama

Ale już wtedy w postkomunistycznej Lewicy dały się słyszeć głosy, czy nie lepiej opowiedzieć się za „jednym centralnym miejscem pamięci” poświęconym ofiarom niemieckiej wojny w Europie Wschodniej. A więc wspólnego dla Polaków, Białorusinów, Ukraińców i innych narodów.

Po liście Benza wątpliwości pojawiły się we frakcji SPD, partnera koalicyjnego CDU/CSU, gdzie zwolenników znalazła idea utworzenia ośrodka informacji i dokumentacji poświęconego niemieckiej okupacji w całej Europie.

– Mamy rzeczywiście problem. Na porządku dziennym są więc obecnie dwa pomysły: pomnika polskich ofiar oraz pomnika uwzględniającego ofiary w całej Europie. Uważam, że nie muszą się one wykluczać i nic nie powinno stać na przeszkodzie aby zostały zrealizowane niezależnie od siebie – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Dietmar Nietan, poseł SPD od początku zaangażowany w ideę nowego pomnika. Jest dobrej myśli i wskazuje, że za tym pomysłem nadal opowiada się przewodniczący Bundestagu jako prominentny polityk CDU, a także Heiko Mass, szef dyplomacji z SPD. Nietan zapewnia, że jest też w stałym kontakcie z Paulem Ziemiakiem, sekretarzem generalnym CDU urodzonym w Szczecinie, który rozumie problem i go wspiera.

Benzowi się nie odmawia

Nikt w Niemczech nie może ignorować zdania prof. Benza, znanego historyka zajmującego się badaniami nad antysemityzmem. Ma poparcie w środowiskach żydowskich nie tylko w Niemczech – mówi mój rozmówca z kręgów niemieckiego MSZ w Berlinie, pragnący zachować anonimowość.

Zwraca uwagę, że znaczna część społeczności żydowskiej w Niemczech wywodzi się z byłego ZSRR, co może mieć wpływ na opinię prof. Benza. Realizacja jego idei sprowadza się do ponownego uhonorowania żydowskich ofiar niemieckiego nazizmu, poza istniejącym pomnikiem Holokaustu.

– Uważam, że jego pomysł jednego miejsca dla ofiar niemieckiej okupacji od Pirenejów po Ural może doprowadzić w przypadku Polski do relatywizacji znaczenia paktu Ribbentrop-Mołotow. Grozi to nieuwzględnieniem wydarzeń pomiędzy napaścią III Rzeszy na Polskę a rozpoczęciem wojny Niemiec z ZSRR – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Stefan Troebst, historyk.

Reklama
Reklama

Zwraca uwagę na rosnącą w SPD akceptację strategii politycznej zakładającej konieczność porozumienia z putinowską Rosją, co może być jedną z przyczyn zmiany postawy części posłów SPD w sprawie pomnika polskich ofiar.

– Powinniśmy być świadomi, że projekt tego pomnika jest swego rodzaju papierkiem lakmusowym dla niemiecko-polskiej współpracy w dziedzinie polityki historycznej. Stawianie tu znaków zapytania czy też fiasko projektu oznaczałoby otwarcie pola do manipulowania polityką historyczną w relacjach polsko-niemieckich. Wzmocniłoby też w Polsce obawy, występujące nie tylko po jednej stronie sceny politycznej, że Niemcy kreślą grubą linię w odniesieniu do niemieckich zbrodni w czasie wojny w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej” poseł Zielonych Manuel Sarrazin, przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Bundestagu. Jest przekonany, że projekt uda się zrealizować.

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama