[b]Stanisław Krupa, żołnierz batalionu „Zośka”[/b]
Kiedy przed wielu laty po raz pierwszy oglądałem „Kanał” Andrzeja Wajdy, z całą siłą powróciły moje własne wspomnienia, gdy z innymi żołnierzami „Zośki” ewakuowałem się kanałami ze Starówki do Śródmieścia. Wydawało się, że błądzimy i nigdy już z nich nie wyjdziemy. Byłem ranny, bliski omdlenia. Sanitariuszki ratowały mnie jakimiś kroplami.
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/516002_Muzy_stolicy__44.html]Muzy stolicy '44[/link][/wyimek]
Wajdzie udało się w mistrzowski sposób oddać nasze przeżycia. Innych filmów pokazujących powstanie tak wysoko już nie oceniam, ale jestem przekonany, że to właśnie sztuka filmowa ma wielką rolę w utrwalaniu pamięci o nim. Wielkie znaczenie może mieć też szkoła, jeśli nauczyciele będą przygotowani do obiektywnego przedstawiania złożonej prawdy o dramatycznych wydarzeniach sierpnia 1944 r. Popieram też ruch rekonstrukcji historycznych. Inscenizacje, jeśli nie ma w nich za dużo historycznej fantazji, działają na wyobraźnię i pozwalają młodym ludziom pogłębić wiedzę o powstaniu. Dzięki temu nie jest ono dla nich tylko zamkniętą kartą historii. I być nią nie powinno.
Najtragiczniejszym z naszych zrywów narodowych było Powstanie Styczniowe, od początku bez szans powodzenia. Ale pamięć o nim, o jego ofiarach, pomogła przetrwać Polakom następne pół wieku pod zaborami i wyzwoliła żywotne siły, dzięki którym kraj odzyskał niepodległość. Podobną rolę odegrało Powstanie Warszawskie. Świadomość poświęcenia powstańców i cierpień ludności Warszawy towarzyszyła narodowi przez cały okres powojenny. I w znacznym stopniu przyczyniła się do powstania „Solidarności”, a potem do upadku komunizmu w Polsce.