Jak zachować pamiętać o powstaniu

Aktualizacja: 31.07.2010 12:44 Publikacja: 29.07.2010 04:07

Stanisław Krupa, żołnierz batalionu „Zośka”

Stanisław Krupa, żołnierz batalionu „Zośka”

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

[b]Stanisław Krupa, żołnierz batalionu „Zośka”[/b]

Kiedy przed wielu laty po raz pierwszy oglądałem „Kanał” Andrzeja Wajdy, z całą siłą powróciły moje własne wspomnienia, gdy z innymi żołnierzami „Zośki” ewakuowałem się kanałami ze Starówki do Śródmieścia. Wydawało się, że błądzimy i nigdy już z nich nie wyjdziemy. Byłem ranny, bliski omdlenia. Sanitariuszki ratowały mnie jakimiś kroplami.

[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/516002_Muzy_stolicy__44.html]Muzy stolicy '44[/link][/wyimek]

Wajdzie udało się w mistrzowski sposób oddać nasze przeżycia. Innych filmów pokazujących powstanie tak wysoko już nie oceniam, ale jestem przekonany, że to właśnie sztuka filmowa ma wielką rolę w utrwalaniu pamięci o nim. Wielkie znaczenie może mieć też szkoła, jeśli nauczyciele będą przygotowani do obiektywnego przedstawiania złożonej prawdy o dramatycznych wydarzeniach sierpnia 1944 r. Popieram też ruch rekonstrukcji historycznych. Inscenizacje, jeśli nie ma w nich za dużo historycznej fantazji, działają na wyobraźnię i pozwalają młodym ludziom pogłębić wiedzę o powstaniu. Dzięki temu nie jest ono dla nich tylko zamkniętą kartą historii. I być nią nie powinno.

Najtragiczniejszym z naszych zrywów narodowych było Powstanie Styczniowe, od początku bez szans powodzenia. Ale pamięć o nim, o jego ofiarach, pomogła przetrwać Polakom następne pół wieku pod zaborami i wyzwoliła żywotne siły, dzięki którym kraj odzyskał niepodległość. Podobną rolę odegrało Powstanie Warszawskie. Świadomość poświęcenia powstańców i cierpień ludności Warszawy towarzyszyła narodowi przez cały okres powojenny. I w znacznym stopniu przyczyniła się do powstania „Solidarności”, a potem do upadku komunizmu w Polsce.

Jestem przekonany, że dzisiejsza młodzież, wbrew temu, co się czasem mówi, w razie zagrożenia bytu narodowego byłaby także zdolna do najwyższych ofiar. Może takiej potrzeby już nie będzie. Nam, powstańcom, wystarczy, jeśli następne pokolenia będą pamiętać o powstaniu i poświęcą mu czasem chwilę zadumy.

[b]Anna Jakubowska, sanitariuszka i łączniczka batalionu „Zośka”[/b]

To w dużej mierze dzięki ofierze powstania udało się bez przelewu krwi dokonać w Polsce zmiany ustroju i odzyskać suwerenność. Działając w „Solidarności” wyraźnie dostrzegałam, jak pamięć o utracie całego pokolenia warszawskiej młodzieży i zagładzie miasta powstrzymuje radykalne nastroje. Uważam, że najtrwalszy i najbardziej doniosły skutek sierpnia 1944 to właśnie większa gotowość, by służyć Polsce np. pracą, a nie tylko, jak każe tradycja, krwią. Wiem, że jestem w mniejszości. W nas wszystkich, uczestnikach powstania, budzi ono wielkie emocje. Dla wielu to najważniejsze wydarzenie życia. Dlatego chcemy pamiętać przede wszystkim o heroizmie naszej walki. Ale nie ma jednej pamięci o powstaniu, tak jak wciąż nie ma jego jednoznacznej oceny. Mam nadzieję, że kolejna rocznica godziny W, którą będziemy obchodzić, przyczyni się do załatwienia pewnej stosunkowo niewielkiej sprawy – zjednoczenia Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej i Związku Harcerstwa Polskiego. Dla mnie, żołnierza Szarych Szeregów, ten podział ruchu harcerskiego, powodujący konflikty wśród młodzieży, czasem w jednej rodzinie, jest nienaturalny i bolesny. Zjednoczenie jest możliwe – pokazało to współdziałanie harcerzy w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim.

Jako do niedawna członek zarządu, a obecnie rady Fundacji Filmowej Armii Krajowej, uważam, że film, w tym fabularny, może w największym stopniu przyczynić się do zachowania powstania w pamięci narodowej. Niestety, wciąż nie możemy doczekać się na jego wielką filmową panoramę. Nie jest wciąż pewne, z powodów finansowych, kiedy zaczną się zdjęcia do zapowiadanego filmu w reżyserii Juliusza Machulskiego. Jeśli chodzi o rekonstrukcje historyczne epizodów walk powstańczych mam mieszane uczucia. Jestem gotowa współdziałać z ich organizatorami, jeśli widzę, że chcą w pogłębiony sposób wniknąć w motywacje powstańców i zrozumieć wartości, którymi się kierowali. Huk i strzelanina nie powinny być główną treścią inscenizacji.

[b]gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, dowódca 1 kompanii batalionu „Czata 49”, prezes Związku Powstańców Warszawskich[/b]

Wielką radością dla nas, powstańców, jest wciąż, po sześciu latach od otwarcia, Muzeum Powstania Warszawskiego. Podczas uroczystości rocznicowych, które się tam odbywają, zawsze czuję ogromne wzruszenie. Myślę, że mur z przeszło 20 tysiącami nazwisk powstańców i cała coraz bogatsza ekspozycja muzeum musi robić wrażenie także na zwiedzających należących do najmłodszego pokolenia. To wielki sukces zapaleńców, którzy tę placówkę stworzyli. Nie mam nic przeciwko odtwarzaniu walk powstańczych przez młodzież. Wiem, że uczestnicy tych widowisk bardzo emocjonalnie je przeżywają. Jednocześnie tysiące osób ma okazję zobaczyć na własne oczy, jak mniej więcej to wyglądało. To służy zachowaniu pamięci o powstaniu.

Jestem pewien, że rocznicę wybuchu powstania będzie się uroczyście obchodzić, nawet gdy zabraknie już ludzi naszego pokolenia. Pamięć o wspaniałych dziewczętach i chłopcach, którzy w godzinie W wyszli na ulice Warszawy, powinna trwać nie tylko dlatego, że oddali życie za wolność ojczyzny. Ich krew nie poszła na marne. Powstanie Warszawskie było przykładem niezwykłej solidarności Polaków. To doświadczenie przetrwało w naszej świadomości. Stało się jednym ze źródeł duchowej siły społeczeństwa w czasach komunizmu i przyczyniło się do narodzin NSZZ „Solidarność”. Warto, by o poświęceniu poległych w powstaniu i o solidarności, która spajała wtedy żołnierzy AK i mieszkańców Warszawy, pamiętali – i brali sobie to dziedzictwo do serca – np. dzisiejsi politycy. Dni powstania to skarb wartości, które nigdy nie przeminą.

[b]Stanisław Krupa, żołnierz batalionu „Zośka”[/b]

Kiedy przed wielu laty po raz pierwszy oglądałem „Kanał” Andrzeja Wajdy, z całą siłą powróciły moje własne wspomnienia, gdy z innymi żołnierzami „Zośki” ewakuowałem się kanałami ze Starówki do Śródmieścia. Wydawało się, że błądzimy i nigdy już z nich nie wyjdziemy. Byłem ranny, bliski omdlenia. Sanitariuszki ratowały mnie jakimiś kroplami.

Pozostało 92% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy