Gdzie biało-czerwone flagi sąsiadują z anarchistycznym „A”, przetarte dżinsy z letnimi garniturami i krawatami? Tylko w Muzeum Powstania Warszawskiego. A tegoroczny koncert będzie o tyle ciekawy, że gospodynią wieczoru jest artystka niezwykła, choć niestety nie tak znana, jak na to zasługuje – Karolina Cicha. Zaśpiewa w duetach, i to z nie byle kim.
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/516002_Muzy_stolicy__44.html]Muzy stolicy '44[/link][/wyimek]
Bywalcy muzycznych akcji w MPW pamiętają ją z ubiegłego roku, kiedy przygotowała dwie piosenki na płytę i koncert „Gajcy”. Karolina Cicha gra na kilku instrumentach (najlepiej radzi sobie z akordeonem), z wykształcenia jest polonistką, zrobiła doktorat, znakomicie śpiewa, sama komponuje. Zdobywała nagrody, między innymi na krakowskim Studenckim Festiwalu Piosenki, wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, warszawskim OPPA. Gra z rockowym zespołem, z którym w ubiegłym roku przygotowała znakomity program z tekstami Tadeusza Różewicza „List do ludożerców”, ale występuje też solo, grając na akordeonie, pianinie, prostym zestawie perkusyjnym (czasami równocześnie!) i do tego śpiewając. Ale to tylko suche fakty, które w zasadzie nic nie mówią o jej twórczości.
Tak naprawdę najważniejsza jest ekspresja, i to na każdym poziomie – instrumentalnym, wokalnym, interpretacyjnym, aktorskim. To klucz do opisu fenomenu Cichej. Nie jest na pewno wirtuozem, ale z instrumentów wydobywa dźwięki niezbędne do tego, by słuchaczom przechodziły ciarki po plecach.
Teksty interpretuje w sposób perfekcyjny, emocjonalny, a przy tym cyzeluje nawet poszczególne sylaby. Nie boi się zaszarżować, ocierając się o granicę, za którą zaczyna się nieznośny patos, ale jej nie przekracza.