[b]Rz: Jak znalazł się pan w stoczni, gdy wybuchł strajk sierpniowy?[/b]
[b]Erazm Ciołek:[/b] Nikt mnie nie wysyłał i niczego nie zlecał. To była moja spontaniczna decyzja, żeby wziąć sprzęt fotograficzny i pojechać do Gdańska. Namówiłem jeszcze kolegę Stefana Starczewskiego, późniejszego wiceministra kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, żeby mi towarzyszył. Wsiedliśmy w mój samochód i pojechaliśmy, tydzień przed zakończeniem strajku.
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/artykul/521029,516575-Sierpien-Solidarnosci-w-CSW.html]Sierpień Solidarności w CSW - Zobacz na tv.rp.pl[/link] [/wyimek]
[b]Nie było blokad na drodze?[/b]
Po drodze zastanawialiśmy się, czy uda się nam bez przeszkód dotrzeć do celu: może lepiej byłoby jechać nie z Warszawy, a raczej od strony Szczecina albo Mazur… A najlepiej pewnie od strony morza... Ale wbrew obawom na pustej szosie z Warszawy nic się szczególnego nie działo. Przed Gdańskiem zatrzymał nas wprawdzie patrol. Milicjant był jednak mało zorientowany. Spojrzał w mój dowód ze zwykłą pieczątką naczelnika dzielnicy w Warszawie, w której jestem zameldowany, i uznał, że muszę być jakimś ważnym stołecznym urzędnikiem, bo zasalutował i puścił nas dalej.