Dla wielu z nich obowiązkowa lekcja historii na terenie byłego obozu koncentracyjnego to psychiczny wstrząs, po którym trudno im zapomnieć o tragicznym losie milionów rodaków.
Organizowane od 23 lat wyjazdy do Polski – element obowiązkowej edukacji na temat Zagłady – miały jednak także swoje skutki uboczne. W umysłach nastoletnich Żydów obraz Polski był często wypaczony: jako kraju współodpowiedzialnego za ludobójstwo, w którym antysemityzm jest wciąż śmiertelnie groźny. Niestety, podczas swoich podróży młodzi Izraelczycy niejednokrotnie spotykali się z obraźliwymi gestami, okrzykami i napisami na ścianach budynków, co wzmacniało ich lęki i uprzedzenia.
W ostatnich latach zaczęło się to powoli zmieniać: uczestnicy wycieczek dowiadywali się, iż historia stosunków między Polakami a Żydami to nie tylko szmalcownicy i antysemickie hasła na murach, choć taki wizerunek jest nadal żywy wśród większości Izraelczyków. Raport tamtejszego odpowiednika NIK, który opisuje dziś „Rzeczpospolita", słusznie podkreśla, iż młodzi Żydzi wiedzą za mało o przedwojennych dziejach swoich przodków mieszkających nad Wisłą, iż Holokaust miał miejsce nie tylko w Polsce, a pierwszym państwem, do którego powinno się zabrać uczniów, są Niemcy.
Auschwitz będzie oczywiście nadal symbolem nazistowskiego okrucieństwa. Warto jednak przekonywać władze Izraela, iż zmiana charakteru wycieczek do Polski leży w interesie obu narodów. Niechaj w głowach młodych Żydów, obok obrazu bramy z napisem „Arbeit macht frei", pozostanie także choćby obraz pięknie odnowionej synagogi w Zamościu, mieście, w którym polscy i żydowscy mieszkańcy żyli przez setki lat w zgodzie i wzajemnym szacunku.