Komunistów do 1. Pułku Artylerii Motorowej nie przyjmowano. Nie przyjmowano nawet przedstawicieli mniejszości narodowych. Ta posługująca się symbolem swastyki jednostka, dziedzicząca tradycję „baterii śmierci” spod Dytiatynia, była w pierwszej połowie lat 30. XX w. jedyną w pełni zmotoryzowaną jednostką Wojska Polskiego. Każdy kierowany tam rekrut był więc dokładnie prześwietlany. Również Edward Gierek. Wywiad II RP musiał zdawać sobie sprawę z tego, że Gierek, pracując jako górnik we Francji, wstąpił w 1931 r. do polskiej sekcji miejscowej partii komunistycznej. Za organizację strajku w kopalni został deportowany. W Polsce miał problem ze znalezieniem pracy i żył ze skromnego zasiłku. „Szczęśliwie nie miałem jeszcze wtedy rodziny, ale gdyby nie pobór wojskowy, któremu podlegałem, musiałbym z czasem żyć z wyprzedaży zdobytego we Francji dobytku” – wspominał wiele lat później Gierek w „Przerwanej dekadzie”, wywiadzie rzece przeprowadzonym przez Janusza Rolickiego.
Służba w Wojsku Polskim II RP była dla niego wybawieniem. Nauczył się tam m.in. prowadzić samochody i grać na akordeonie. Poznał też Józefa Szczyrbę, który już w PRL został jego długoletnim kierowcą i ochroniarzem. „Byłem kierowcą, ale żadnej belki na pagonach nie dochrapałem się. Żalu nie mam – tu się zaśmiał – bo przecież mieli w papierach, co robiłem w Komunistycznej Partii Francji” – opowiadał Gierek swojemu sekretarzowi Kazimierzowi Zarzyckiemu.
Czytaj więcej
W największym protestach w historii PRL chodziło o jedzenie. Od dostępności mięsa zależał nie tyl...
„Niebezpieczny wywrotowiec” nie trafił więc w II RP do Berezy ani do więzienia na Świętym Krzyżu. Przyjęto go za to do najnowocześniejszej jednostki WP. Gierek sam przyznał w „Przerwanej dekadzie”, że bardzo mu pomogła wówczas rekomendacja… policji. „Zresztą sądzę, że staraniem policji wpisano mnie na listę poboru jesiennego” – wspominał I sekretarz. Musiał się tylko wcześniej co tydzień meldować na posterunku, co sam uznał za nieszkodliwą szykanę. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego sanacyjna policja, mocno zaangażowana w ściganie komunistów, akurat jemu wystawiła pozytywną rekomendację. Czy wyświadczył jej jakieś przysługi?
Witte Brigade
Po służbie wojskowej i ślubie Gierek wyjechał na kontrakt do Belgii. Wyjazd ten załatwił sobie po rozmowie z dyrektorem tamtejszej kopalni, w której później pracował. W 1938 r. nawiązał tam kontakty z lokalną partią komunistyczną i brał udział w powołaniu jej polskiej grupy. Wówczas doszło jednak do wydarzeń, które u wielu ludzi mocno podważały wiarę w komunizm. „Wydarzeniem, które nas właściwie sparaliżowało, było rozwiązanie KPP. Kazano nam wierzyć, że polscy komuniści byli prowokatorami i sługusami imperialistów. Choć w polskiej partii, jak panu mówiłem, nie działałem, to jednak, podobnie jak koledzy byłem oburzony tymi wyjaśnieniami. Nie chcieliśmy wierzyć w prawdziwość tak absurdalnych zarzutów. Wydarzenie to zrobiło z nas bardziej klub dyskusyjny niż aktywnie działającą grupę. Potem przyszły fakty, które przesłoniły wszystko. A więc wrzesień 1939 roku, a później 17 września. Dla nas to był szok i tragedia. Ta druga data, zwłaszcza w kontekście późniejszego najazdu Niemiec – sojuszników Stalina – na Belgię i Francję, sparaliżowała również komunistów belgijskich” – mówił Gierek.