Reklama

Żenująca strona postępu

Wykopaliska w Cambridge, angielskim uniwersyteckim ośrodku, ujawniły, że tamtejsi augustianie, należący niewątpliwie do ówczesnej średniowiecznej elity, byli bardziej nękani przez pasożyty jelitowe niż reszta populacji tego miasta. Badacze ujawnili ten fakt, ale na razie nie znajdują jego wytłumaczenia.

Publikacja: 15.09.2022 21:00

Żenująca strona postępu

Foto: Adobe stock

Sytuacja taka miała miejsce od X do XIV w., a więc w okresie, gdy w klasztorach następował odwrót od negowania dbałości o ciało i higienę. Owszem, zaczęło się źle. Wczesne średniowiecze, gdy powstawały zgromadzenia zakonne, zanegowało zamiłowanie starożytnych do kąpieli i czystości. Rzymianie kąpali się codziennie, natomiast reguła św. Benedykta, na której wzorowały się inne wspólnoty klasztorne, zezwalała na kąpiel jedynie starcom i chorym. Św. Augustyn pozwalał swoim mnichom na kąpiel raz w miesiącu, natomiast św. Hieronim dorosłym zabraniał jej całkowicie.

Dla dziejów medycyny, higieny i kultury wieków średnich doniosłe znaczenie ma fakt, że życie zakonne odstręczało od zamiłowania do zewnętrznej czystości. „Brud na odzieniu mnicha ma być przeciwieństwem czystości jego serca” – przypomina ojciec Hilpisch, sam benedyktyn i zarazem historyk reguły benedyktyńskiej („Geschichte des benediktinischen Mönchtums in Ungarn”). „Że w ten sposób powstawały czynniki sprzyjające niesłychanie szerzeniu się robactwa i wielu chorób, szczególnie zakaźnych, nad tym dłużej rozwodzić się nie trzeba” – stwierdza prof. Władysław Szumowski w „Historii medycyny”.

Badacze przypuszczają, że zakonnicy użyźniali przyklasztorny warzywnik i ogród fekaliami z własnej latryny, co było nowinką agrotechniczną.

A jednak, z czasem, takie nastawienie zaczęło się zmieniać. Na przykład w „Ancrene Wisse”, traktacie dla pustelnic z pierwszej połowy XIII w., autor, angielski dominikanin, radzi niewiastom, de facto zakonnicom, które wybierały życie w małych celach w pobliżu kościołów: „Myj się, gdy tylko pojawi się potrzeba, i pierz swe odzienie – brud nigdy nie był drogi Bogu”. To stwierdzenie miało rangę rewolucyjnego manifestu. I rzeczywiście – dokonywała się rewolucja. Ludzie świeccy i kler nabierali zwyczaju mycia się. Późnośredniowieczne malowidła uwieczniają wnętrza domów z dzbanem na wodę, miednicą i ręcznikiem w kącie komnaty.

Wspólnoty zakonne były środowiskami ludzi piśmiennych, oczytanych, wykształconych technicznie, obeznanych z budownictwem, inżynierią wodną oraz intensywną uprawą ziemi. Środowisko to zaczynało rozumieć i doceniać rzymską sztukę inżynieryjną, dlatego klasztory, na swój użytek, opracowywały grawitacyjne systemy wodno-kanalizacyjne z latrynami, często wykorzystujące wysoko ustawioną cysternę z wodą. Drewniane, a niekiedy ołowiane rury doprowadzały wodę do klasztornych umywalni i pralni; na przykład długi wąski kamienny żłób-umywalnię można oglądać w opactwie w Gloucester. Skąd zatem nękające augustianów w Cambridge tasiemce, nicienie, motylica wątrobowa?

Reklama
Reklama

Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge zbadali próbki ziemi pobrane z przyklasztornych grobów 19 mnichów, tamtejszych augustianów. Próbki te pobrano z okolicy bioder, kości miednicy tych zmarłych (żyli w XIII i XIV stuleciu). W taki sam sposób pobrano próbki z grobów 25 osób pogrzebanych na lokalnym parafialnym cmentarzu, też żyjących w tym okresie. Artykuł o tym zamieszcza pismo „International Journal of  Paleopathology”. W niektórych próbkach wykryto jaja pasożytów. Zainfekowanych nimi było 11 spośród 19 mnichów (58 proc.), natomiast wśród 25 świeckich zainfekowanych było ośmiu (32 proc.). Jaki był powód takiej dysproporcji?

W nauce, gdy brak dowodu, pojawiają się hipotezy. Badacze przypuszczają, że zakonnicy użyźniali przyklasztorny warzywnik i ogród fekaliami z własnej latryny, co było nowinką agrotechniczną. Ludzie świeccy nie postępowali w ten sposób. Prawdopodobnie plony z przyklasztornego warzywnika były imponujące, ale mnisi, nieświadomie, płacili za to wysoką cenę.

Nowoczesna klasztorna agrotechnika stanowiła jedną z ważnych przyczyn ogromnego bogactwa zakonów. Klasztorne folwarki były doskonale zagospodarowane. Opactwo cysterskie w Sénanque (Prowansja) w XIII i XIV wieku rozwinęło się do tego stopnia, że w posiadaniu mnichów było siedem folwarków i cztery młyny. Niewykluczone, że za taki stan rzeczy mnisi płacili stanem zdrowia: tasiemcami, nicieniami, motylicą wątrobową.

Dziś z tego klasztornego horroru nic już nie pozostało, ale bogactwo – owszem; mnisi z Sénanque w dalszym ciągu posiadają pola lawendy, z której wytwarzają olejek, mają pasieki, produkują klasztorny likier ziołowy o nazwie „La Sénancole”; ani olejku lawendowego, ani miodu, ani likieru nie rozdają za darmo.

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama