W Paryżu, w Maison de l'Amérique Latine, do września czynna jest wystawa „l'art de briser les chaînes” (pol. „Sztuka zrzucania łańcuchów”). Miejsce wystawy nie jest przypadkowe, podobnie jak tematyka: w Ameryce Południowej niewolnictwo było normą. Ekspozycja prezentuje prace współczesnych artystów z Surinamu i Gujany poświęcone temu tematowi, przedmioty z kolekcji etnograficznych związane z tym fenomenem oraz dokumenty z epoki – pamiętniki, rachunki, informacje, itp.
Mało się o tym mówi i pisze, ale na gigantycznych obszarach Ameryki Południowej, szczególnie w Amazonii, chronią się od XVII stulecia społeczności żyjące w izolacji: Saamaka, Aluku, Duyka, Paamaka, Boni, Mataway, Kwinti; nazwy tych wspólnot nie są obce jedynie wysokiej klasy specjalistom, etnologom i znawcom antropologii tego kontynentu.
Zbiegostwo jest nieodłącznie związane ze wszystkimi społecznościami traktowanymi niewolniczo. Wszędzie tam, dokąd zawijały statki transportujące przymuszonych, porwanych ludzi, wszędzie tam, gdzie właściciele niewolników traktowali ich z okrucieństwem, zawsze niektórym zniewolonym udawało się uciec – nie tylko mężczyznom, ale także kobietom. Nieufni wobec świata, nie mając praktycznie innej możliwości, tworzyli odosobnione, specyficzne wspólnoty; w portugalskojęzycznej Brazylii nazywano je „quilombos”, w hiszpańskojęzycznej Ameryce – „palenques”.
Żeby pozostać tylko przy Surinamie: znęceni perspektywą ogromnego zysku, możliwością otrzymania ziemi wraz z niewolnikami przeznaczonymi do jej obrabiania – możliwość taką oferowała Holandia – europejscy awanturnicy przemierzali Ocean Atlantycki, by na nowym kontynencie tworzyć plantacje. Tereny pod uprawę trzciny cukrowej, bawełny czy kawy wyrywali przyrodzie niewolnicy. To oni osuszali mokradła, karczowali las, a potem harowali na plantacjach.
W roku 1667 Surinam oficjalnie stał się kolonią holenderską. Niewolników dostarczała Holenderska Kompania Zachodnioindyjska, swoimi żaglowcami, ze swoich faktorii w Afryce Zachodniej. Warunki życia i pracy na plantacjach były przerażające. Pisząc o nich, angielski historyk Charles Ralph Boxer użył sformułowania: „nieludzkość człowieka dla człowieka prawie osiągnęła swoje granice w Surinamie” (w: „The Dutch Seaborne Empire”, Penguin 1990). Zbiegłych niewolników bezlitośnie tropili najemni „mercenaires”. A wszystko to działo się w osławionym, opiewanym, podziwianym i wychwalanym „złotym wieku”, w którym Niderlandy stały się potęgą morską, gospodarczą i handlową, przodowały w badaniach i odkryciach naukowych, a także w sztuce.