Gdy getto warszawskie płonęło, sześcioletni Miecio Kenigswain – dzisiaj nazywa się Moshe Tirosh – ukrywał się w budynku przy ul. Karolkowej na Woli. Jego rodzice wraz z dziećmi uciekli z getta tuż przed rozpoczęciem walk.
Rodzinie Samuela Kenigswaina, znanego przedwojennego boksera, w znalezieniu pierwszej kryjówki pomógł Zygmunt Piętak, wolski chuligan. Przez kilka tygodni rodzina mieszkała w skrytce za ścianą z dykty u rodziny Raczków. – Moja młodsza siostra płakała, to mogło nas zdradzić, więc właściciele mieszkania bali się dalej nas ukrywać. Musieliśmy znaleźć inne miejsce – wspominał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Moshe Tirosh. I wtedy wynajętą dorożką pojechali do ogrodu zoologicznego. – Mój dziadek znał dyrektora Jana Żabińskiego – opowiadał Tirosh. Żabińscy ulokowali dzieci w piwnicy willi, a rodziców w pustych klatkach po dzikich zwierzętach. U Żabińskich spędzili kilka tygodni.