Polska pieriestrojka i droga do transformacji rozpoczęła się już w połowie lat 80. Najpierw była napisana wiosną 1985 roku w areszcie śledczym w Gdańsku książka Adama Michnika „Takie czasy… rzecz o kompromisie”, w której pojawił się pomysł dialogu z władzą i „autentycznego wyboru do Sejmu 30 procent spośród deputowanych”. Wizjonerski pomysł Michnika zrealizowano po zaledwie czterech latach…
W lipcu 1986 roku władze PRL przyjęły ustawę amnestyjną, dzięki której 12 przywódców podziemia wyszło na wolność (ogółem zwolniono ponad 200 więźniów politycznych). We wrześniu 1986 roku Lech Wałęsa powołał jawną strukturę zdelegalizowanego związku – Tymczasową Radę „Solidarności”, skupiającą liderów solidarnościowego podziemia. Nieco później, ale także jesienią 1986 roku, Wałęsa oraz wspierająca go grupa intelektualistów (m.in. Jerzy Turowicz, Bronisław Geremek i Stefan Bratkowski) wystąpili o zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych przez Stany Zjednoczone na PRL po wprowadzeniu stanu wojennego. Mimo szalejącej cenzury apel ten bez problemu opublikowano na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Był to wyraźny sygnał, że także ludzie reżimu i „konstruktywnej opozycji” mogą realizować podobne cele.
Co bardziej światli komuniści z otoczenia gen. Wojciecha Jaruzelskiego doskonale odczytywali ducha czasów. Było dla nich jasne, że gorbaczowowska głasnost’ i pieriestrojka prowadzić musi do reform i odwilży w całym bloku sowieckiego imperium. Marzyli więc o „manewrze kooptacyjnym”, który polegać miał na wciągnięciu ludzi „Solidarności” w orbitę aparatu władzy. Jednak początkowo wybrali niejako drogę na skróty, proponując Wałęsie wejście do Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL. W styczniu 1987 roku taki projekt przedłożył Jaruzelskiemu tzw. zespół trzech (Stanisław Ciosek, Jerzy Urban i gen. Władysław Pożoga). Jednak wówczas na taki rodzaj kooptacji nie było szans, chociaż do powołanej w 1986 roku rady wstąpiły osoby – że wymienię Władysława Siłę-Nowickiego, Aleksandra Gieysztora, Krzysztofa Skubiszewskiego i Jana Kułaja – które cieszyły się poparciem niektórych kręgów opozycji.
W czerwcu 1987 roku przybył do Polski z pielgrzymką Jan Paweł II. Jego wizyta wzmocniła „Solidarność” i nadała jej nową dynamikę. Było kwestią czasu, kiedy dojdzie do ugody między drużyną Wałęsy i władzą. Sprzyjało temu stanowisko Moskwy, która dawała wyraźny sygnał do zainicjowania „dialogu społecznego” z udziałem niektórych przedstawicieli „Solidarności”.
Drogę ku „dialogowi społecznemu” otworzyły strajki majowo-sierpniowe 1988 roku. Po raz pierwszy od kilku lat na sztandarach strajkujących robotników pojawił się postulat relegalizacji „Solidarności”. Dla strajkujących robotników, spośród których większość stanowiła młodzież, „Solidarność” oznaczała równocześnie niepodległość. Dlatego, mimo mizerii strajków majowo-sierpniowych, nie chcieli słyszeć o kolejnej szansie na kompromis z komunistami. Z niepokojem wsłuchiwano się w treść oświadczenia gen. Czesława Kiszczaka z 26 sierpnia 1988 roku: „nie stawiam żadnych warunków ani co do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników. Wykluczam jednak możliwość uczestnictwa osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL”.