Laboratorium pieriestrojki

Władzom PRL udało się ochronić proces reglamentowania „rewolucji”, uwłaszczenia nomenklatury, przetrwanie kadr byłej SB, uniemożliwienie dekomunizacji

Aktualizacja: 03.03.2008 18:28 Publikacja: 03.03.2008 13:28

Laboratorium pieriestrojki

Foto: Rzeczpospolita

Polska pieriestrojka i droga do transformacji rozpoczęła się już w połowie lat 80. Najpierw była napisana wiosną 1985 roku w areszcie śledczym w Gdańsku książka Adama Michnika „Takie czasy… rzecz o kompromisie”, w której pojawił się pomysł dialogu z władzą i „autentycznego wyboru do Sejmu 30 procent spośród deputowanych”. Wizjonerski pomysł Michnika zrealizowano po zaledwie czterech latach…

W lipcu 1986 roku władze PRL przyjęły ustawę amnestyjną, dzięki której 12 przywódców podziemia wyszło na wolność (ogółem zwolniono ponad 200 więźniów politycznych). We wrześniu 1986 roku Lech Wałęsa powołał jawną strukturę zdelegalizowanego związku – Tymczasową Radę „Solidarności”, skupiającą liderów solidarnościowego podziemia. Nieco później, ale także jesienią 1986 roku, Wałęsa oraz wspierająca go grupa intelektualistów (m.in. Jerzy Turowicz, Bronisław Geremek i Stefan Bratkowski) wystąpili o zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych przez Stany Zjednoczone na PRL po wprowadzeniu stanu wojennego. Mimo szalejącej cenzury apel ten bez problemu opublikowano na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Był to wyraźny sygnał, że także ludzie reżimu i „konstruktywnej opozycji” mogą realizować podobne cele.

Co bardziej światli komuniści z otoczenia gen. Wojciecha Jaruzelskiego doskonale odczytywali ducha czasów. Było dla nich jasne, że gorbaczowowska głasnost’ i pieriestrojka prowadzić musi do reform i odwilży w całym bloku sowieckiego imperium. Marzyli więc o „manewrze kooptacyjnym”, który polegać miał na wciągnięciu ludzi „Solidarności” w orbitę aparatu władzy. Jednak początkowo wybrali niejako drogę na skróty, proponując Wałęsie wejście do Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa PRL. W styczniu 1987 roku taki projekt przedłożył Jaruzelskiemu tzw. zespół trzech (Stanisław Ciosek, Jerzy Urban i gen. Władysław Pożoga). Jednak wówczas na taki rodzaj kooptacji nie było szans, chociaż do powołanej w 1986 roku rady wstąpiły osoby – że wymienię Władysława Siłę-Nowickiego, Aleksandra Gieysztora, Krzysztofa Skubiszewskiego i Jana Kułaja – które cieszyły się poparciem niektórych kręgów opozycji.

W czerwcu 1987 roku przybył do Polski z pielgrzymką Jan Paweł II. Jego wizyta wzmocniła „Solidarność” i nadała jej nową dynamikę. Było kwestią czasu, kiedy dojdzie do ugody między drużyną Wałęsy i władzą. Sprzyjało temu stanowisko Moskwy, która dawała wyraźny sygnał do zainicjowania „dialogu społecznego” z udziałem niektórych przedstawicieli „Solidarności”.

Drogę ku „dialogowi społecznemu” otworzyły strajki majowo-sierpniowe 1988 roku. Po raz pierwszy od kilku lat na sztandarach strajkujących robotników pojawił się postulat relegalizacji „Solidarności”. Dla strajkujących robotników, spośród których większość stanowiła młodzież, „Solidarność” oznaczała równocześnie niepodległość. Dlatego, mimo mizerii strajków majowo-sierpniowych, nie chcieli słyszeć o kolejnej szansie na kompromis z komunistami. Z niepokojem wsłuchiwano się w treść oświadczenia gen. Czesława Kiszczaka z 26 sierpnia 1988 roku: „nie stawiam żadnych warunków ani co do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników. Wykluczam jednak możliwość uczestnictwa osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL”.

Kilka dni później doszło do spotkania Wałęsa – Kiszczak. Ustalono, że warunkiem podjęcia rozmów jest wygaszenie strajków w ciągu 20 godzin. Wałęsa wrócił do Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie działał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, i ogłosił zakończenie strajku. Podczas telekonferencji z szefami WUSW Kiszczak z satysfakcją oznajmił: „Wałęsa podjął się misji wygaszania strajków i wypełnił ją, mimo silnych oporów jego przeciwników. Tym samym został w zasadzie spełniony narzucony przeze mnie warunek spokoju społecznego podczas rozmów Okrągłego Stołu”.

W ślad za tym oświadczeniem szła gra władz obliczona na rozbicie i wspieranie podziałów w „Solidarności”. Była to w istocie kontynuacja strategii dezintegracji związku zapoczątkowana w okresie pierwszej „Solidarności”. Nie dziwmy się zatem analitykom z SB, którzy w tym czasie pisali: „Obrady w ramach Okrągłego Stołu ujawniać mogą daleko idące sprzeczności wewnątrz opozycji. Należy te rozdźwięki, konflikty i animozje skrzętnie wychwytywać i pogłębiać”.

Niestety, począwszy od zakończenia strajków sierpniowych w 1988 roku, w krucjacie przeciw „niekonstruktywnym” uczestniczyli liderzy „Solidarności” skupieni wokół Lecha Wałęsy. Po marginalizacji wewnątrzsolidarnościowej opozycji w postaci Grupy Roboczej Komisji Krajowej „Solidarności” przedmiotem ataku stali się głównie „radykałowie” z Solidarności Walczącej, Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, Federacji Młodzieży Walczącej, Niezależnego Zrzeszenia Studentów czy Polskiej Partii Niepodległościowej za to, że nie włączają się w nurt porozumienia z władzami PRL. Dla tych środowisk nie były istotne rozmowy przygotowawcze do Okrągłego Stołu, ale spełnienie jednego postulatu – wolnych wyborów.

31 sierpnia 1988 roku w willi MSW przy ulicy Zawrat w Warszawie spotkali się Lech Wałęsa, Stanisław Ciosek, Czesław Kiszczak i ks. Alojzy Orszulik. Podczas pożegnania, kiedy podjeżdżał mercedes episkopatu, Ciosek miał się zwrócić do Wałęsy: „Dogadajmy się, a wszyscy będziemy jeździli takimi mercedesami”. Tak rodziła się Magdalenka pomyślana od początku jako swego rodzaju zabieg socjotechniczny służący przede wszystkim rozładowaniu społecznego niezadowolenia. „Solidarność” miała firmować trudne i bolesne społecznie reformy gospodarcze.

W połowie 1989 roku scenariusz ten został wprowadzony w życie, czego symbolem był wybór gen. Jaruzelskiego na prezydenta PRL/RP 19 lipca 1989 roku przy wsparciu niektórych posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Można powiedzieć, że w przekonaniu władz PRL nowa „Solidarność”, rozładowując nastroje niezadowolenia, miała rozciągnąć parasol ochronny nad całym procesem przebudowy systemu „realnego socjalizmu” wynegocjowanego w Magdalence (15 – 16 IX 1988 – 2 III 1989) i przy Okrągłym Stole (6 II – 5 IV 1989), a realizowanego nawet po zwycięskich dla „Solidarności” wyborach z 4 czerwca 1989 roku. W jednej z informacji dziennych MSW z 7 czerwca 1989 roku możemy przeczytać, że dzień po wyborach „Jacek Kuroń przekazał do Wrocławia Władysławowi Frasyniukowi następujące wytyczne: – NSZZ „Solidarność” ma nie organizować żadnych demonstracji z okazji „zwycięstwa nad koalicją”; – w gazetkach i ulotkach sygnowanych przez „Solidarność” nie wolno używać określeń typu „śmierć komunie”. Obranego w Magdalence kursu nie były w stanie zmienić nawet dokonane w okresie Okrągłego Stołu zabójstwa księży Stanisława Suchowolca, Stefana Niedzielaka i Sylwestra Zycha oraz działacza FMW z Kętrzyna, 25-letniego Roberta Możejki, którego 31 maja 1989 roku zatrzymała milicja, po czym jego ciało znaleziono w pobliskim jeziorze.

Lektura dokumentów SB z tego okresu pozwala stwierdzić, że ów proces przebudowy był wspomagany operacyjnie przez bezpiekę. Jeszcze zanim rozpoczęły się rozmowy Okrągłego Stołu, instrukcje SB wskazywały potrzebę wspierania „zwolenników konstruktywnego nurtu opozycji w naszym kraju” kosztem „wyhamowania najbardziej agresywnych inicjatyw” podejmowanych przez „ekstremistów”. W „Problemowym planie działania” gdańskiej SB ze stycznia 1989 r. jest mowa o tym, że w związku z istniejącymi podziałami w „strukturach przeciwnika” należy „ofensywnie wykorzystywać posiadane już osobowe źródła informacji oraz nawiązać dialogi operacyjne, zwłaszcza w strukturach zwolenników nurtu umiarkowanego”. Miały one czynnie wspierać „reformatorskie poczynania władz polityczno-państwowych”.

Cały czas starano się monitorować i neutralizować wszelkie inicjatywy „nurtu radykalnego”. W instrukcjach MSW z początku 1989 r. jest mowa o próbach „agenturalnego opanowania” niektórych ugrupowań radykalnych „w celu zepchnięcia ich do defensywy”. O działaniach operacyjnych SB na bieżąco informowano najwyższe czynniki w państwie. Dobrym tego przykładem może być operacja o kryptonimie „Hydra”, wymierzona w niewielką Polską Partię Niepodległościową (Romualda Szeremietiewa) i podejmowane przez nią inicjatywy na rzecz porozumienia wszystkich kontestatorów umów Okrągłego Stołu wzywających do bojkotu wyborów 4 czerwca 1989 r.

Informacje o groźbie budowy „bloku niepodległościowego” przez PPN, Solidarność Walczącą (Kornel Morawiecki) i Grupę Roboczą Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” (m.in. Andrzej Gwiazda i Andrzej Słowik), którego celem było nie tylko całkowite odebranie władzy komunistom, ale również marginalizacja ekipy skupionej wokół Wałęsy, lądowały na biurkach 50 najważniejszych osób w państwie. Wśród nich najbardziej znaczącymi byli rzecz jasna: Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Mieczysław F. Rakowski, ale również: Stanisław Ciosek, Jerzy Urban, Janusz Reykowski, Ireneusz Sekuła, Sławomir Wiatr, Aleksander Kwaśniewski i Józef Oleksy.Wolność nie dla „ekstremy”Sukces „Solidarności” w wyborach kontraktowych z 4 czerwca 1989 r. i powstanie rządu Tadeusza Mazowieckiego w sierpniu 1989 r. nie osłabiły działalności SB. Z dostępnych dziś źródeł MSW wiemy, że do wiosny 1990 r. SB – z różnym natężeniem – wciąż prowadziła działania operacyjne wobec niektórych odłamów antykomunistycznej opozycji. Być może działania te koordynował dyrektor Departamentu Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa MSW gen. Krzysztof Majchrowski, na którego biurko jeszcze wiosną 1990 r. spływały na przykład meldunki tajnego współpracownika o pseudonimie Ryszard działającego w kierowniczych strukturach PPN.

Faktem jest, że wszystkie antyokrągłostołowe organizacje – Solidarność Walcząca, Polska Partia Niepodległościowa, Federacja Młodzieży Walczącej i część Konfederacji Polski Niepodległej – w sprawie rządu Mazowieckiego mówiły jednym głosem. Działalność rządu postrzegano bowiem wyłącznie przez pryzmat umowy Okrągłego Stołu. Zarzucano mu bardzo wiele: „grubą kreskę”, strach przed wolnymi wyborami, opieszałość w wyprowadzaniu Polski z Układu Warszawskiego, obronę wpływów PZPR w szkołach i zakładach pracy, utrzymywanie funkcjonariuszy MO i SB na stanowiskach, przymykanie oczu na proces niszczenia dokumentów partyjnych i bezpieczniackich.

Klimat tamtego czasu dobrze oddaje relacja Jana Rokity, wówczas posła Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego: „Otrzymałem informacje, że z MSW są wynoszone i palone akta. Dotarłem do premiera, co dla zwykłego posła OKP nie było łatwe, ale Mazowiecki dał mi radę absurdalną: żebym poinformował o tym Kiszczaka, tego samego, który na palenie akt co najmniej zezwalał”.

Jak konsekwentnie podjęto się w tym czasie obrony pozostałości komunistycznego reżimu ukazuje też sprawa pomnika Lenina w Nowej Hucie. Jesienią 1989 roku antykomunistyczna młodzież z Konfederacji Polski Niepodległej i Federacji Młodzieży Walczącej podjęła próbę obalenia tego pomnika, co spotkało się ze stanowczą reakcją przedstawicieli rządu i brutalną akcją milicji. 4 grudnia 1989 roku minister Aleksander Hall oświadczył, że jeśli ekscesy wokół pomnika będą się powtarzały, rząd Mazowieckiego podejmie stanowcze przeciwdziałania. Również Lech Wałęsa zabrał w tej sprawie głos. W specjalnym oświadczeniu przywódca „Solidarności” napisał: „Konflikt wokół pomnika Włodzimierza Lenina w Nowej Hucie nasila się. W związku z tym oświadczam, że jakiekolwiek drastyczne rozwiązanie tego problemu będzie miało charakter prowokacji politycznej”. W tym samym czasie Wałęsa zapewniał w Moskwie, że „Polska może istnieć i rozwijać się tylko we współpracy z ZSRR na zasadzie obustronnych korzyści”, a „wystąpienia antyradzieckie w Polsce są prowokacjami”.

Pod koniec 1989 roku w MSW powstał nawet obszerny raport na temat pozaparlamentarnych partii i organizacji politycznych w Polsce, które kontestują porozumienia Okrągłego Stołu. Funkcjonariusze SB zwracali uwagę, że środowiska przeciwne kierunkowi przemian zapoczątkowanych na przełomie lat 1988/1989 „w każdej chwili mogą zakłócić porządek publiczny”. W ten sposób, mimo społecznego poparcia dla solidarnościowej rewolucji i idei radykalnego zerwania z dziedzictwem PRL, proces ten został świadomie wyhamowany. Władzom udało się ochronić proces reglamentowania „rewolucji”, uwłaszczenia nomenklatury, przejęcie spółdzielczości, przetrwanie kadr byłej SB, uniemożliwienie dekomunizacji czy przechwycenie majątku PZPR przez formacje postkomunistyczne.

Konsekwencje tego widoczne są do dziś.

dr Sławomir Cenckiewicz, historyk IPN w Gdańsku

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem