Spojrzał na mnie bystro w lusterku, wymienił znaczące spojrzenie i powiedział: – Nich pan sobie nie myśli. Żadna tam mafia taksówkowa! Po prostu jestem solista. Ale latka zwaliły się na kark i przycisnęły. Pewnie dlatego wracam do młodych lat i czasem pluję sobie w brodę... Wspominam stracone szanse, były takie...
Akurat staliśmy na Puławskiej w długim ciągu samochodów, coś się zablokowało, tkwiliśmy tak już kilka minut i tylko co jakiś czas posuwaliśmy się w żółwim tempie po parę metrów. Taksówkarz zamyślił się, palcami bębnił w rączkę kierownicy.
– Kawał czasu już minęło, przeszło 20 lat. Wiozłem taką pasażerkę, elegancka, przyjemna kobitka w średnim wieku. Z postoju mnie wzięła. Daleki kurs za miasto. Od słowa do słowa zaczęła się znajomość. Pasowałem jej jako kierowca. Umówiliśmy się, że będę ją woził codziennie. Ustaliliśmy zapłatę, nie targowała się wcale. Jeździłem z nią dwa tygodnie. Cały czas kursy dookoła Warszawy, Konstancin, Piaseczno, Zalesie. Z drugiej strony Wisły też, Anin, Radość. Ona, ta cwana damulka, kupowała place, załatwiała umowy. Jeździliśmy do notariusza, do banku. Panie, tych działek ona nakupiła! Miała pieniądze, zarobiła w Stanach. Dziesięć lat tam była. Opiekowała się starymi bogatymi ludźmi. Przyjemnie się z nią jeździło, zatrzymywaliśmy się w kawiarniach, restauracjach, na obiad zapraszała.
I ona raz tak mówi: – Panie Ryszardzie, dlaczego pan sobie nie kupi jakiejś działeczki? Niech pan zgromadzi pieniądze i szybciutko to wszystko możemy załatwić.
– A po co mi? – odpowiedziałem.
Nigdy nie miałem żadnej ziemi i wcale mnie do tego nie ciągnęło. Ona tłumaczyła cierpliwie, że wcale nie o to chodzi. Przede wszystkim jest to kapitał. Kiedyś ceny pójdą w górę i wtedy można sprzedać z dużym zyskiem. Nie chciałem o takim zabezpieczeniu myśleć, w ogóle o przyszłości nie myślałem. Na taksówce zarabiałem nieźle, zawsze świeży grosz, można było się zabawić, wypić. Na niczym więcej mi nie zależało. Jeszcze parę razy napomknęła o tym pani Irenka: – Mam dla pana taki plac w Konstancinie, niedrogi, kupi pan i w niedalekiej przyszłości to będzie kopalnia złota. Byłem głupi i nie skorzystałem z tej szansy. Ona z dobrego serca mi radziła.