Efekty funkcjonowania ustroju socjalistycznego najłatwiej ocenić, porównując Polskę do podobnie zaawansowanych gospodarczo krajów, które przez powojenne 45-lecie rozwijały się jako niepodległe państwa. Z danych Ligi Narodów i ONZ wynika, że w latach 1930 – 1931 przeciętny Hiszpan żył 59 lat, podobnie Grek i rok dłużej Polak. Hiszpanka mogła spodziewać się przeżycia 62 lat, Greczynka 60 lat, a Polka 61 lat. Według danych z 1940 roku Portugalczyk żył średnio 60 lat, a Portugalka 65 lat. Na wyrównany poziom życia mieszkańców wymienionych krajów wskazuje także śmiertelność dzieci do jednego roku na 1000 żywych urodzeń. W 1938 roku ten współczynnik wynosił w Hiszpanii 124,4, w Portugalii 137,2, w Polsce 139,8 i tylko w Grecji był wyraźnie niższy, bo na poziomie 99,4. Te same dane z 1992 roku wyglądają następująco: na 1000 żywych urodzeń w Hiszpanii umierało 7,7 dziecka w wieku do jednego roku, w Grecji 8,3, w Portugalii 10,8, natomiast w Polsce 14,4. Przeciętny Polak dożywał 66. roku życia, gdy Hiszpan żył siedem lat dłużej, Grek mógł się spodziewać przeżycia 72 lat, a Portugalczyk 70.
Nawet przy porównaniu danych z końca lat pięćdziesiątych, aby wyeliminować wpływ wojny, różnica w jakości życia będzie widoczna. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że w 1956 roku w Grecji na 1000 żywych urodzeń umierało 48 dzieci do piątego roku życia, w Hiszpanii w 1959 roku 52 dzieci, w Portugalii 120, a w Polsce 77. W 1990 roku ilość zgonów w Grecji zmniejszyła się do 11, w Hiszpanii do 9,2, w Portugalii do 14, a w Polsce do 18. W ciągu 40 lat śmiertelność dzieci zmalała w Portugalii o 88 procent, w Polsce najmniej z tej grupy krajów – o 76 procent.
Na większą śmiertelność dzieci i dorosłych miało wpływ m.in. zatrute otoczenie. W latach 1973 – 1979 Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku na wniosek lokatorów, którzy skarżyli się na uciążliwe zapachy w swoich mieszkaniach, przebadała ponad 300 lokali i stwierdziła wysokie stężenie fenolu, formaldehydów i chlorofenoli. Wszystkie one zagrażały zdrowiu ludzi, stąd też brały się alergie i zaburzenia w pracy mózgu.
Substancje wydzielały się z materiałów budowlanych i mebli. Zjednoczenie Budownictwa nakazało wyciszenie sprawy i niczego nie zrobiło. W 1978 roku w Białymstoku wykryto zatrucie fenolami. To również nie wywołało żadnej reakcji władz poza wyciszeniem sprawy. Nadal były powszechnie stosowane wysoko toksyczne substancje, jak środek impregnujący xylamit i lakier do parkietów chemosil.
W mieszkaniu budowanym w okresie gierkowskim znajdowało się do 8 kg benzenu, groźnej trucizny, gdy normy międzynarodowe dopuszczają do 8 dag. Kolejna dekada nie przyniosła poprawy. Gdy pod koniec lat 80. rozpoczęła pracę elektrownia w Opolu, okazało się, że inwestor oszukał resort ochrony środowiska (co przyznał przedstawiciel Ministerstwa Energetyki) i nie zainstalował filtrów odsiarczających, które przewidziano w uzgodnionym projekcie, przez co zatruwany był cały region. Monitory w Elektrowni Kozienice umieszczono tak, aby fałszowały i zatajały faktyczne stężenie gazów wyrzucanych przez kominy zakładu.Przez lata 80. leśnicy alarmowali, że drzewa w Beskidzie Śląskim są tak słabe, iż tracą igły. Kwaśne deszcze całkowicie zniszczyły lasy w Górach Izerskich.