Pojawiające się w tytule i leadzie aluzje do gry w karty w odniesieniu do Witolda Pyrkosza są w pełni uzasadnione. Aktor wielokrotnie sam przyznawał, że karciane maratony były jedną z jego ulubionych rozrywek. Całe jego życie to jedna wielka partia pokera, przy czym bez wątpienia los równie często oferował mu tzw. mocne karty, jak i słabe – zwłaszcza we wczesnej młodości nierzadko musiał „blefować". Ta umiejętność bez wątpienia przydała mu się w jego aktorskiej karierze. A przecież życie Witolda Pyrkosza, który szczęśliwie przeżył 90 lat, różnie mogło się potoczyć.
Ciekawie zaczęło się już od samych narodzin, o czym aktor szczegółowo opowiedział Annie Grużewskiej i Izie Komendołowicz w wywiadzie rzece („Witold Pyrkosz. Podwójnie urodzony", Wydawnictwo Literackie 2009): „Urodziłem się 24 grudnia 1926 roku w Krasnymstawie, tutaj mieszkał i pracował mój ojciec. Gdy byłem jeszcze niemowlęciem, matka wyjechała ze mną do Lwowa, do swojej matki, czyli mojej babki, Bronisławy Kałahurskiej, która spytała: »Gdzie się urodził mój wnuk?«. Mama odpowiedziała: »W Krasnymstawie«. »Co to za wieś?! Gdzie ta wieś?!« – krzyknęła babka i oznajmiła: »Wykluczone, mój wnuk nie mógł się urodzić w jakimś Krasnymstawie, on się musiał urodzić we Lwowie". I tak zmieniono mi miejsce urodzenia. Ale została jeszcze ta niefortunna według babci Bronisławy data. Babka (...) stwierdziła: »Niedobrze, przez te kilka dni do wojska pójdzie wcześniej. Nie, lepiej, żeby urodził się we Lwowie 1 stycznia 1927 roku«. I tak mam zapisane w papierach". Prawda jest taka, że od wojska uchroniło go aktorstwo, ale do tego droga była jeszcze daleka.
Pierwsza partia pokera: Lwów
Witold Pyrkosz dzieciństwo spędził we Lwowie. Można by je uznać za beztroskie, gdyby nie fakt, że w pierwszych latach życia poza wakacyjnym czasem niemal nie widywał swego ojca. Henryk Pyrkosz był inżynierem agronomem. Przed wybuchem II wojny światowej pracował w majątkach ziemiańskich, nie zdołał jednak zatrzymać przy sobie pięknej żony Marii i synów (Witold Pyrkosz miał o sześć lat starszego brata Jerzego, który po wojnie został operatorem filmowym Polskiej Kroniki Filmowej, później zaś pracował we wrocławskim oddziale telewizji). Małżeństwo się rozpadło, a Maria z dziećmi zamieszkała u swojej matki – i to babka Bronisława twardą ręką wychowywała obu chłopców.
Przedwojenny Lwów to było szczególne miejsce – kulturowo-etniczny tygiel, w którym co prawda Polacy stanowili większość, ale mieszkali tu także Żydzi, Ukraińcy, Białorusini. To tu powstała słynna lwowska szkoła matematyczna, to stąd wywodzili się radiowo-filmowi batiarzy Szczepko i Tońko. Wojna wszystko zmieniła. Najpierw do Lwowa weszli Sowieci, a wraz z nimi nastał czas terroru i powszechnego głodu. Do miasta udało się dotrzeć ojcu Witolda Pyrkosza (aż spod Katowic!), ale już wkrótce musiał uciekać przed NKWD, które nie zapomniało mu przynależności do Orląt Lwowskich. Zabrał ze sobą młodszego, wówczas 13-letniego, syna Witolda. Maria wraz z Jerzym przeżyła całą okupację (także tę niemiecką) we Lwowie.
Witold z ojcem dotarli do Czekaju Pniowskiego nad Sanem – rodzinnej wsi Pyrkosza seniora. Tam przyszły aktor dorastał wśród licznej rodziny ojca, poznał, co to ciężka praca na roli, jak sobie radzić „o głodzie i chłodzie"; dzięki staraniom ojca zdołał też ukończyć szóstą klasę. Jeszcze w czasie okupacji, w 1942 lub rok później, razem wyjechali do Krakowa.