Ich dwór był więcej niż skromny (liczył zaledwie piętnaście osób). Co gorsza, królewny pozostały praktycznie bez grosza. Ich opiekun donosił królowi, że „Królowa Jej Mość pieniędzy na opatrzenie królewien nie zostawiła nic, ani jednej łyżki podłej, by nie srebra Waszej Królewskiej Mości, przyszłoby Ich Mościom na cynie jadać”. Źle to świadczy o Bonie, która pozostawiała swe córki bez środków do życia, a uwoziła z kraju majątek ogromny. Co prawda w piwnicach leżały kosztowności, ale miały być wydane królewnom dopiero w dniu ich ślubu.
Anna i Katarzyna były zupełnie nieprzygotowane do samodzielnego odgrywania jakiejkolwiek roli politycznej. Zostały pozostawione na łasce królewskiego brata, który nie bardzo wiedział, co ma z nimi zrobić. Nie życzył ich sobie na krakowskim dworze, by nie spoufalały się ze znienawidzoną żoną. Pozostały więc na Mazowszu, z dala od wielkiej polityki.