„Ci, którzy sądzili, że przeciwnicy dialogu i porozumienia to tylko partyjny beton, muszą swoje poglądy zrewidować. Wśród działaczy »Solidarności« są bowiem i tacy, którzy nie chcą samoograniczania lub wytyczają sobie granice przekraczające wszelkie ramy rozsądku. Nie ulega wątpliwości, że »Solidarność« powinna... wyperswadować mówienie o sięganiu po władzę podczas obrad związku i wstrzymać działania mające na celu nieustanne dyskredytowanie władz”. W przeciwnym razie wolne związki nie unikną odpowiedzialności za „ostateczną tragedię”, a przecież większość społeczeństwa wie, że „biało-czerwone opaski nie są kuloodporne”.

Mijają trzy miesiące. „Solidarność” nadal nie przejmuje się Passentem, ale on nie z tych, co łatwo się poddają. „Dramatycznie pogarszają się warunki bytowe społeczeństwa. Odżywianie, zwłaszcza dzieci, młodzieży oraz ludzi ciężkiej pracy fizycznej, nie jest już w wielu wypadkach wystarczające, aby zapewnić prawidłowy rozwój organizmu i regenerację sił (...) Sytuacja taka dłużej trwać nie może. Rozmieszczenie partnerów po dwóch stronach stołu, ponad którym wymieniane są oskarżenia i pretensje, dookoła którego krzątają się pośrednicy i tzw. ludzie dobrej woli, a wysoko w górze unosi Episkopat, papież i Pan Bóg – nie stworzyło dotychczas nadziei, co najwyżej zdołało zapobiec najgorszemu”. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy.

Passent – przeciwnie, spieszy mu się jak diabli. „Zarówno Wschód, jak i Zachód nie mogą już doczekać się na stabilizację w Polsce. Jedni i drudzy ulokowali tu nie tylko swoje pieniądze, ale i nadzieje na spokój w Europie (...). Jednostronnie dyskredytujące spojrzenie na handel ze Związkiem Radzieckim, druk literatury antyradzieckiej, nieprzyjazne wypowiedzi na zgromadzeniach politycznych, a nawet imprezach artystycznych, wreszcie propozycje strajku w przemyśle zbrojeniowym – faktów tych nie można uznać za incydenty, nie można ich także za każdym razem rozgrzeszać minionymi urazami oraz błędami, gdyż jeżeli nie będziemy mieli odwagi przeciwstawiać się tym działaniom, a za to będziemy li tylko wyrozumiali, to spirala nieufności zamiast się rozprostować, będzie się napinać jeszcze bardziej do niebezpiecznych granic...”.

Wiemy, co było dalej. W 1989 roku spirala pękła, zegar socjalizmu stanął, a kukułka długo musiała lizać swoje świetne pióro.