Andrzej PrzewoźnikNie zabliźniły się też do końca rany w ludzkich sercach, a pamięć tych, którzy przeżyli „czerwone noce” na Wołyniu i Podolu, przywołuje obrazy grozy i śmierci, słuch – krzyki mordowanych.
Dodatkową udręką ocalałych jest świadomość, że ciała najbliższych osób, pozostawione często bez chrześcijańskiego pochówku w panicznej ucieczce przed mordercami, spoczywają do dziś w setkach bezimiennych mogił, poza cmentarzami, bez krzyża.
Ten zastarzały ból odzywa się ze szczególną siłą u kresu życia dawnych Zabużan. Nie wypełniwszy – bo nie było to możliwe – obowiązku pogrzebania szczątków bliskich, przekazują go jako swój testament wnukom i prawnukom.Jeżeli trudno jest nam dziś zrozumieć to uporczywe grzebanie się w przeszłości – jak niektórzy to określają – spróbujmy postawić się na ich miejscu i pomyśleć, że to nasze matki, ojcowie, bracia i siostry zginęli straszną śmiercią i to ich szczątki, pospiesznie zakopane, ziemia wyrzuca gdzieś daleko z płytkich mogił.
Od końca lat 80. ubiegłego wieku Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zaczęła rejestrować – na podstawie wszelkich dostępnych źródeł – groby i cmentarze poległych żołnierzy oraz cywilnych ofiar wojny, znajdujące się za naszą wschodnią granicą. Kwestia ta w okresie PRL w działalności instytucji państwowych w zasadzie nie istniała. Kształt pamięci historycznej Polaków, określanej jako narodowa, tak zresztą jak i ukraińskiej, nadawał Kreml, a wykazy polskich miejsc pamięci na terytorium Związku Sowieckiego sporządzane były nie w Warszawie, lecz w Moskwie. Liczyły niewiele obiektów, związanych przeważnie z ruchem rewolucyjnym, tworzeniem jednostek ludowego Wojska Polskiego czy też postaciami polskich komunistów.
Trzeba zaznaczyć, że w Związku Sowieckim zasadniczą wagę przywiązywano do upamiętnień bohaterów wielkiej wojny ojczyźnianej, którym stawiano monumentalne pomniki na ogół z rzeźbami figuralnymi, mniejszą zaś – do budowania i właściwego oznaczania mogił wojennych cywilnych ofiar wojen. O symbolach religijnych na grobach poległych żołnierzy nie było w ogóle mowy. Często też występujące na określonym terenie pochówki wojenne komasowano we wspólnej bratniej mogile, w której składano szczątki zamordowanych cywili cywilnej i żołnierzy. Na grobach stawiano skromne upamiętnienie dla „obywateli sowieckich, ofiar niemieckiego faszyzmu”.