Dyrektoriatowi nie powiodło się natomiast stworzenie jednolitego frontu europejskich krajów protestanckich. Zawiódł król angielski Jakub I, który dał się namówić dyplomatom hiszpańskim do odegrania roli pośrednika w załagodzeniu konfliktu habsbursko-czeskiego. Zawiodła również Unia Protestancka, która wcale nie paliła się do wystąpienia przeciw potężnym Habsburgom. Opowiedzenie się po stronie Czechów elektora Palatynatu Fryderyka V, który poczuł powołanie do przewodzenia europejskim protestantom, to za mało do wygrania kon- fliktu z cesarstwem. Tym bardziej że zima nie była łaskawa dla wojsk czeskich. Wybuchła zaraza, która zdziesiątkowała ich szeregi.

Tymczasem Habsburgowie nie zasypiali gruszek w popiele. Pomocy udzielił im hiszpański krewniak Filip III, który oprócz skutecznych zabiegów na arenie dyplomatycznej wyasygnował 300 tys. dukatów na zaciąg nowych oddziałów, m.in. piechoty walońskiej i niemieckiej. Obiecał też przysłanie regimentów hiszpańskich piechurów – słynnych tercios.

Na przekór trudnościom Czesi nie oddali wrogowi inicjatywy strategicznej. W końcu maja Thurn na czele kilkunastu tysięcy żołnierzy drugi raz (i nie ostatni) wtargnął do Austrii. Jego oddziały dotarły aż pod mury Wiednia, ale z braku artylerii zaniechały szturmu miasta. Mimo to sytuacja Habsburgów była nie do pozazdroszczenia: 20 marca 1619 r. zmarł cesarz Maciej, a szykujący się do przejęcia po nim cesarskiej korony Ferdynand zmagał się z opozycją protestancką w Rzeszy.

Austrię uratowały wojska habsburskie operujące w Czechach. Ich aktywność, mimo że w bitwach różnie bywało (zwycięstwo Busqouya nad Mansfeldem pod Zablati, porażka Dampierre’a z Morawianami, którzy ostatecznie poparli Czechów, pod Dolnymi Vstonicami) zmusiła Thurna do odwrotu. Na domiar złego stany czeskie były podzielone i brakowało pieniędzy na opłacenie wojska.