Krainę nazwaną Teksasem (nazwa wywodzi się z jednego z języków indiańskich i oznacza „przyjaciół” lub „sprzymierzeńców”) leżącą u północno-zachodnich wybrzeży Zatoki Meksykańskiej Hiszpania wzięła w posiadanie w tym samym czasie (1519 r.), gdy Hernán Cortés podbijał państwo Azteków. Odkrywcą tych terenów dla Europejczyków był podróżnik i kartograf Alonso Alvarez de Pineda. Od tej pory zaczęli się osiedlać przybysze z Hiszpanii i jej amerykańskich kolonii. Stanowili jednak niewielki odsetek wśród żyjących tu od wieków plemion indiańskich. W XVI – XVIII wieku napływały tu także indiańskie ludy wypierane ze wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej przez hiszpańskich, angielskich, francuskich i holenderskich osadników: Apacze, Arapachowie, Czejenowie, Czirokezi czy Komancze.

Hiszpanie próbowali krzewić wśród Indian chrześcijaństwo, ale okazało się to przedsięwzięciem daremnym. Misje wkrótce zamieniły się w forty, które nie zawsze opierały się atakom tubylców. Nie dziwi więc, że z końcem XVIII stulecia białych osadników było mniej niż 3 tysiące. Obok Hiszpanów w Teksasie osiedlali się również Francuzi i anglojęzyczni protestanccy przybysze z kolonii brytyjskich, które w wyniku zwycięskiej wojny o niepodległość przekształciły się w Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Ci ostatni rychło zdominowali białą społeczność w Teksasie – w latach 30. XIX wieku było ich już 35 tys. wobec zaledwie 4 tys. hiszpańskojęzycznych Meksykanów. Wraz z rozwojem osadnictwa amerykańskiego w Teksasie pojawiały się pomysły przyłączenia tego obszaru do USA. Już w 1819 roku James Long wywołał zbrojną rewoltę i ustanowił efemeryczną republikę powiązaną z Waszyngtonem.

W następnych latach trwał nieustanny napływ kolonistów z północnego wschodu, czemu sprzyjała energiczna akcja kolonizacyjna Stephena Austina. Odbywała się zarówno sposobami legalnymi, jak i wbrew zakazom władz Hiszpanii, a następnie niepodległego Meksyku.

[i]Wojciech kalwat, historyk, członek redakcji „Mówią wieki”[/i]