Reżyser i autor scenariusza Dariusz Jabłoński dotarł nie tylko do licznych oficerów CIA, ale i sowieckich generałów. W tym do marszałka Wiktora Kulikowa, byłego głównodowodzącego wojsk Układu Warszawskiego. Umówił się także na spotkanie z samym Kuklińskim.
Pułkownik zwykle odmawiał dziennikarzom. Jak sam wyjaśniał, po śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach dwóch synów przestało go obchodzić, jak jego życiorys będzie oceniany. Nie chciał spowiadać się przed kamerą. Jednak na rozmowę z Jabłońskim w końcu przystał. Niestety, gdy reżyser przyjechał na Florydę na wywiad, pułkownik już nie żył. 11 lutego 2004 r. zabił go wylew.
[srodtytul]Podziw Ameryki[/srodtytul]
Jabłoński musiał więc nakręcić film bez pomocy głównego bohatera. Jego opowieść zaczyna się od wspólnej podróży z pełnomocnikiem Kuklińskiego Józefem Szaniawskim. Wiozą urnę z prochami pułkownika na wieczór wspomnieniowy ku jego czci w Waszyngtonie.
Potem z wywiadów z oficerami i analitykami CIA wyłania się pełny obraz i waga informacji, jakie przesyłał Amerykanom Kukliński. Łączną liczbę dokumentów sfotografowanych przez niego za pomocą fotoaparatu w zapalniczce szacuje się na 40 tysięcy.