Arsenał minionych wieków

Publikacja: 06.02.2009 10:09

Niemiecki karabin samopowtarzalny Walther 643 z lunetą snajperską

Niemiecki karabin samopowtarzalny Walther 643 z lunetą snajperską

Foto: AKG/EAST NEWS, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

[srodtytul]Karabiny samopowtarzalne[/srodtytul]

W czasie II wojny standardowym uzbrojeniem piechoty pozostawał powtarzalny karabin (np. Mosin 1891/30, Mauser 98K, Lee-Enfield Mk III). W kilku armiach pojawiły się jednak karabiny samopowtarzalne, a w armii amerykańskiej, jako jedynej, broń ta stała się standardem. W karabinie powtarzalnym po każdym strzale należało zazwyczaj wykonać cztery chwyty, trzymając za rączkę zamkową; następowało wówczas wyrzucenie pustej łuski, napięcie iglicy i wprowadzenie kolejnego naboju do komory. W broni samopowtarzalnej cały ten cykl następował samoczynnie. Dzięki odprowadzaniu gazów prochowych przez boczny otwór w lufie przedostawały się one do rury umieszczonej pod lub nad lufą i tam pchały tłok. Współgrał on z suwadłem, a to z kolei działało na zamek, powodując jego odryglowanie i ruch wsteczny; po wyrzuceniu pustej łuski zamek powracał na swoje miejsce pod wpływem sprężyny powrotnej, wprowadzając kolejny nabój.

Za każdym razem żołnierz musiał jedynie naciskać spust, broń bowiem posiadała przerywacz – podobnie jak w pistoletach – co różniło ją od karabinów automatycznych, gdzie ogień trwał dopóty, dopóki trzymano wciśnięty spust. Zwiększono szybkostrzelność, poza tym strzelający nie musiał odrywać wzroku od celu. W ZSRR żołnierze mieli karabiny Simonowa (AWS 36), zastąpione szybko bronią Tokariewa (SWT 40), produkowaną do 1942 roku w wielkich ilościach. Niemcy wprowadzili w czasie wojny walthery: G41, a po nim znacznie bardziej udany G43.

Amerykańscy żołnierze dysponowali garandem M1 wprowadzonym do uzbrojenia w 1936 roku. Broń była dobrze dopracowana i uchodziła za celną; do magazynka wchodziło osiem nabojów wraz z ładownikiem, który był wyrzucany po wystrzeleniu ostatniego naboju. Wszystkie wymienione wzory strzelały standardowymi nabojami karabinowymi: radzieckie 7,62 x 54 mm, niemieckie 7,92 x 57 mm, a garand 7,62 x 63 mm. Każdy z nich miał też swoją wersję snajperską z optyczną lunetą.

[srodtytul]Wielkie koty[/srodtytul]

Prace nad pancernymi kolosami Niemcy zaczęli już przed wojną, jednak na efekt trzeba było czekać do 1942 roku, gdy pod Leningradem zadebiutował czołg PzKfw VI Ausf E, czyli Tygrys I. Miał imponujące uzbrojenie w postaci armaty 88 mm (8,8 cm KwK36 L/56) i solidny pancerz – płyty przednie miały 10 cm grubości. 12-cylindrowy (w układzie V), gaźnikowy, chłodzony cieczą silnik typu Maybach HL230 P45 o mocy 700 KM zapewniał prędkość ok. 40 km/h (na drodze). Ważył 57 ton.

Jeszcze cięższy był model Tygrys II, znany jako Tygrys Królewski; ważył 70 ton. Pojawił się na froncie wschodnim w 1944 roku. Różnił się od poprzednika kształtem kadłuba – pochyłe płyty pancerne były zdecydowanie bardziej odporne na bezpośrednie trafienia niż w kanciastym tygrysie I, a armata, także 88 mm (KwK43 L/71), była znacznie dłuższa. Pod względem uzbrojenia i opancerzenia tygrysy przewyższały większość czołgów alianckich, odnosząc wiele spektakularnych sukcesów. Miały jednak sporo wad;

były za ciężkie (odbijało się to m.in. podczas pokonywania mostów) i niezwrotne, a przy tym niezwykle awaryjne; dużo uszkodzonych maszyn zostało zniszczonych przez własne załogi, gdyż nie można ich było wycofać. Wyprodukowano łącznie około 2000 sztuk. Najlepszym niemieckim czołgiem był bez wątpienia PzKfw V, czyli Pantera, bezsprzecznie wzorowany na radzieckim T-34. Zachowano w nim równowagę pomiędzy mocą silnika, systemem przeniesienia napędu, ciężarem i uzbrojeniem. Ważył ok. 46 ton i mógł się poruszać z prędkością 46 km/h (w terenie 24 km/h). Zasadniczym uzbrojeniem była doskonała armata 7,5 cm KwK42 L/70, przedni pancerz miał grubość 8 cm. Udało się wyprodukować ok. 6000 tych pojazdów. Na bazie czołgów ciężkich powstało kilka dział samobieżnych, w tym Jagdtiger, który zadebiutował podczas ofensywy w Ardenach. Uzbrojony był w armatę 128 mm, a przedni pancerz miał 25 cm grubości! Nieliczne giganty zgromadzono w zaledwie dwóch batalionach niszczycieli czołgów.

[srodtytul]Colt 1911[/srodtytul]

Samopowtarzalny pistolet Colt wz. 1911 rozpoczął swoją imponująco długą historię w 1911 roku, z chwilą przyjęcia go do uzbrojenia armii USA. Oznaczono go jako Colt 1911 Government Model (model rządowy). Wyznaczył na długie lata standardy w konstrukcji broni swojej klasy. Punktem wyjścia był pistolet znany jako Colt Browning model 1900, strzelający nabojem 0,38 cala (9,65 mm). Zanim dzieło rusznikarzy z fabryki w Hartford przyjęto na wyposażenie armii, dokonano w nim kilku modyfikacji.

Najważniejszą była bez wątpienia zmiana kalibru. Zdaniem wojskowych analityków nabój 0,38 cala był zbyt słaby i dlatego zastąpiono go nabojem 0,45 cala (11,43 mm). Właśnie od kalibru wzięła się popularna nazwa broni – czterdziestka piątka. Pistolet działał na zasadzie wykorzystania energii krótkiego odrzutu lufy, magazynek mieścił siedem nabojów. Do końca I wojny światowej dostarczono wojsku około 600 tysięcy egzemplarzy. Oprócz fabryki w Hartford produkcję uruchomiono w Springfield oraz w wytwórni Remington. Frontowy sprawdzian wypadł dla czterdziestki piątki dobrze. Pistolet działał bez zarzutu, nie był zbyt skomplikowany, ceniono go za dużą siłę rażenia. Pocisk ważący 21 g wylatywał z lufy z prędkością początkową 260 m/s, co sprawiało, że miał dużą siłę obezwładniającą (dla porównania: pocisk 9 mm Luger ważył 12 g i wylatywał z lufy z szybkością 360 m/s).

Po wojnie w colcie 1911 dokonano jedynie nieznacznych modyfikacji. Poszerzono m.in. szczerbinę i muszkę oraz wykonano półokrągłe wycięcia tuż za kabłąkiem spustu, mające ułatwić ściągnięcie skróconego spustu osobom o krótkich palcach.

Ta cecha pozwala od razu odróżnić colta 1911 od colta 1911A1, zatwierdzonego do uzbrojenia w 1926 roku. Produkcja tych pistoletów skoczyła gwałtownie z chwilą wybuchu II wojny i do 1945 roku zamknęła się liczbą ponad 2 milionów egzemplarzy. W armii USA Colt był etatową bronią do lat 80.

Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem