Reklama
Rozwiń
Reklama

Hultaj na szlacheckim stole

W poprzednim odcinku wykazywałem, że podczas dworskich polowań bigos podawano jedynie prostym gajowym i szczwaczom, państwo zaś raczyli się bardziej wyrafinowanymi potrawami.

Publikacja: 24.06.2009 11:51

Hultaj na szlacheckim stole

Foto: stockfood

Ale już z opublikowanych w połowie XIX wieku wspomnień Ignacego Chodźki pt. „Pamiętnik kwestarza” możemy sądzić, że wśród zwyczajnej szlachty bigos zaliczano do potraw, którymi nie wstyd podejmować godnych gości:

„Nadjechał wkrótce i ksiądz prowincjał, a za nim kilku gwardianów, jadących do Nieświeża na kapitułę. Nie powstydziłem się kuchnią! Cokolwiek się na przystawkach ukazało, warte było gęby. Nie traktowałem ich żadnymi pańskimi frykasami: hultajski bigos, rosół z indyka, zrazy zawijane, pieczeń huzarska; w środy, piątki i soboty: kaletki postne, śliże, szczupak na żółto w szafranie”.

Zostańmy więc przy bigosie. Pierwotnie nazywano tak wszelkie potrawy z grubo siekanego mięsa, choćby i w galarecie, i dopiero gdzieś od przełomu XVII i XVIII wieku pojęcie „bigos” odnosi się jednoznacznie do kapusty duszonej z kawałkami rozmaitych mięs.

Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”, tak cytuje innego polskiego encyklopedystę – Cezarego Biernackiego: „Bigos hultajski, podobnie jak barszcz lub zrazy, jest najulubieńszą potrawą kuchni polskiej. Przyrządza się z kapusty kwaszonej z drobno pokrajanem mięsiwem wołowem, cielęcem, wieprzowem, kiełbasą, zwierzyną, słoninką w kostki pokrajaną lub grzybami. Zwykle bigos praży się tłusto i długo na węglach, a odgrzewany, nabiera w smaku większej wartości. Dlatego też Polacy, wybierając się w dalsze strony, zabierali z sobą w drogę faskę kilkogarncową dobrze opieprzonego bigosu, który odgrzewano na popasach”.

Gdzie indziej mistrz Gloger wspomina wspólną kilkudniową wycieczkę końmi z Henrykiem Sienkiewiczem do Puszczy Białowieskiej: „Stare gospodynie wiedzą z tradycyi, że bigos robiono zawsze bądź z kapusty kwaszonej szatkowanej, bądź z niekwaszonej – ale na kwasie burakowym. Ze słoninką, schabem, kiełbasą zawsze gotowano, a zwierzynę pieczoną, mianowicie zająca, dodawano po ugotowaniu. Warząc, wrzucano pieprz w całych ziarnkach, a pieprzem tłuczonym posypywano na talerzach. Bigos podaje się na gorące śniadanie, zwłaszcza dla wyjeżdżających w podróż, i na wieczerzę; w domach staropolskich bigos z kiełbasą podany przed zupą rozpoczyna obiad, a poprzedzany był tylko kieliszkiem starki, piołunówki lub gdańskiej wódki. Bywa zawsze gęsty, bo rzadki jest już kapuśniakiem”.

Reklama
Reklama

[ramka]bigos kresowy

2 kg dobrej kiszonej kapusty

500 g cielęciny (może być tłustawa)

500 g szynki lub łopatki wieprzowej

500 g świeżego boczku

500 g wędzonego boczku

Reklama
Reklama

2 cebule

100 g suszonych grzybów

200 g suszonych śliwek bez pestek (polskich)

2 łyżki koncentratu pomidorowego

500 – 700 g winnych jabłek (np. szare renety)

500 ml czerwonego wytrawnego wina

Reklama
Reklama

3 listki bobkowe ? kilka ziaren ziela angielskiego

1 łyżka świeżo zmielonego pieprzu

sól

2 łyżki smalcu

olej[/ramka]

Reklama
Reklama

Wszystkie cztery mięsa opłukać i wysuszyć. Natrzeć solą i pieprzem, podsmażyć każdy kawałek na oleju ze wszystkich stron na złoto. Ułożyć w brytfannie, skropić olejem i wstawić do piekarnika (180 st.) na półtorej godziny.

Grzyby zalać ciepłą wodą i odstawić.

Cebule zetrzeć (można też posiekać) i lekko przyrumienić na rozgrzanym smalcu.

Kapustę posiekać (niezbyt drobno), zalać niewielką ilością wody. Dodać cebule, liście laurowe i ziele angielskie. Gotować na małym ogniu. (Jeśli kapusta jest bardzo kwaśna, można ją wstępnie przepłukać).

Upieczone mięsa pokroić w kostkę i wraz z sosem dodać do kapusty. Grzyby pokroić w paseczki, dodać do kapusty, razem z płynem. Dorzucić pokrojone śliwki i koncentrat pomidorowy. Dodać obrane i oczyszczone z gniazd nasiennych jabłka. Gotować dalej, po ok. 1 godzinie podlać winem i dodać pieprz. Przykryć i dusić do skutku. Najlepszy jest bigos kilkakrotnie odgrzewany.

Reklama
Reklama

Podawać z chlebem razowym i kieliszkiem czystej wódki.

[i]Piotr Bikont - dziennikarz, znawca kuchni i smakosz, autor publikacji kulinarnych[/i]

Ale już z opublikowanych w połowie XIX wieku wspomnień Ignacego Chodźki pt. „Pamiętnik kwestarza” możemy sądzić, że wśród zwyczajnej szlachty bigos zaliczano do potraw, którymi nie wstyd podejmować godnych gości:

„Nadjechał wkrótce i ksiądz prowincjał, a za nim kilku gwardianów, jadących do Nieświeża na kapitułę. Nie powstydziłem się kuchnią! Cokolwiek się na przystawkach ukazało, warte było gęby. Nie traktowałem ich żadnymi pańskimi frykasami: hultajski bigos, rosół z indyka, zrazy zawijane, pieczeń huzarska; w środy, piątki i soboty: kaletki postne, śliże, szczupak na żółto w szafranie”.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama