To przede wszystkim moje zdanie. Powiedziałam tak, bo przemawiają za tym fakty. A znam je m.in. z opowieści moich rodziców. Powiedziałam tak, bo właśnie tak czuję. Ale nie mieszałabym do tego najwyższych władz.
[b]Czy według pani polskie władze, których na razie nie stać było na publiczne powiedzenie o ludobójstwie na Wołyniu, powinny zmienić dotychczasowe stanowisko?[/b]
Jestem wojewodą, działam lokalnie i nie chcę się tłumaczyć za działania najważniejszych polityków w państwie. Dotąd o Wołyniu rzeczywiście zbyt głośno nie mówiliśmy, ale trzeba też uczciwie przyznać, że i to się zmienia. Zdaje sobie sprawę, że niektórzy ciągle mają niedosyt, ale musimy pamiętać, że aby myśleć o pojednaniu i wspólnej przyszłości trzeba przebaczać, przebaczać, przebaczać.
[b]Kresowianom także zależy na pojednaniu, ale w duchu prawdy historycznej, o którą domagają się w protestując przed konsulatami ukraińskimi czy sprzeciwiając się nadaniu doktoratu honoris causa KUL prezydentowi Wiktorowi Juszczence.[/b]
Pod tym względem nie utożsamiam się z poglądami i metodami ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Uważam, że zbyt dużo w organizowanych przez niego protestach wypaczeń, roszczeń, a nawet mściwości, a za mało przebaczenia.